Dzień 17ty, treningowy
Nogi:
-wyprosty podudzi siedząc 20,15,12+12-8 (nowa siłownia - brak oznaczeń)
-przysiad 20,15,12 (
80(65),
105(85),
125(105) kg)
-uginanie podudzi lezac jednonóż 20, 6-8 (jak w pierwszym ćwiczeniu)
-ciagi na prostych nogach 2*25-15 (
60 (60),
90 (90) kg)
-
wyciskanie na suwnicy 2*15(szeroko-wasko) 2*12, 2*10 (
110,
130x2 kg (poprzednio 2 serie - 100kg) )
-spiecia lydek stojac 4*25-max 30 sekundowe przerwy (jak w pierwszym i trzecim)
-spiecia lydek siedząc 25,2*12-15 (
30 (25,30,35) kg)
Komentarz: AAA. No więc generalnie do treningu przystąpiłem pełen entuzjazmu. Tak pełen, że zamiast 65kg (chciałem wykonać siady tak samo jak tydzień temu ze zwrceniem uwagi na nie blokowanie kolan) włożyłem 80. Poszło 20 powtórzeń, specjalnie się nie zastanawiałem nawet, czy łatwo czy nie. 105 zamiast 85. Ciężej, ale poszło 15 z wprowadzeniem zaleceń Jacka. Jak wziąłem na kark 125 (myśląc, że to 105) to się lekko zdziwiłem. Odszedłem, popatrzyłem na obciążenie i stwierdziłem, że jazda z koksem . Cięężko szło, wydusiłem 7 powtórzeń i pomyślałem, CO JEST ****A
.
Zliczyliśmy obciążenie i wyszło moje zawieszenie, hrhr. Szybka analiza - wynik całkiem przyzwoity - biorąc pod uwagę serie "rozgrzewkowe - głównie tę 105x15. Chyba się lekko odzywczaiłem od takiej ilości powtórzeń, nogi jak z waty. Pytanie, czy robić cofkę, czy biorąc pod uwagę suple i to, że mam dużą chęć do poprawy tego wyniku - zostawić i walczyć o dodatkowe powtórzenia za tydzień, już w pełni świadomie (nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej ).
Ćwiczenia na maszynach (wyprosty, uginania) wykonywałem na wyczucie - wstrzeliłem się idealnie w zakres powtórzeń. Nie było skurczy łydek przy uginaniu hrhr. Ciągi tak samo.
Suwnica zdecydowanie lepiej - powód - maszyna położona była zaraz przy oknie, który dostarczał mi niezbędnego do życia tlenu .
Łydencje standardowo bez większych problemów.
Dochodzę do wniosku, że trening nóg kocham,
ale jak go ukończę.
Nudności były umiarkowane.
I jeszcze jedno info - mamy zamiar powtórzyć trening (dla niezorientowanych - Arhibald prowadzi test Kaizena na innym forum) ale tak go zgrać, by przećwiczyć razem te same partie. Jakoś to dogramy, bo dzisiaj pod względem fotorelacji miernie. Ja w seriach latałem do okna wdychać powietrza, a Kuba z przyjemnością katował łapki i w wolnych chwilach kamerował. Teraz trening na moim terenie hrhr.
Dieta: Bla bla bla. 100% powiedzmy.
Padam, ledwo notkę napisałem. Jeszcze ostatni posiłek i wymarzony sen.
Pozdr.