Niby post jakich wiele ale prosze o przeczytanie do konca.
Chodzilem ponad 2 lata na silownie, zawsze wazylem tyle ile chcialem - okolo 85 KG ( podczas robienia masy dochodzilo do 94 ) przy 180 cm wzrostu. Nie za duzo i nie za malo. Bylem zadowolony z sylwetki ( mozecie zobaczyc w profilu - jest z okresu kiedy jeszcze cwiczylem ).
Problem zaczla sie kiedy przestalem cwiczyc. Ostatnia wizyta na silowni byla 2,5 roku temu i od tego czasu przytylem 20 KG ! Nie wspomne ze sladu po silowni prawie nie ma - moze jest ale wszystko pokryl tluszcz. Bardzo szybko nabralem te 20 KG, grublem z dnia na dzien az w koncu przy 105 KG STOP - ani w gore ani w dol - problem w tym ze nie moge teraz tego zgubic.
oto jak wyglada moj dzien zywieniowo - ruchowy
wstaje o 7 rano, pierwszy posilek o 9 w pracy ( kanapka - chleb z salata i jakims chudym miesem ), drugi posilek o 12 - taka sama kanapka, powrot o 17 do domu i o 18-19 obiad - tu zazwyczaj piers z kurczaka albo schabowy z ryzem badz ziemniakami bez zadnych sosow - to jest ostatni posilek !! o 20 - 1 godzine chodzenia na stepperze, spanie o 24. ( w pracy w miedzyczasie 2 kawy )
Jak widzicie nie jem zbyt duzo a skads te 105 KG musialo sie wziasc ???
Tryb zycia raczej siedzacy - jestem informatykiem wiec w tej pracy siedze na dupie 8h, w domu oprocz steppera tez za duzo ruchu nie mam.
Probowalem wrocic na silownie ale cwiczenia silowe tylko zwiekszaly moj ciezar :( Teraz przebywam za granica i powrot na silownie raczej nie wchodzi w rachube. Stracile wiare w jakies diety bo skoro zjadam 2 kanapki dziennie i skromny obiad to jak moge ograniczyc to jeszcze bardziej ???
Macie jakis pomysl jak mozna zrzucic przynajmnie z 10 KG przy takim trybie zycia ?
"Jutro nigdy nie nadchodzi bo kiedy sie obudzisz jest zawsze dziś..."
W zyciu nie liczy sie cialo i muskuly, wazny jest jeszcze fryz :)