od ok 3 miesiecy odchudzam sie. dieta zbilansowana ulozona z pomoca tego oto forum. codziennie biegam a jesli nie pozwala na to pogoda to jezdze na rowerze stacjonarnym ok godziny do tego brzuch i jakies hantle czasem. problem tkwi w tym ze po prostu kocham jesc slodycze (lykalam rozne chromy fat burnery itd ale po tygodniu kilku tygodniach glod slodyczowy porwaca) gdy byly czasy ze sie nie odchudzalam jadlam 1 czekolade dziennie + tone innych slodkosci. wtedy wazylam 70kg przy wzroscie 178cm. w ciagu tych ostatnich 3 miesicy zdarzyly sie taki dni ze wracalam do swojej slodyczowej 'diety' jednoczesnie tego samego dnia zwiekszajac wysilek np. godzina biegania i 2 roweru lub basen.
Stwierdzam z przykroscia ze nie moge w ogole ich nie jesc.. w tej chwili waze 65 kg, ale wiem ze jeszcze pare takich wybrykow i wszystko co stracilam odzyskam.
w zwiazku z tym rodzi sie moje pytanie czy np. moge sobie zjesc budyn (bez cukru lub ze slodzikiem z mlekiem 0,5% sklad skrobia kukurydziana. maczka budyniowa, skrobia ziemniaczana)? i potraktowac go jako posilek przedtreningowy ok 17 po nim ok 45 min roweru stacjonarnego.. czy cos takiego wchodzi w gre? czy to zrujnuje diete?
albo czy jak juz zjem jakis slodycz to po jakim czasie od zjedzenia najlepej biegac lub na rower wskakiwac?
wreszcie ktore ze slodyczy sa mozliwe 'najlpsze'? i jak czesto jesc zeby nie zrujowac diety?
mozna np. rano po sniadaniu (platki owisane z mlek 0,5%) jakis maly lod, lub baton albo ten budyn?
dzieki za odpowiedzi
pozdrawiam