Nasz najlepszy judoka chce spędzić noc sylwestrową na ringu
Chcę wyjść do ringu 31 grudnia - mówi były mistrz olimpijski w judo Paweł Nastula. Galę mieszanych sztuk walki z jego udziałem w Tokio może obejrzeć na żywo ponad 70 tysięcy ludzi.
Nastula podpisał w tym roku kontrakt z japońską federacją Pride. Zobowiązuje on go do udziału w pięciu walkach w Kraju Kwitnącej Wiśni. Polak zadebiutował w czerwcu. Uległ wówczas Rodrigo Nogueirze, brazylijskiemu weteranowi starć, podczas których można stosować dźwignie, duszenia, uderzenia rękoma i nogami oraz rzucać rywalem.
Miliony i diamenty
31 grudnia w Tokio odbędzie się najdroższa gala w historii wszechstylowych walk. W pojedynku wieczoru rękawice skrzyżuje dwóch judoków (Hidehiko Yoshida i Naoya Ogawa). Obaj podzielą się czterema milionami dolarów. Same pasy mistrzowskie (wysadzane diamentami i szafirami), które zostaną wręczone zwycięzcom walk, będą kosztowały łącznie ponad milion dolarów.
Gala odbędzie się w Saitama Super Arena. Organizatorzy spodziewają się, że sprzedadzą ponad 70 tysięcy biletów (ceny wejściówek już teraz sięgają dwóch tysięcy dolarów!). Federacja chce, by w show udział wziął także Nastula. Jeszcze nigdy Polak nie walczył przed taką publicznością.
Pomoc z Rumunii
- Chcę walczyć, ale wciąż nie znaleziono dla mnie przeciwnika. Japończycy przysłali za to do mnie trenera, który od tygodnia jest w Warszawie - przyznaje mistrz olimpijski z Atlanty.
W klubie na Marymoncie przygotowaniom Nastuli przygląda się Daijiro Matsui, trener i sparingpartner Kazushi Sakuraby (gwiazdy organizacji Pride, dla której Paweł walczy). Jest to pierwszy przypadek, że organizator deleguje trenera na drugą stronę świata.
Do Polski ma także zawitać 181-kilogramowy gigant Aleksandru Lungu, najsilniejszy uczestnik Pride. Rumun wyciska 305 kg w leżeniu na ławce (dla porównania: Mariusz Pudzianowski uważany w Polsce za siłacza - tylko 255). Lungu to 32-krotny mistrz Rumunii w judo, mistrz świata w sambo i zwycięzca zawodów strongmen.
- Potrzebny mi bardzo silny fizycznie partner, choćby do walki w parterze. Aleksander sam zadeklarował, że chętnie dołączy do grupy ćwiczącej ze mną - przyznaje Nastula.
Czekając na giganta
Do najbliższego pojedynku Paweł przygotowywał się, trenując z bokserami (skrzyżował rękawice z Krzysztofem Włodarczykiem), zapaśnikami, kickbokserami, przedstawicielami muay thai, jujitsu. Jego pięściarskie przygotowania nadzoruje Krzysztof Kosedowski.
- Na ringu w Japonii wygrywają tylko twardziele. Tam po ciosie, który w boksie oznacza przerwanie walki, liczenie, nie ma miejsca na słabość. Walka przenosi się na ziemię. Paweł pokazuje jednak w sparingach, że nawet ogłuszony nie przewraca się. Gdy traci równowagę, próbuje przewrócić rywala i przechodzi do zwarcia w parterze - wyjaśnia Kosedowski.
„Nastek" nie lubi mówić o swoich urazach. Na jego twarzy widać jednak ślady ostrych treningów; rozcięcia, otarcia. Imponująca muskulatura jest jednak świadectwem, że wykonał ogromną pracę. - Jestem gotowy. Czekam tylko na telefon z Japonii - przyznaje polski mistrz.
Data: 2005-12-15
Źródłó "Życie Warszawy"
Tylko zdechłe ryby płyną z prądem !