Thnx Miro i masterro za aprobatę. Mam w zwyczaju podnosić lokalnym forumowym wyjadaczom ciśnienie. Jest to tzw. efekt mastera :], bardzo ciekawe zjawisko, które kiedyś opiszę na jednym z for psychologicznych. Zresztą odpowiednio podsyciłem atmosferkę :) W każdym bądź razie mam przy tym niezły ubaw :D
Wracając do tematu, moja dieta to nie dieta cud. Nie dla każdego się nadaje. Wychodząc jednak z założenia, że to dieta na cały rok, musi być smaczna. Chyba, że ktoś pojeść dobrze nie lubi. No bo nie mówcie mi, że jecie różne kasze, cycki macie fajnie przyprawione czy sypiecie kurkume do ryżu bo biały napawa was już obrzydzeniem. Te
Wasze diety są super bomba, może nawet zastosuje, ale na miesiąc. Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy, 90% społeczeństwa w Polsce nie zważa na ilości substancji i ich rodzaj jedzą co popadnie i żyją mało tego duża część z nich wygląda nieźle. Ja nigdy nie miałem predyspozycji do tycia, byłem raczej szczupły, a żarłem wszystko - kotlety na smalcu, mnóstwo słodyczy, coca-cola i cukiernia na całego. Teraz kiedy chcę nabrać masy, używam Waszych świętych przykazań do kontrolowania jakości masy, żeby się nie roztyć tylko zbudować masę mięśniową. Ale znowu bez przesadyzmu, kupuję chudy ser biały i rezygnuje ze śmietany dodając trochę chudego mleka, żeby sobie dorzucić ze 2-3 łyżki dżemu czy serka homogenizowanego. Znowu u mnie jest inaczej z jedzeniem węglowodanów na noc, bo często pracuje do późna przy kompie, więc energia jest mi nie zbędna. A ten dżem nie słodzony cukrem co się go tak czepialiście to 100% truskawek dosładzanych delikatnie sokiem wionogronowym, może to nie full wypas, ale lepsze niż biały cukier.