na postawę "generalnie nie-ok" nie ma miejsca - zawsze jest cos okay
Aaaa tam, gadasz jak psycholog-doradca z Cosmopolitan albo Poradnika Domowego.
Jako kobieta mam dosyc wmawiania mi, ze mam piekne oczy, a panowie lubia duzy biust gdy realnie patrzac mam np. 10 kg nadwagi
[no, osobiscie nie mam, ale gdy mialam to mnie to wkurzalo maksymalnie]. Nie da sie wyeksponowac "ksztaltnych lydek" bez chocby zasugerowania, ze uda juz nie sa takie do konca piekne. Poza tym lydki lydkami, ale gdy podgardle wisi i geba cala nalana, to trzebaby lustra na calym swiecie zaslonic gdzies od 140cm nad ziemia wzwyz, zebym sprobowala dojrzec JAKIEKOLWIEK walory w swoim ciele. Chociaz jest wielce prawdopodobne, ze zobacze tylko faldy i cellulit.
Widzisz Tyka, psychika kobiety jest troche inaczej zbudowana, niz faceta. Facet zazwyczaj utrzymuje mniemanie o sobie na jednym poziomie z niewielkimi wachnieciami. Ale samoocena przecietnej kobiety swiruje jak sinusoida - i chociaz srednia tez sie utrzymuje wzglednie stala, to jednak odchylenie standardowe mamy diametralnie rozne.
No i dla Ciebie ja teraz jestem pesymistka, ale poczekaj kilka dni/tygodni, a [bez specjalnej przyczyny] z pelnym entuzjazmem podpisze sie obiema rencami pod zdaniem
zawsze jest cos okay
Zmieniony przez - Uka P. w dniu 2006-01-06 15:10:09