im dluzej cwicze, tym mniej widze sens stosowania jakichs wymyslnych supli. efekty zwykle nie sa warte kasy i klopotow z tym zwiazanych - klopotow bo lykajac cos przed sniadaniem, cos do 1 snaidania, cos do 2 sniadania, cos przed treningiem, cos pod koniec, cos w trakcie, cos do kolacji i jeszcze cos przed snem, czulem sie jak swir. kilkadziesiat tabletek, proszkow, etc...
a efekty? trudno powiedziec czy jakies wymierne, na pewno nie spektakularne, w porownaniu do lykanai niezbdnego minimum.
spalacze - jak jadlem spalacz, mniej przykladalem sie do tego co jem, do aktywnosci poza silownai - liczac ze spalacz zrobi jakas tam czesc roboty. i dupa, efekty zwykle ponizej oczekiwan. a jak z kolei dokladam sie do michy, robie aero, hiity, etc + spalacz - jak mam ocenic, czy zadzialal spalacz, czy ja? a na porownywania jak to jest bez i z (w idealnie takich samych warunkach) - jakos nie mam ochoty (ktos to w ogole zrobil?).
fajne jest tez co niekeidy widze na forum - jakis
dziennik treningowy: start 39 w lapie, 15 wiader stuffu, koniec testu - 41 w lapie... kolejny test tej samej osoby po jakims czasie - start - znow 39 w lapie
trzeba trzezwo ocenic, co jest komu potrzebne - cwicze sobie lajtowo hst, wiekszosc treningow ponizej maksa - po co mi cos na regeneracje? nie mam problemow ze snem, fajka dziala jak nalezy - po co mi ZMA? nie mam problemow z motywacja, koncentacja, nie czuje sie zamulony przed treningiem - po co mi te wszystkei substancje w stackach? jem duzo warzyw, troche owocow, rozne miesa, ryby, jaja, sery, nieprzetworzone wegle zlozone - po co mi syntetyczne witaminy, ktore przyswoja sie albo i nie? jak zbilansuje diete - wszystkich mikro i wit mam sporo powyzej normy - wiec po co? waze jakies niecale 90 kg i nie mam najmniejszych problemow z dostarczeniem 200 i wiecej g bialka z jedzenia - po co mi odzywka bialkowa (tej akurat uzywam po treningu dla wygody) - nawiasem mowiac zawsze dziwily mnie na maksa problemy sporo lzejszych osob ktore nie moga dostarczyc bialka z jedzenia... itd, itd... jak tak teraz patrze wstecz - tez ulegalem reklamom i modzie na suplementacje, czy byla rzeczywista potrzeba, czy nie.
moja baza: bialko dla wygody, kreatyna, wapn, omega-3 (tez glownie dla wygody, nie jem codziennie tlustej ryby), przy redukcji na wszelki wypadek jakies bcaa czy leucyna - i tyle. przynajmniej na ten moment. a jak w ciagu roku bez tej calej reszty urosnie mi mniej o 0,5 cm w lapie - coz jakos to przezyje. oszczedzajac ladnych kilka tysi, ktore wydalem znacznie przyjemniej.