Miałam napisać wczoraj, ale niestety do późnych godzin stawiałam wierzgające ubuntu na topornym laptopie. Dzisiaj wszystko pięknie działa - chociaż jeśli chodzi o połączenie z siecią - to co nawyrabiałam w confach - wedle wszelkich zasad i reguł działać nie powinno... Hmmm, nie ważne - na razie działa - jak się zbiesi to będę kombinować co dalej...
A więc z jednodniowym poślizgiem umieszczam mój trening nauki biegania - i z góry uprzedzam że nie jest to wersja hardcorowa - ale wynika to z tego że mam słabą kondycję, biegać dopiero się uczę - ale jak już się naumiem... oj będzie się działo
Program zaczerpnięty (tfu! zerżnięty żywcem) z książki J.Skarżyńskiego "Biegiem przez życie":
trzy dni treningowe w tygodniu rozdzielone dniem przerwy:
1 tydzień -20'marsz
2 tydzień -30'marsz
3 tydzień -(1'bieg/3'marsz)x8
4 tydzień -(1'bieg/2'marsz)x10
5 tydzień -(1'bieg/2'marsz)x12
6 tydzień -(2'bieg/2'marsz)x7
7 tydzień -(3'bieg/2'marsz)x5
8 tydzień -(4'bieg/2'marsz)x4
9 tydzień -(5'bieg/2'marsz)x3
10 tydzień -(6'bieg/2'marsz)x3
11 tydzień -(7'bieg/2'marsz)x3
12 tydzień-a -(10'bieg/2'marsz)x2
12 tydzień-b -(3'bieg/2'marsz)x5
12 tydzień-c -20' bieg
aktualnie jestem na etapie szóstego tygodnia - i choć niejednej osobie wyda się to może zbyt lajtowe - podkreślam - zaczęłam bieganie praktycznie od zera. Tak więc ten trening - naprawdę daje mi solidnie w kość - wracam porządnie zziajana
Posiadam pulsometr, który pomaga mi monitorować tętno - przeciętne na trening to u mnie 147 - całość treningu w zakresach od 124 do 174.
Z tym rowerem - to jest tak - nie posiadam samochodu - więc wszędzie jeżdże rowerem - do pracy ( w jedną stronę około 10km), na zakupy,w ogóle łerewer-aj-łont
- uboczny efekt to taki że organizm sie przyzwyczaił, tetno nie osiąga jakichś większych wartości i chyba niewiele spalam. W lutym musiałam zrezygnować z siłowni na którą uczęszczałam od prawie trzech lat - brak konkretnego planu treningowego nie pozwolił mi jednak praktycznie nic osiągnąć-wszystko to siakieś takie chaotyczne było.... Powolutku, kroczek po kroczku myślę że zbuduję kondycję, ciało i lepszą psychikę, bo nie ukrywam często miewam doły... Na siłownię zamierzam wrócić ale dopiero po wakacjach - mam plany urlopowe - w okolicy gdzie można pobiegać po lesie, ale gdzie siłowni nie ma. Jeśli jakiś
trening siłowy to tylko w domu i bez specjalnego sprzętu bo nie posiadam (ani sprzetu ani budżetu za bardzo....) Mam piłkę i hantelki 3kg na razie nic więcej... Może spróbuję treningu z piłką który zamiesciła u siebie obliques - zobaczę jak uda mi się to pogodzić z moimi obowiązkami - i z czasem którego zawsze jakoś dziwnie brakuje....
King_Odin: orkisz niestety jak pisała obliques nie - ze zbożowatych to tylko ryż, amarantus, kasza gryczana, ewentualnie proso
tego białka ananasowego nie widziałam - waham się pomiędzy spróbowaniem pinacolady i czekolady z wiśnią - próbowałam waniliowego ale to chyba nie mój klimat....
jeśli chodzi o czas to nauki biegania jest jakaś godzinka bo najpierw trochę rozciągania, rozgrzewka potem około 30' trening - wczoraj mi jakoś 40 minut marszobiegu się zrobiło - na łonie natury, po treningu też trochę rozciągania. a do pracy jadę jakieś 20 minut - układ biegowy w rowerze do wymiany - zajmę się tym w wakacje ... no i po 12 godzinach wracam z pracy. Docelowo marzy mi się biegać całą godzinę albo i dłużej - zobaczymy kiedy to osiągnę - pewnie nieprędko...
obliques zaciekawiło mnie co napisałaś o tych zbożach i nabiale - i tak się zastanawiam... ze zbóż praktycznie mogłabym zrezygnować, w sumie niewiele zostało gryczana i ryż... z nabiałem gorzej bo lubie serek wiejski i białka nie-w-jogurcie nie zmogę
ale gdybym nie musiała liczyć... rozumiem że że jako alternatywa dla zbóż ziemniaki nie bardzo
- a więc co? strączkowe? fasola siakaś - bo soję niebałdzo - pomimo odlewania wody wzdyma nieziemsko
Może właśnie jakoś tak bym swoją dietę skomponowała - w tej materii jestem zielona dokumentnie - 10 wskazówek ale jakoś zmodyfikowane? Tylko jak? I jeszcze jedno czy temperatura ciała 35,4 to za mało (waha mi się tak od 34 do 35,7 - zimna baba jestem)? Praktycznie nigdy nie osiągam 36 kreski - może tu tkwi klucz do mojego brzuszyska?!?
Zmieniony przez - Big_Berta w dniu 2010-05-28 11:05:38