...
Napisał(a)
Też tak mialem w podstawówce i gimnazjum wszyscy myśleli że mały grubasek nie da nikomu rady i bezkarnie mogą go zaczepiać. Aż zaczołem ćwiczyć z początku pompki, brzuszki itp. a później siłownia. Az w końcu schudłem, nabrałem mięsa i teraz może nie jestem najsilniejszy ale ludzie liczą sie ze mną. Można powiedziec że z początku to była moja motywacja, teraz bardziej ćwicze dla siebie, dla relaxu. Pozdro dla wszystkich którzy mają cel w życiu i potrafią do niego dążyć.
...
Napisał(a)
sog za topic:)
To wyzwanie napisane na piasku...
To najkrótsza droga między dwoma punktami...
To jak chodzenie po linie...
To oddziela słuszne działanie od szaleństwa...
To jest szersze niż ocean...
To nić, z której utkano Moje życie...
To Kulturystyka...
...
Napisał(a)
a i pamietajcie, że my jako pakerzy() i experci SW()
musimy pomagać słabszym, więc jak widzicie, że ktos kogos zaczepia to zareagować zawsze można, np takie kocenie 1 klas itd... są okazje zostać dla kogoś bohaterem
musimy pomagać słabszym, więc jak widzicie, że ktos kogos zaczepia to zareagować zawsze można, np takie kocenie 1 klas itd... są okazje zostać dla kogoś bohaterem
...
Napisał(a)
Kiedyś taki koleszka mi o kimś powiedział.Odnośnie mojej reakcji że taki człenio niby dobry koziro sie zrobil. ......łochem był, łochem jest, i łochem pozostanie.
W życiu nie jest jak w "KARATE KID".
W życiu nie jest jak w "KARATE KID".
...
Napisał(a)
Czasem warto pomóc, ale to nie karate kid, 5 kolesi oklepuje jednego, nie wiadomo kogo, za co. Postawisz się? Nie wiem kim byś był, ale piątce byś nie w******lił.
<-No Pain No Gain->
...
Napisał(a)
Ja może opisze tutaj moj przypadek.
Otoz bylem typowem nastoletnim grubaskiem, ktorym wcinal wszystko co mial pod reka. Waga oczywiscie grubo ponad norma. Zaczelo sie od pewnej sytuacji ktora zmienila moje zycie, w 4 klasie podstawowki, wtedy przytylem i tak sie trzymalem do 2-3 klasy gimnazjum.
Przez ten czas poniewierano mną jak szmatą, dzieciaki z podwórka wyzywały mnie od grubasów i swiniakow, prosiakow i innych... to nie były miłe doświadczenia, ale człowieka uodparniały z czasem. Czesto w domu plakalem przez to, naprawdę... Wtedy jeszcze byłem dzieckiem, ktory nie wiedzial co w takiej sytuacji robic i zamykałem sie w sobie i wiecej jadlem. Nie raz na podworku dostawalem baty po mordzie od osiedlowych kozakow, osmieszali mnie a w szkole mialem opinie grubaska.
I wlasnie od bodajże konca roku szkolnego 3 gimnazjum wzialem sie za siebie porzadnie, cwiczylem na silowni, biegalem, głodziłem się (co było bledem), plywalem i robilem wszystko zeby zrzucic zbedne kilogramy, cwiczylem na worku treningowym itd... No i udało sie, w kwietniu 2007 wazylem 96kg, polowa wakacji 07 to już tylko 82kg!! I tak od tamtej pory cwiczylem na silowni do teraz, ale z wieloma przerwami, a co najgorsze głodziłem sie zeby schudnac jeszcze i jeszcze, cwiczac na silowni. Doprowadzalem do spalania bialka z miesni i dlatego lapka mi malała. Wtedy bylem jeszcze silny, na biceps brałem spokojnie 30kg, a w obwodzie mialem 38!
Tylko ja glupi nie doswiadczony nadal cwiczylem i cwiczylem i teraz mam swoje 32-3 w lapie. Ale zmierzajac do sedna sprawy, wlasnie wtedy w tamte wakacje ( 2007 ) zaczalem NORMALNIE ZYC! To bylo cos pieknego czego nie da sie opisac, skonczyly sie obelgi i wyzwiska kierowane w moja strone. Czulem sie naprawde dowartosciowany. Od tamtej pory dbam o siebie bardziej, cwicze na worku i czasem na silowni.
Ale tak to jest, zycie kopie w dupe ale trzeba podniesc glowe i isc na przód przeciwnościa losu, dajac z siebei maxa! Te i inne sytuacje w zyciu naprawde dużo mi dały, nie tylko lepszą sylwetke ale i mocniejszy charakter. Zaznaczam ze nie strugam teraz wielkiego kozaka, nie bujam sie na wsystkie strony idac po miescie, jestem normalnym czlowiekiem, nie szukam zaczepki. Cwicze dla SIEBIE a motywuja mnie wlasnie doswiadczenia z przeszlosci.
