herosi z silikonu :)
Twoje ciało: Dzięki chirurgii plastycznej może się dziś spełnić nie tylko marzenie o nowym nosie, policzkach czy powiekach. Za kilka tysięcy euro można sobie sprawić muskularną klatkę piersiową i płaski brzuch. Za żadne pieniądze nie uda się jednak powiększyć penisa!
Maciej Kolinka, aby odnieść sukces medialny, aż trzynaście razy poddawał się zabiegom chirurgii plastycznej. Pięć razy zmieniał kształt nosa. Zainwestował w lifting twarzy, silikonowe implanty kości policzkowych, zmianę kształtu oczu, wybielenie zębów, podwiązanie tkanki tłuszczowej policzków i powiększenie ust. Wszystko razem kosztowało go 30 tys. zł. Nie żałuje ani złotówki. – Nie jestem cyborgiem, 13 operacji plastycznych nie odbiera mi człowieczeństwa! Jestem przykładem nowego ruchu społecznego, o którym głośno się nie mówi, choć należą do niego tłumy. Już nie tylko gwiazdy show-businessu i znudzone żony potentatów, ale i sekretarki, studenci, pielęgniarki oraz brzuchaci businessmani i żwawi managerowie firm – pisze na swojej stronie internetowej. Uważa, że sam siebie wydał na świat. „I am self-made man” – mówi o sobie.
Prosta droga do sukcesu
Już w starożytnej Grecji mężczyźni ściskali sobie talię do 35 cm, osoby wąskie w pasie cieszyły się bowiem większym szacunkiem. Dziś Chińczycy poddają się bolesnym operacjom wydłużania kończyn nawet o 10 cm. Wyższy wzrost daje im szansę na lepszą pracę w dyplomacji, zagranicznych firmach i wojsku. Chirurgia plastyczna stała się potężnym przemysłem, którego obroty – według tygodnika „The Economist” – w 2004 r. przekroczyły 30 mld dolarów.
Amerykańskie statystyki wskazują, iż 25 proc. pacjentów gabinetów chirurgii plastycznej w USA stanowią mężczyźni. W Polsce – zaledwie 5 proc. Dr Janusz Sirek, właściciel prywatnej kliniki w Bielsku Białej, uważa, że mężczyźni tak rzadko chcą się upiększać, bo męska uroda to rzecz względna. – Mężczyzna z garbatym nosem może być przystojniejszy niż ten, który ma nos prosty – mówi. Statystyki zdają się jednak przeczyć tej opinii. To bowiem właśnie nos i powieki mężczyźni poprawiają najczęściej. Wielu panów poddaje się też zabiegowi liposukcji, czyli odsysania tłuszczu, i przeszczepianiu włosów.
Być jak Brad Pitt
Domeną mężczyzn stają się również… silikonowe piersi. Dzięki specjalnym implantom w krótkim czasie można spełnić marzenie o pięknie wyrzeźbionej klatce. Cztery godziny operacji oraz trzy do ośmiu tygodni rekonwalescencji i muskulatura a la Brad Pitt gotowa. U osób otyłych przed wszczepieniem silikonowego implantu trzeba wykonać liposukcję. – Jednorazowo można odessać nie więcej niż dwa i pół litra tłuszczu – mówi dr Sirek. – Po zabiegu cała powierzchnia tkanki tłuszczowej jest podziurawiona jak sitko i jest to uraz poważnie obciążający organizm – dodaje. By więc na urlop wyjechać z imponująco
umięśnioną klatką, trzeba o jej zoperowaniu pomyśleć trzy miesiące wcześniej.
W Polsce żadna klinika nie wszczepia jeszcze mężczyznom silikonowych implantów klatki piersiowej i brzucha. Robią to jednak chirurdzy z kliniki „Brazylia” w Kaliningradzie, która ma swoje przedstawicielstwo w naszym kraju. Modelowania klatki piersiowej kosztuje ok. 2200 euro. Za brzuch trzeba zapłacić jeszcze więcej. Koszt operacji w Los Angeles, gdzie tego typu zabiegów wykonuje się najwięcej, waha się w granicach 7-10 tys. dolarów. Do cen doliczyć trzeba jeszcze specjalne leki przyjmowane po operacji, przyspieszające gojenie się ran i zapobiegające odrzuceniu implantu.
Dłuższy penis?
Choć medycyna nauczyła się poprawić nos, klatkę piersiową i brzuch, nadal ma problemy z realnym wydłużaniem męskiego przyrodzenia! – Nie ma zabiegu, który faktycznie byłby w stanie zwiększyć długość penisa – dr Janusz Sirek nie pozostawia złudzeń. Chirurdzy proponują więc rozwiązanie pozorne. Podczas zabiegu przecina się jedno wiązadełko u nasady członka, co powoduje jego opuszczenie w dół. Optycznie rzeczywiście staje się on dłuższy. Operacja ma jednak poważny mankament: choć narząd zachowuje pełną sprawność w zwodzie, w stanie spoczynku bezwiednie zwisa. Bez skutków ubocznych obywa się tymczasem przy pogrubianiu penisa. Zabieg jest niezwykle prosty. Polega bowiem na wstrzyknięciu w członka tłuszczu pobranego wcześniej z innych partii ciała pacjenta. Za taką korektę zapłacić trzeba 3-4 tys. zł.