Cwicze od pazdziernika tak systematycznie jak jeszcze nigdy (kiedys tez cwiczylem na silce). Jadlem dobrze, trening mocny, niedawno kreatyna (pierwszy raz). Efekty naprawde fajne.. 2 tyg temu zaczalem diete redukcyjna. Zadne ckd, po prostu ograniczenia kal i aeroby. Ale cholera zaniedbalem jedzenie bialka, a do tego nie wcinalem zadnych antykatabolikow. Aeroby mam b. intensywne.
Mały spadek miesni był ale nic niepokojacego(moze odwonienie, lub delikatny katabolizm). Ale ostatnio mialem BARDZO redukcyjna diete i mocny trening... Szczegolny spadek zauwazylem (moze to smieszne ze tak nagle) ale po ostatnich 2 dniach. 2 dni temu mialem ciezka charowe na silowni, tak ze az mi bylo słabo pod koniec treningu (moze wlasnie juz tak malo glikogenu, ze oslablem? - a i przez to mocny katabolizm?), a nast. dnia mialem sadystyczne aeroby - naprawde wyczerpujace. (przez te 2 dni bardzo redukcyjna dieta) Po tych dwu dniach jak zajrzalem w lustro to myslalem ze sie rozpłacze. Wielkiii spadek masy miesniowej! Nawet miesien prawego naramiennego drga mi w środku od czasu do czasu (oznaka ze jest ciagle katabolizowany?)
Jak myslicie, czy to jest po prostu katabolizm. Możliwe, ze tak szybko, nagle? Czyli czy juz "po jabłkach"? Miesnie (a wiec kilka miesiecy systematycznych cwiczen i odrzywiania) poszły i juz nie wrócą? A moze jest jakas szansa - tzn moze skatabolizowane mięśnie jakoś szybciej powracaja (pzry dobrym NIEREDUKCYJNYM odrzywianiu i trenuingu) niż gdybym ich nigdy nie miał? Moze kupic szybko BCAA (nigdy nie brałem) i może to mi troszku odbuduje mięśnie?
Prosze o rade..lub smutną prawdę
Dziękuje.