Dzieki ze przeczytales/as ten tekst.
pozdrawiam wszystkich
Zmieniony przez - JohnGlock w dniu 2008-05-13 22:28:31
Otoz bylem typowem nastoletnim grubaskiem, ktorym wcinal wszystko co mial pod reka. Waga oczywiscie grubo ponad norma. Zaczelo sie od pewnej sytuacji ktora zmienila moje zycie, w 4 klasie podstawowki, wtedy przytylem i tak sie trzymalem do 2-3 klasy gimnazjum.
Przez ten czas poniewierano mną jak szmatą, dzieciaki z podwórka wyzywały mnie od grubasów i swiniakow, prosiakow i innych... to nie były miłe doświadczenia, ale człowieka uodparniały z czasem. Czesto w domu plakalem przez to, naprawdę... Wtedy jeszcze byłem dzieckiem, ktory nie wiedzial co w takiej sytuacji robic i zamykałem sie w sobie i wiecej jadlem. Nie raz na podworku dostawalem baty po mordzie od osiedlowych kozakow, osmieszali mnie a w szkole mialem opinie grubaska.
I wlasnie od bodajże konca roku szkolnego 3 gimnazjum wzialem sie za siebie porzadnie, cwiczylem na silowni, biegalem, głodziłem się (co było bledem), plywalem i robilem wszystko zeby zrzucic zbedne kilogramy, cwiczylem na worku treningowym itd... No i udało sie, w kwietniu 2007 wazylem 96kg, polowa wakacji 07 to już tylko 82kg!! I tak od tamtej pory cwiczylem na silowni do teraz, ale z wieloma przerwami, a co najgorsze głodziłem sie zeby schudnac jeszcze i jeszcze, cwiczac na silowni. Doprowadzalem do spalania bialka z miesni i dlatego lapka mi malała. Wtedy bylem jeszcze silny, na biceps brałem spokojnie 30kg, a w obwodzie mialem 38!
Tylko ja glupi nie doswiadczony nadal cwiczylem i cwiczylem i teraz mam swoje 32-3 w lapie. Ale zmierzajac do sedna sprawy, wlasnie wtedy w tamte wakacje ( 2007 ) zaczalem NORMALNIE ZYC! To bylo cos pieknego czego nie da sie opisac, skonczyly sie obelgi i wyzwiska kierowane w moja strone. Czulem sie naprawde dowartosciowany. Od tamtej pory dbam o siebie bardziej, cwicze na worku i czasem na silowni.
Ale tak to jest, zycie kopie w dupe ale trzeba podniesc glowe i isc na przód przeciwnościa losu, dajac z siebei maxa! Te i inne sytuacje w zyciu naprawde dużo mi dały, nie tylko lepszą sylwetke ale i mocniejszy charakter. Zaznaczam ze nie strugam teraz wielkiego kozaka, nie bujam sie na wsystkie strony idac po miescie, jestem normalnym czlowiekiem, nie szukam zaczepki. Cwicze dla SIEBIE a motywuja mnie wlasnie doswiadczenia z przeszlosci.
Dzieki ze przeczytales/as ten tekst.
pozdrawiam wszystkich
Zmieniony przez - JohnGlock w dniu 2008-05-13 22:28:31
...
Napisał(a)
witam
znam jednego a mianowicie mowa tu o mnie
wiadomo ze nie jestem jeszcze nie wiadomo jak duzy bo dluga droga przedamna ale juz cos tam osiaglem i to mi pomoglo, a oto moja historia (mam nadzieje ze was urzeknie )
W podstawowce zawsze bylem slaby, chudy, niski i przez jak chciano sie z kogos posmiac to smiano sie wlasnie ze mnie.
Byl nawet taki okres czasu ze mialem tak ciezko ze myslalem o zmianie szkoly (5 albo 6 podstawowki, nie pamietam dokladnie)
W gimnazjum bylo troszke lepiej ale nadal mialem klopoty, czy to z "kolegami" z klasy a potem nawet wiara ze szkoly ktorej nie znalem praktycznie. Co chwile musialem sie z kims bic zeby pokazac ze sie nie dam tak latwo, niestety czasem niewiele to dawalo. W 3 gim powiedzialem sobie i kolegom ze bede kiedys wielki za wszelką cene i nie dam soba wiecej pomiatac.
Zaczolem jakos tam trenowac, dopiero w 1 liceum zaczolem silownie traktowac bardziej na powaznie, wjechaly suple itp (mialem o tyle latwiej ze brat trenowal i mialem porzadna silke w piwnicy, wiec jedynego czego potrzebowalem to motywacja). Powiedzmy ze ludzie w liceum robia sie bardziej dojzali (Cale szczescie).
Po jakims czasie (jak juz dochodzilo te 39 na kablu) spotkalem kilku z moich bylych "oprawcow" to jeden sie patrzyl z zazdroscia, drugi bal sie spojzec itp. Kiedy tka patrzylem na nich i widzialem jak wygladają albo gruby na maxa albo chudy jak szczor, niegdys wielkie kozoki tera juz tacy cfani nie byli Koledzy zaczeli mnie szanowac, nawet samo podjescie do samego siebie sie zmienilo zrobilem sie bardziej pewny siebie, pokazalem na co mnie stac i ze jak chce cos osiagnac to to osiagne.
