no dobra, miałem się już nie wypowiadać, ale...
znam b. dobrze faceta, który jest właścicielem klubu fitness w podwarszawskiej miejscowości, kilku sklepów i stoisk z odżywkami w wawie, a wcześniej bywał także osobistym trenerem i instruktorem.
ma teraz pok 40-tkę, ale teraz i zawsze wyglądał zaje..cie, przypakowany, ale bez przesady, łapka 43-45cm,
krata na brzuchu itp.
zapytałem go co sądzi o tych całych suplementach, które sprzedaje w swoich sklepach. jego słowa to mniej więcej w uproszczeniu - "na czymś kasę trzeba robić, ale jeśli myślę, że on tak wygląda jak wygląda dzięki tym kreatynkom i gajnerkom to jestem super naiwniak". powiedział też, że chłopaki którzy u niego pracują muszą być podkoksowani, bo to najlepsza reklama, klient przede wszystkim kupuje oczami, bo naiwnie wierzy że ten napakowany sprzedawca swój wygląd zawdzięcza tym suplementom.
na koniec dodał, że nie podcinasz gałęzi na której siedzisz, i prawda na temat suplementów nikomu na dobrą sprawę nie jest potrzebna.
w/g niego najbardziej naiwny klient to panienki kupujące spalacze tłuszczu.
tylko mnie nie zakrzyczcie.