HEJ!
ja staram sie jeść mniej więcej smoczkowo.Nie chce mi sie liczyć BTW, a radzęsobie ta:
sniadanie-z rańca jakaś herbatka dla rozgrzania żołądka, potem
bułka razowa z no serem białym+warzywka, ewentulanie owoc, potem czekam do ok 12-13 na obiad-a obiad to przygotowana w domu sałatka( pierś z dużąilością sałaty -polecam lodową jest pyszna, olej z pestek, ogórki pomidory,czasem pare ziaren słonecznika, jeśli nie mięso to ryż lub soczewica, i naprawde można sie tym najeść, potem ok godziny 16 jak już głodnieję przekąska, o 17 jestem w domu tam herbatka jakieś sprawy organizacyjne i na luzie można sobie przygotować kolację,któa wypada ok 19.Jesli zostało coś z obiadu to akurat spasuje-resztki piersi sałaty i ogórek.Jeśli się ma mało czasu na pichcenie to dobre rozwiązanie, następnego dnia zmaiast cyca mozna przygotować coś na tuńczyk.Tym samym nie trzeba robić kolacji tylko jest już gotowa.Rano można wcisnąć jakiśtrening(bieganie) wieczorkiem zresztą też.jedyne o mi nie wychodzi to trzymanie się z dala od słodyczy...małe ilosci.Ale je uwielbiam i nie mam dla nich substytu-próbowałam zastępowa cmarchewka, orzeszkami ale nic.Może macie jakieś pomysły jakby tu przekąsić coś naprawdę smacznego i zaspokojającego gula na ten smak???
Tak a propos co sądzicie o jogurtach naturalnych mieszanych z owocami(chodi mi o te własnej produkcji) czy takie połączenie nie jest zbyt rewolucyjne dla żołądka?
Pozdrawiam
PS jeśli któraś z was pracuje chętnie się wymienię gg (może uda nam się przetrwać napady głodu....)Pozdrawiam
MARY JANE