Już za kilka dni na stadionie Santiago Bernabeu odbędzie się spotkanie dwóch legendarnych drużyn: Realu Madryt i FC Barcelony.
Chociaż formalnie wygrana oznacza tylko trzy dodatkowe punkty w tabeli ligowej, w rzeczywistości stawka meczu jest o wiele wyższa. Zwycięstwo nad tej klasy rywalem dosłownie dodaje skrzydeł.
O wyniku meczu zadecyduje prawdopodobnie starcie dwóch wielkich zawodników: Ronaldo i Samuela Eto’o. Wciąż nie wiadomo, czy kontuzjowany Brazylijczyk w ogóle wystąpi w sobotnim spotkaniu.
Zawodnik FC Barcelona Samuel Eto’o słynie z ognistego temperamentu zarówno na boisku, jak i poza nim. I choć Ronaldo jest jego najpoważniejszym rywalem w zmaganiach o tytuł najlepszego strzelca ligi hiszpańskiej, piłkarz z Kamerunu nie ma żadnych oporów, by wychwalać go pod niebiosa.
Tymczasem sobotni mecz FC Barcelona i Realu Madryt może przeważyć szalę zwycięstwa na korzyść jednego z zawodników. Ale wciąż jeszcze nie wiadomo, czy Ronaldo w ogóle pojawi się na boisku. Ta okoliczność może zadecydować o wyniku spotkania, które komentatorzy sportowi już okrzyknęli wielkim klasykiem.
Eto’o przyznaje, że chociaż obaj z Ronaldo są bardzo skutecznymi napastnikami, ich styl gry znacząco się różni. Brazylijczyk nie jest tak widoczny na boisku, jak przed laty, lecz strzela bramki „na zimno", bez emocji, z wręcz „śmiertelną" precyzją. Zawodnik z Kamerunu mówi o sobie, że jest porywczy i podczas meczu często ponosi go temperament.
„Nie zgadzam się z opinią, że jedna osoba może grać za jedenaście - mówi Eto’o. - Ale z drugiej strony wiem, że Gruby (tak bywa nazywany Ronaldo, z powodu swoich nieustannych problemów z utrzymaniem wagi) trafia w bramkę za każdym razem, gdy otrzyma dobre podanie. Wiadomo, że jest najlepszy. Należy do elitarnej grupy zawodników, którzy podczas spotkania dwa razy dojdą do piłki i wykorzystają obie okazje".
„W meczach jak ten w najbliższą sobotę powinni grać najlepsi" - dodaje Eto’o. - Jeśli Ronaldo wyleczy się z kontuzji, spektakl w Madrycie będzie ciekawszy, zyska na tym futbol i kibice. A obecność tego zawodnika wpłynie dodatnio na nasz styl gry". Ale w słowach Kameruńczyka brak przekonania. O szansach Barcy na zwycięstwo mówi z dużą ostrożnością. I chociaż zapewnia, że chciałby zmierzyć się z Ronaldo na Bernabeu, z jego wypowiedzi można wyczytać nadzieję, że brazylijski piłkarz będzie musiał jednak całe spotkanie przesiedzieć na ławce.
Czarnoskóry zawodnik FC Barcelony miał spokojny tydzień, ponieważ ze względu na występy narodowej reprezentacji Hiszpanii wstrzymano rozgrywki ligowe. Korzystając z wolnych dni, Eto’o pojechał do Madrytu na inaugurację nowego kanału telewizji, a potem w Paryżu trenował z narodową ekipą Kamerunu. W międzyczasie kibicował Hiszpanom, którzy walczyli o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata.
Ale mimo odpoczynku Eto’o ani na chwilę nie zapomniał o czekającym go starciu z Realem. Zapowiada, że tym razem zrobi wszystko, by nie ponieść kolejnej porażki na stadionie Bernabeu. Pamięta, jak ostatnim razem opuszczał boisko Realu ze spuszczoną głową i z kontuzją. „Tym razem musimy stanąć na wysokości zadania. Fizycznie jestem gotowy na to spotkanie. Kibice proszą mnie, żebym strzelał za każdym razem, gdy dostanę piłkę. Tak właśnie zamierzam robić. Mam nadzieję, że tym razem wykorzystamy wszystkie nadarzające się okazje. Oby zeszłoroczna porażka czegoś nas nauczyła".
Eto’o nie podoba się, gdy dziennikarze przyczepiają Barcelonie etykietkę lidera meczu. To określenie bardzo go irytuje. „Na mecz z Realem nigdy nie idzie się ze spokojem" - mówi. - W zeszłym roku Galacticos wbili nam aż cztery bramki. Uważam, że powinniśmy potraktować sobotni pojedynek jak kolejny mecz o trzy punkty. Ten mecz różni się od innych tylko tym, że wygrana dodałaby nam pewności siebie i podniosła morale. Stawką jest prestiż i własne ego".
Ale to wystarczy, by obie drużyny z wielkim niepokojem myślały o wyniku. Chociaż w sobotę Królewscy mieli wolne, Ronaldo, Julio Baptista i Ivan Helguera woleli spotkać się na treningu. Wszystko po to, aby szybciej dojść do siebie po kontuzjach. Ronaldo przez pół godziny trenował biegi i zmiany rytmu gry, żeby sprawdzić stan swojej lewej kostki. Później w szatni zajęli się nim fizjoterapeuci. Baptista przez ostatni tydzień ciężko pracował na siłowni. W sobotę spędził z piłką na trawie 50 minut. Helguera leczył swoją kontuzję w piłkarskim miasteczku Las Rozas. Wszyscy trzej bardzo chcą zagrać w sobotnim meczu.
Dziś w Hiszpanii zaczyna się wielkie odliczanie. Komentatorzy mówią wprost, że rozpoczął się tydzień klasyku. Dla kibiców i zawodników obu zespołów oznacza to wielkie emocje i prawdziwą wojnę nerwów.
Źródło: La Vanguardia
Doradca w dziale ,,Piłka nożna''
Nagrody w Typerze sfd.pl funduje Sklep Kibica http://www.ISS-sport.pl