Tera problemow z kolegami nie mam zadnych, poniewaz nie jestem mscywi to mozna powiedziec ze ludzi ktorych niegdys nienawidzilem, tera jakis konkakt wmiare dobry z nimi mam. (wiadomo ze zadaje sie z nimi jak z przyjaciolmi itp ale raczej tak ze jak ich widze to sie nie rzucam a czasem nawet pare slow zamienie). Nawet kiedys do dziewczyny nie umialem sie odezwac, tylko glowa w dol i koniec tematu tera juz takich problemow nie mam Jeszcze 8cm na bicu zeby osiagnac to co zamierzam ale jestem i tak zadowolony z tego co osiaglem
Powiedzmy ze to co przezylem za czasow leszcza tera mnie motywuje
sory za ewentualne bledy ort ale to forum dla sportowcow a nie humanistów mam nadzieje ze historia sie podoba
znam jednego a mianowicie mowa tu o mnie
wiadomo ze nie jestem jeszcze nie wiadomo jak duzy bo dluga droga przedamna ale juz cos tam osiaglem i to mi pomoglo, a oto moja historia (mam nadzieje ze was urzeknie )
W podstawowce zawsze bylem slaby, chudy, niski i przez jak chciano sie z kogos posmiac to smiano sie wlasnie ze mnie.
Byl nawet taki okres czasu ze mialem tak ciezko ze myslalem o zmianie szkoly (5 albo 6 podstawowki, nie pamietam dokladnie)
W gimnazjum bylo troszke lepiej ale nadal mialem klopoty, czy to z "kolegami" z klasy a potem nawet wiara ze szkoly ktorej nie znalem praktycznie. Co chwile musialem sie z kims bic zeby pokazac ze sie nie dam tak latwo, niestety czasem niewiele to dawalo. W 3 gim powiedzialem sobie i kolegom ze bede kiedys wielki za wszelką cene i nie dam soba wiecej pomiatac.
Zaczolem jakos tam trenowac, dopiero w 1 liceum zaczolem silownie traktowac bardziej na powaznie, wjechaly suple itp (mialem o tyle latwiej ze brat trenowal i mialem porzadna silke w piwnicy, wiec jedynego czego potrzebowalem to motywacja). Powiedzmy ze ludzie w liceum robia sie bardziej dojzali (Cale szczescie).
Po jakims czasie (jak juz dochodzilo te 39 na kablu) spotkalem kilku z moich bylych "oprawcow" to jeden sie patrzyl z zazdroscia, drugi bal sie spojzec itp. Kiedy tka patrzylem na nich i widzialem jak wygladają albo gruby na maxa albo chudy jak szczor, niegdys wielkie kozoki tera juz tacy cfani nie byli Koledzy zaczeli mnie szanowac, nawet samo podjescie do samego siebie sie zmienilo zrobilem sie bardziej pewny siebie, pokazalem na co mnie stac i ze jak chce cos osiagnac to to osiagne.
Tera problemow z kolegami nie mam zadnych, poniewaz nie jestem mscywi to mozna powiedziec ze ludzi ktorych niegdys nienawidzilem, tera jakis konkakt wmiare dobry z nimi mam. (wiadomo ze zadaje sie z nimi jak z przyjaciolmi itp ale raczej tak ze jak ich widze to sie nie rzucam a czasem nawet pare slow zamienie). Nawet kiedys do dziewczyny nie umialem sie odezwac, tylko glowa w dol i koniec tematu tera juz takich problemow nie mam Jeszcze 8cm na bicu zeby osiagnac to co zamierzam ale jestem i tak zadowolony z tego co osiaglem
Powiedzmy ze to co przezylem za czasow leszcza tera mnie motywuje
sory za ewentualne bledy ort ale to forum dla sportowcow a nie humanistów mam nadzieje ze historia sie podoba
Sila jest bogiem, trening nalogiem, rzezba zabawa a masa podstawa
wielki spadek i wielki powrót
...
Napisał(a)
mnie gnębili od podstawowki(w osmej klasie wazylem 37,5kg 153cm wz)do pierwszego roku szkoly sredniej.Same wielkie chlopy w klasie byly i lubieli pognebic najmniejszego.Solowki na przerwach nie raz trzeba bylo staczac i tu sie czasami okazywalo ze wiekszy wcale nie znaczy silniejszy ,tak czy siak lekko nie mialem ale nadrabialem gadka i ciętym jezykiem
Zmieniony przez - pila24 w dniu 2008-05-14 20:40:07
Zmieniony przez - pila24 w dniu 2008-05-14 20:40:07
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu. Prawdziwi mężczyźni żują pszczoły.
...
Napisał(a)
ja jestem tez takim przykładem
pierwsza strona mojego dziennika
sogi poleciały!
pierwsza strona mojego dziennika
sogi poleciały!
Polecane artykuły