He he, aikido, stare dobre czasy się od razu przypominają, tudzież łza w oku kręci

Nie kryję, że co do miękkich ruchów moje potrzeby znacznie lepiej zaspokoił taniec, a na SW jednak szukałam czegoś innego. A zresztą nie chodzi tu o miękkość samą w sobie, takie
judo czy bjj też jest przecież 'miękkie'...Raczej o zbytni komfort psychiczny trenujących.
No to teraz lećmy po kolei:
Kopt ja tylko podaje moje spostrzeżenia na temat boksu bo z tego co zauważyłem nie tylko w swojej sekcji, bo znam też kilku innych bokserów z innych sekcji, każdy miał takie mniemanie że boks jest najlepszy, że bezsensu jest trenowanie jakiegoś tam karate bo tam to się tylko wydzierają (autentyczne stwierdzenie jednego trenera). I taki pogląd wynieśli właśnie ze swoich sekcji.
A ja znam mnóstwo osób, które wyszły z róznych 'tradycyjnych' sekcji (karate, kung fu, aikido, itd.) i twierdzą dokładnie tak samo. Ba, nawet od niejednego wysokiego dana z owych kręgów (tych, co to niby przykładem świecą i postawy pozytywne wśród uczniów kształtują

), zdarzyło mi się słyszeć podobne w tonie wypowiedzi.
A poza tym bądźmy szczerzy: style pełnokontaktowe
SĄ elitą wśród SW i ich zawodnicy mają prawo być dumni z tego, co robią (nie mylić oczywiście z arogancją i zarozumiałością). Zresztą oni są przynajmniej w stanie poprzeć swoje 'przechwałki' w walce na ringu, czego nie mozna powiedzieć o bufonach tradycyjnych, którzy na ogół wszelkich konfrontacji unikają jak ognia

I na tym polega róznica.
Przykładów takiego cwaniactwa można szukać też w wielkim boksie np.
Muhammad Ali - on nawet nie był cwaniakiem on był bezczelny. Uważał się wprost za Boga. Widomo że na podstawie jego jednego nie można oceniać wszystkich bokserów ale jak narazie nie było lepszego boksera od niego więc o czymś to świadczy. Między innymi cwaniactwo pomogło mu wejść na szczyty. Nie wiem czy miał to wrodzone czy wyuczył się tego na boksie więc się nie wypowiadam mogę jedynie przypuszczać.
Ali wielkim bokserem był

i kropka. A na szczyty wszedł dzięki
talentowi i ciężkiej pracy a nie jakiemuś cwaniactwu (btw, może podałbyś swoją definicję owego cwaniactwa, bo coś mam wrażenie że odbiega ona od ogólnie przyjętej). Jeśli chodzi o komentarze odnośnie jego osobowości, to ja bym była ostrożna w ich formułowaniu, nie poznawszy człowieka osobiście. Ale nawet jeśli byłby bezczelnym burakiem, to nie umniejsza jego wielkości jako wojownika. Bo fightera się ocenia po umiejetnościach a nie po tym, czy jest milusi, czy nie. Chociaż oczywiście niektórzy tradycyjni rozumują inaczej - ok, muszą sobie jakoś humory poprawić
Przed wieloma walkami bokserskimi rywale jeden przez drugiego
przechwalają się jak to nie załatwią drugiego, że są najlepsi itd, itp.
To wszystko należy do otoczki marketingowej, która nie ma na ogół pokrycie w rzeczywistości.
Cwaniackie jest myślenie bokserów że są nie do za***ania
aaaa, tu Cię boli...
