kadoGan
...
Napisał(a)
aaggaa2: twoja średnia jesli dobrze policzylem to ponad 31km czyli calkiem calkiem a nawet nieźle jak na kobietke :) .. ale do Armstronga dalej Ci daleko
...
Napisał(a)
witam. jestem na tym forum nowy wiec w razie czego wybaczcie :)
moje najdluzsze wypady byly jakies 3,4 lata temu - pozniej nie mialem za bardzo czasu na jazde, ale na czwartek planuje powrot do rowerowych eskapad - zobaczymy jak pojdzie i jaka forma. najdluzsze trasy jakie robilem to ponad 100 km.
pierwsza taka wyprawa - zreszta trudno ja zapomniec, byla nad wisle, pamietam ze wybralem sie z kumplem z ktorym wczesniej jezdzilismy w trasy do jakichs 60 km. podczas trasy okazalo sie ze kolo zjadl slaba kolacje i takie tez sniadanie a w droge zabral nie wiecej jak 5 zl za ktore w miejscu docelowym kupil biszkopty i piwo - by sie zrelaksowac. droga powrotna na jakims 80 km to byla jazda. jedziemy sobie spokojnie i ten moj kumpel od czasu do czasu mowi ze nie daje juz rady i by czesciej przystawac - ja mu na to ze niedlugo bedzie sie sciemniac i trza sie sprezyc bo jestesmy na niezlym zadupiu i nie wiadomo co sie dziac moze. tak przejechalismy jeszcze jakichs 7 km i nagle katem oka widze ze ten moj kumpel zwalnia, rower zaczyna mu sie zatrzymywac az w koncu stanal zupelnie i przechylil sie bezwladnie do rowu. gosc z tego co mowil albo zaslabl albo usnol podczas jazdy. nie chcial slyszec by jechac dalej ale jak pokazalem mu idacych srodkiem drogi w nasza strone zakapiorow z okolicznej wsi wsiadl i powoli bardzo powoli przejechal jakies 2 kilosy do nastepnego upadku. wtedy pierwszy raz widzialem czlowieka "pijanego" ze zmeczenia. do domu mielismy jakies jeszcze 10 postanowilismy zlapac stopa by zawiozl nas do domu a rowery sie gdzies zostawi i tak tez zrobilismy. jak spotkalem sie z tym kumplem nastepnego dnia by pojechac po rowery to opowiadal ze rodzice nie mogli mu uwierzyc ze nie jest pijany :) moral z tego taki ze trzeba mierzyc sily na zamiary i wszystko rozsadnie zaplanowac.
w druga dluga trase tym razem juz skonczona wybralem sie sam w gory swietokrzyskie - idealne miejsce na rower gorski, szlaki, cisza itp. zrobilem wtedy ponad 100 km po dosc trudnym terenie- polowa trasy szlak wiodacy przez las - niezly hc wtedy byl, tym razem to ja sie przeliczylem bo odleglosc dosyc pokazna i charakter trasy - gora, dol daly mi sie we znaki jedno kolano za bardzo przeciazylem bo czasem do chwili obecnej boli na zmiane pogody i strzela. jesli ktos wybiera sie samotnie na taka wyprawe w glusze to po swoich doswiadczeniach bym odradzal - przestroga byla juz na wstepie szlaku lezaca na nim zmija, pomyslalem sobie ze gdyby mnie uzarla to roznie by moglo byc.
jol
moje najdluzsze wypady byly jakies 3,4 lata temu - pozniej nie mialem za bardzo czasu na jazde, ale na czwartek planuje powrot do rowerowych eskapad - zobaczymy jak pojdzie i jaka forma. najdluzsze trasy jakie robilem to ponad 100 km.
pierwsza taka wyprawa - zreszta trudno ja zapomniec, byla nad wisle, pamietam ze wybralem sie z kumplem z ktorym wczesniej jezdzilismy w trasy do jakichs 60 km. podczas trasy okazalo sie ze kolo zjadl slaba kolacje i takie tez sniadanie a w droge zabral nie wiecej jak 5 zl za ktore w miejscu docelowym kupil biszkopty i piwo - by sie zrelaksowac. droga powrotna na jakims 80 km to byla jazda. jedziemy sobie spokojnie i ten moj kumpel od czasu do czasu mowi ze nie daje juz rady i by czesciej przystawac - ja mu na to ze niedlugo bedzie sie sciemniac i trza sie sprezyc bo jestesmy na niezlym zadupiu i nie wiadomo co sie dziac moze. tak przejechalismy jeszcze jakichs 7 km i nagle katem oka widze ze ten moj kumpel zwalnia, rower zaczyna mu sie zatrzymywac az w koncu stanal zupelnie i przechylil sie bezwladnie do rowu. gosc z tego co mowil albo zaslabl albo usnol podczas jazdy. nie chcial slyszec by jechac dalej ale jak pokazalem mu idacych srodkiem drogi w nasza strone zakapiorow z okolicznej wsi wsiadl i powoli bardzo powoli przejechal jakies 2 kilosy do nastepnego upadku. wtedy pierwszy raz widzialem czlowieka "pijanego" ze zmeczenia. do domu mielismy jakies jeszcze 10 postanowilismy zlapac stopa by zawiozl nas do domu a rowery sie gdzies zostawi i tak tez zrobilismy. jak spotkalem sie z tym kumplem nastepnego dnia by pojechac po rowery to opowiadal ze rodzice nie mogli mu uwierzyc ze nie jest pijany :) moral z tego taki ze trzeba mierzyc sily na zamiary i wszystko rozsadnie zaplanowac.
