...
Nie chcę już narzucać nikomu swojego zdania czy przekonań. Natomiast chciałbym tylko zwrócić uwagę na kilka kwestii i opowiedzieć o tym co ostatnio udało mi się zaobserwować i dowiedzieć apropo wirusa i szczepień.
W ostatnim czasie używając pewnych nazwijmy to 'koneksji' udało mi się spotykać kolejno z pięcioma lekarzami z którymi rozmawiałem po dobrej godzinie, półtorej na łebka. Na początku zacząłem od najbardziej oczywistych rzeczy, czyli od tego, jak często mieli do czynienia z koronawirusem. Tak w ogóle rozmawiałem z trzema pulmonologami, kardiologiem i jednym neurologiem. Udało mi się z nimi spotkać i porozmawiać szczerze tylko i wyłącznie dlatego, że posiadamy wspólnych, zaprzyjaźnionych ludzi. Pulmonologowie oczywiście odpowiedzieli tak jak się spodziewałem, że mają doczynienia z wirusirusami z grupy koronawirusów od początku swojej pracy, gdyż są one obecnie u ludzi rok w rok w różnej formie. Są groźne w jakikolwiek sposób jedynie u ludzi z obniżoną odpornością i w korelacji z innymi wirusami obciążającymi pracę układu oddechowego co może prowadzić do obciążenia i zaburzeń układu krwionośnego na poziomie zmniejszonego dotleniania komórek. Są to według ww lekarzy przypadki odosobnione i sporadycznie spotykane. Nie chcieli mówić wprost o co chodzi z tym wirusem i dlaczego dochodzi do takich absurdów nie tylko u nas w kraju ale i na świecie, bo po prostu sami nie mają pojęcia. Natomiast dwóch zgodnie uważa, że jest to sytuacja bezprecedensowa i nad wyraz niespotykana, bo pracując w szpitalach od marca nie posiadają zwiększonej ilości pacjentów w stosunku do lat poprzednich z ciężkimi objawami jakichkolwiek wirusów opanywujących drogi oddechowe. Trzeci lekarz powiedział, że owszem, pracując w szpitalu jednoimiennym nastawionym na Covid, dostawali pacjentów z poważniejszymi problemami z układem oddechowym, ale udział wirusów jako takich procentowo był zbliżony do lat poprzednich. Natomiast rzeczywiście ten Covid jest niejako nową odmianą, ale nie do końca. Wirusy mają to do siebie, że mutują. Dlaczego i po co? No to chyba każdy wie. Po to, aby przetrwać w zmieniającym się otoczeniu i warunkach. I tu zmierzamy do tematu szczepień. Każdy z pięciu lekarzy mimo różnych specjalności powiedział, że aplikowanie sobie wątpliwie bezpieczniej szczepionki, nie do końca przebadanej mimo, że tak ogromne firmy jak Pfizer z szeregiem naukowców wiedzą co tworzą i szczepionka zapewnie będzie prezentować pewną skuteczność, ale to nie jest panaceum na wirusa, bo szczepionka może wytworzyć jakieś przeciwciała:
A) które będą w zbyt małej ilości bądź będą nieskuteczne w walce przed ponownym zakażeniem
B) które będą skuteczne, ale nie zapewnią ochrony na dłużej niż kilka pierwszych tygodni czy ewentualnie miesięcy co TERAZ WAŻNE może będzie wymagało dawek utrwalających w krótkich odstępach czasu. Biorąc pod uwagę ominięcie dziesięcioletniej procedury testowania szczepionek przed wypuszczeniem na rynek, która ma zapewnić jak największą skuteczność razem z zapewnieniem możliwie najwyższej bezpieczności; występowanie NOP może stać się niemniej poważnym problemem niż obecny lecz niestety rozdmuchiwany do granic możliwości zabójczy wirus i jego następstwa. W skrócie: Czy warto ryzykować zdrowie szczepiąc się na wirusa, który jedynie u mniej niż pół procenta ludzi często również z chorobami współistniejącymii i sędziwym wiekiem stanowi jakieś zagrożenie? Rozmawiałem z pulmonologami o ich prognozach na temat obecności wirusa wśród ludzi i usłyszałem to czego się spodziewałem. Od lat 60tych czy może od setek lat koronawirusy były, są i będą obecne w ludzkich organizmach. Dlaczego nagle w roku 2020 stały się 'grozniejsze' niż w latach poprzednich? Niewiadomo. Dlaczego cały świat wstrzymał oddech i liczy dramatyczne statystyki zgonów? Niewiadomo, natomiast wiadomo jedno. W każdym roku czy to poprzednich czy to następnych gdyby w telewizji każdego dnia bez robienia wątpliwej jakości testów podawane były na paskach u dołu ekranu dane dotyczące dziennej liczby zgonów w naszym kraju, nic by się nie zmieniło. Wystarczyło by usunąć nagłówki o wirusie