Tutaj wywiad z Robertem..
Zdecydowałeś już, gdzie będziesz jeździł?
Nie. Do tej pory się nie zdecydowałem. Z mojego punktu widzenia, nie ma 100 procentowej pewności gdzie będę jeździł w przyszłym sezonie, musimy jeszcze trochę poczekać. Ferrari nie było jedną z moich opcji, więc transfer Fernando nie wpłynął na moje perspektywy.
Czy możliwe jest, abyś zastąpił Felipe jeśli on nie wróci?
Pierwsze słyszę.
Na co jeszcze czekasz przed podjęciem decyzji?
Dogranie szczegółów po prostu zajmuje trochę czasu. Myślę, że powoli zbliża się moment, kiedy trzeba się zdecydować. Z punktu widzenia kierowcy i zespołu lepiej jest domknąć szczegóły umowy, więc prędzej czy później wszystko będzie jasne.
Renault ma zamiar ogłosić skład w przyszłym tygodniu. Czy to odpowiada twoim planom?
Tak i nie.
Wygląda jednak na to, że Renault już zadecydowało.
Na to wygląda, jednak nic nie jest w stu procentach pewne. Dopóki nie podpiszę kontraktu ciężko powiedzieć, gdzie będę jeździł. Wiele wyjaśni się z momentem podpisania umowy.
Nie obawiasz się, że Renault potwierdzi kogoś innego?
Myślisz, że mogą? Zresztą kto powiedział, że będę dla nich jeździł?
Możesz opuścić zespół, w którym ścigasz się obecnie?
Oczywiście. Jak już mówiłem, nie rozmawiałbym z innymi ekipami, gdybym nie był wolny. To jest jasne.
Zespół Renault to oczywista opcja. Podjęcie właściwej decyzji nie jest chyba jednak łatwe…
Mam jeszcze inne opcje poza tą. Ale, jak mówisz, nigdy nie ma stuprocentowej pewności, kto będzie szybki, a kto nie. To trudny okres w Formule 1. Nie tylko dla tego mojego obecnego zespołu, ale dla większości ekip. Zawsze istnieją jakieś wątpliwości co do przyszłości, ale myślę, że nie będzie to dotyczyło teamu, który wybiorę.
Czyli wiesz, dokąd chcesz pójść?
Tak.
Na ile jesteś pewien, że opcja, do której się skłaniasz, urzeczywistni się?
Na 95, 90 procent.
Myślisz, że ten zespół może zabrać cię na szczyt?
Nigdy nie myślałem, że oni mogą mnie wywindować na szczyt. Sądziłem, że w tym biznesie wszyscy robią jak najlepiej to, co potrafią. W zeszłym roku mieliśmy wielką szansę i każdy znał moją opinię na ten temat. Niestety, w tym roku wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy. Koniec końców straciliśmy szansę, zarówno BMW Sauber, jak i ja. Na pewno w przyszłości ciężko będzie z tym zespołem wygrać mistrzostwo, ponieważ BMW odchodzi, choć Sauber zostaje, a przynajmniej mam taką nadzieję. Ciężko przewidzieć, co przyniesie przyszłość.
Jak zamierzasz odbić się w górę…
Myślę, że macie o tym mylne pojęcie. Nigdy nie mówiłem, że zdobędę tytuł i nigdy tak nie myślałem. Wiem jak trudne to zadanie. W ubiegłym sezonie mocno cisnąłem, starając się jak najlepiej wykorzystać tę szansę, bo może się ona nie powtórzyć. Chciałbym się mylić. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze kilka okazji, jeśli nie, cóż, takie są wyścigi. Niczego nie da się przewidzieć, więc nigdy nie mówię nigdy. Podchodzę do tego z dnia na dzień, wyścig po wyścigu, sezon po sezonie lub mistrzostwa po mistrzostwach.
Nie kalkulujesz?
Nie.
Czy ubiegły rok był dla ciebie lekcją odnośnie naciskania na zespół w kwestii koncentracji na sprawach bieżących?
Mam nadzieję, że zespół, dla którego będę startował nie będzie potrzebował nacisków, aby zechcieć walczyć o tytuł. Moja ekipa będzie wiedziała co robić i liczę, że nie będzie potrzeby przekonywania ich do tego.
Jak oceniasz zmiany wprowadzone w Singapurze?
Myślę, że Singapur nie był najlepszym torem, aby wykorzystać cały potencjał zmian, ale poprawa był widoczna, choć mniejsza, niż się spodziewaliśmy. Na Marina Bay nie ma jednak zakrętów wymagających dużej siły docisku, więc w Suzuce powinniśmy zyskać więcej niż w Singapurze.
Spodziewasz się kroku w górę stawki?
Prawdę mówiąc ciężko cokolwiek przewidywać, ponieważ w ostatnich wyścigach, wiele zespołów przeżywało wzloty i upadki, w zależności od warunków na torze, charakterystyki samochodu, charakterystyki toru, opon i wielu innych czynników. Trzeba wziąć pod uwagę mnóstwo czynników, zwłaszcza, że w tym roku w stawce jest tak ciasno, więc ciężko przewidzieć, gdzie się znajdziemy, ale mamy nadzieję, że będziemy na tyle konkurencyjni, aby powalczyć w czołówce. Różnice są tak niewielkie, że wszystko się liczy.
McLaren powinien być szybki, z kolei Brawn może mieć kłopoty. To dobra okazja?
Tak, chociaż my także możemy mieć kłopoty. Myślę, że najszybszy, samochodem i najlepszym pakietem będzie dysponował ten zespół, który wyciągnie maksimum w tych wyjątkowych warunkach, na tym szczególnym torze. Nasz potencjał jest jednak mniejszy niż ekip, które wygrywały tegoroczne wyścigi.
Jak wyjaśnisz zmiany w tegorocznym układzie sił?
Jak już powiedziałem, w stawce jest bardzo ciasno. Dawniej dwie-trzy dziesiąte sekundy różnicy oznaczało najwyżej stratę jednego miejsca, teraz straty są dużo większe. W Singapurze, jeśli się nie mylę, czwartą od jedenastej pozycji dzieliło 0,25 sekundy, co robiło dużą różnicę w Q2. W tym sezonie stawka jest niezwykle wyrównana, wszyscy są blisko bardzo siebie i stąd te wzloty i upadki. W przeszłości na czele znajdowała się grupa ekip, która miała pół sekundy przewagi nad innymi teamami. Nawet w 2007 roku, gdy byliśmy trzecią siłą w stawce, traciliśmy do najlepszy pół sekundy, a o kolejne pół sekundy wyprzedzaliśmy innych, wiec nawet jeżeli nie wykorzystaliśmy pełnego potencjału, mieliśmy piąte i szóste miejsce w kieszeni. To była zupełnie inna sytuacja. Teraz bardzo ważne jest wyciśnięcie wszystkiego.
Niby nasuwa się jedna opcja- Renault, ale zobaczymy