w druga dluga trase tym razem juz skonczona wybralem sie sam w gory swietokrzyskie - idealne miejsce na rower gorski, szlaki, cisza itp. zrobilem wtedy ponad 100 km po dosc trudnym terenie- polowa trasy szlak wiodacy przez las - niezly hc wtedy byl, tym razem to ja sie przeliczylem bo odleglosc dosyc pokazna i charakter trasy - gora, dol daly mi sie we znaki jedno kolano za bardzo przeciazylem bo czasem do chwili obecnej boli na zmiane pogody i strzela. jesli ktos wybiera sie samotnie na taka wyprawe w glusze to po swoich doswiadczeniach bym odradzal - przestroga byla juz na wstepie szlaku lezaca na nim zmija, pomyslalem sobie ze gdyby mnie uzarla to roznie by moglo byc.
jol
...
Napisał(a)
aaggaa2 , potrenuj troche i mozesz powalczyc spokojnie o podium na maratonie
Pozdrawiam -Wojtek-
Strona Bikerów z Trzebini : www.BikerTrzebinia.pl
...
Napisał(a)
wczoraj 134KM na trasie Trzzebinia - krakow - trzebinia (105km) - i moje okolice (29km), srednia 20,5
...
Napisał(a)
thx Wojtek i Kadoan takiej formy jak Armstrong to nigdy niebede miec ;)trenowac mam zamiar przez cale wakacje (no powakacjach troche mniej bo teraz czeka mnie ostatnia klasa gim i musze sie troche uczyc ) a puzniej moze zapisze sie do jakiegos klubu pozdrawiam
moja mlodosc jest jedyna w swoim rodzaju zreszta jak kazda inna
...
Napisał(a)
eeetam w gimnazjum nie trzeba sie uczyc Lepiej zapisz sie do klubu teraz bo jak pojdziesz do liceum to moze ci sie odechcić ścigania przez tyle nauki . No ale pozdrawiam i życzę sukcesów Może nam tu na SFD jakas Wloszczowska nowa rośnie ...
Pozdrawiam -Wojtek-
Strona Bikerów z Trzebini : www.BikerTrzebinia.pl
...
Napisał(a)
no cóz czeka mnie teraz 2 tygodniowa przerwa (niewiem jak ja wytrzymam 2 tygodnie bez rowera <zalamana>) wyjezdzam sobie poplywac na kajakach (niecale 200km) chce sie z wszystkimi pozegnac i zyczyc innym udanych wakacji jak wruce zabieram sie ostro do pracy papa i dozobaczenia za 2 tygodnie ludzicha z SDF;(;(
moja mlodosc jest jedyna w swoim rodzaju zreszta jak kazda inna
...
Napisał(a)
132km
Przeworsk - Słonne (woj podkarpackie) jedeń dzień
66 w jedna strone i 66 z powrotem
w jedna strone 4h30min a z powrotem 6h :)
Przeworsk - Słonne (woj podkarpackie) jedeń dzień
66 w jedna strone i 66 z powrotem
w jedna strone 4h30min a z powrotem 6h :)
--- Członek trójcy poszukiwaczy instrukcji obsługi do kobiet ---
...
Napisał(a)
100 km w 4 h 25 km w tym pierwsze 45 km to maraton ;) ( 79/250 )
dwa kola i wszystko jasne :P
...
Napisał(a)
Kiedyś za starych, dobrych czasów jak się studiowało to zrobiłe parę razy traskę Wrocław -> Jelenia Góra. W sumie 126 km w jakieś 5.0-5.5 godzinki w zależności od formy, pogody i roweru.
Teraz jeżdżę górskim Kelly's Salamander i mam dwa zestawy kół: MTB oraz dość przyjemne slicki (26x1.5). Na slickach robię sobie traski po 80-100 km ale mieszkam w Szwajcarii i sporo tu górek zatem ciężko o prostą traskę. Więcej niż stówkę przy moim wieku i trudności tras nie dam rady już zrobić.
Na oponkach górskich raczej nie robię więcej niż 50 km ale też traski nie pozostawiają złudzeń. Czasami wystarczy podjechać pod jakąś przełęcz, których tu zatrzesięnie, pokonac różnicę wzniesień od 500 do 2000 m npm na odcinku 12-15 km i na górze masz biało przed oczyma, oddech staje a serce wyskakuje z klatki.
Pozdroski dla bikersów!
Teraz jeżdżę górskim Kelly's Salamander i mam dwa zestawy kół: MTB oraz dość przyjemne slicki (26x1.5). Na slickach robię sobie traski po 80-100 km ale mieszkam w Szwajcarii i sporo tu górek zatem ciężko o prostą traskę. Więcej niż stówkę przy moim wieku i trudności tras nie dam rady już zrobić.
Na oponkach górskich raczej nie robię więcej niż 50 km ale też traski nie pozostawiają złudzeń. Czasami wystarczy podjechać pod jakąś przełęcz, których tu zatrzesięnie, pokonac różnicę wzniesień od 500 do 2000 m npm na odcinku 12-15 km i na górze masz biało przed oczyma, oddech staje a serce wyskakuje z klatki.
Pozdroski dla bikersów!
tmi
Poprzedni temat
Street Climbing Poznań
Polecane artykuły