i napisać po prostu: wczoraj w Polsce zmarło 1000osob. Z kardiologiem rozmawiałem, bo jest to człowiek lawirujący w srodowisku naukowo-medycznym i człowiek ten nie znając mnie w skrócie powiedział tylko tyle, że nigdy nie kierował się telewizją czy internetem jako wyznacznikiem prawdy i ukazywaniu faktów, ale w tym roku znając sytuację od środka i widząc co jest przedstawiane w środkach masowego przekazu zrozumiał jak głęboko sięga ręka polityki. Ten lekarz poświęcił mi najmniej czasu, trafiłem go w szpitalu na dyżurze, gdzie zaraz miał obchód wieczorny itp. natomiast zadałem mu pytanie o tą amantadynę na co odpowiedział, że położenie łap na leku, który potencjalnie może wpływać na wirusy a nie ruszanie innych środków czy suplementów diety, które również w profilaktyce i leczeniu mogą być bardzo ważne samo w sobie może być odpowiedzią czy lek rzeczywiście pomaga. Tym bardziej, że nawet gdy amantadyna nie pomoże w najmniejszym stopniu, jej szkodliwość w normalnych dawkach jest niezauważalna gdyż jest to lek często stosowany przewlekle więc nie może mieć bardzo poważnych następstw, bo po prostu nie mógłby być stosowany przez powiedzmy pół życia człowieka. O samym Covid powiedział mało, natomiast zwrócił mi uwagę na dziwne zachowania ministerstwa zdrowia i rządu. Powiedział też, że ciężko spekulować i czas pokaże dlaczego to wszystko odbywa się w taki niejednoznaczny sposób. Na pytanie czy się zaszczepi odpowiedział krótko: nie.
Z neurologiem chciałem przede wszystkim porozmawiać o amantadynie bo mnie ta kwestia zainteresowała. O samym leku wypowiedziała się w stonowany sposób, że lek jest stosunkowo bezpieczny, ale oczywiście u niektórych osób może objawiać skutki uboczne,. które objawiać może nawet rutinoscorbin. Potwierdzone jest działanie na WZW a czy może działać pozytywnie ma Covid? Nie może jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo nigdy nie stosowała w tym celu u żadnego z pacjentów, natomiast lek może mieć potencjał w zwalczaniu Covid19 i kierunek obrany przez przemyskiego lekarza mógł być zaskakujący, ale po jakimś czasie może okazać się nowym horyzontem dla badań na temat skuteczności amantadyny w walce z innymi także wirusami. Jeden pacjent zadeklarował Pani Doktor, że chciałby, aby lek mu wypisała na wypadek gdyby miał się zarazić wirusem. Znając znikome skutki uboczne leku wypisała mu i kazała zachować mimo wszystko wszelką ostrożność w stosowaniu. Miał się skontaktować gdy zachoruje, do tej pory od wielu tygodni cisza. Natomiast ani razu więcej nie wypisała recepty na ten lek, bo jednak się obawia wypisując lek na konkretną neurologiczną przypadłość pacjentom niechorujacym.
Generalnie jeśli chodzi o szczepienia, może trafiłem tylko na tych lekarzy anty, natomiast to nie jeden lekarz a kilku więc jakiś punkt odniesienia mam. Jeszcze jedna kwestia podziału lekarzy i ich opinii. Chciałbym zauważyć, że w telewizji publicznej wypowiadają się często lekarzy Ci, którzy po prostu tego chcą. A przychodząc do telewizji mimo wszystko raczej mają na uwadze to co jest lepiej powiedzieć a czego nie poruszać. W obecnym czasie propagandy mogą być lekarze po prostu opłaceni tak jak np. wyimaginowani experci, lekarze, profesorowie pinokia. Telewizja jest tak zakłamana, że wolę osobiście czerpać informacje od osób ze środowiska, z którymi udało mi się i dalej docelowo uda mi się spotkać. Tacy ludzie nie występują w telewizji. Robią swoje i myślą swoje. Znam kilku lekarzy osobiście w jakimś tam stopniu i są to lekarze niewymienieni wyżej. Oni również będąc medykami wielu rzeczy nie rozumieją co świadczy tylko o jednym. Czas pokaże ile z tego było prawdą a w ilu kwestiach liczyły się pieniądze.
Zwróćcie uwagę na kolejną rzecz. To że w każdym kraju w Europie oprócz Polski są obostrzenia, kwarantanny, środki ostrożności to jedno. To, że w innych krajach ludzie otrzymują realną pomoc w trudnym dla nich czasie i finansową i jakieś inne skuteczne tarcze antykryzysowe to drugie. A to, że pewien pan prezes wykorzystuje tą sytuację do zabierania ludziom wszystkiego i doprowadzania ich do bankructwa, cierpienia ich i ich rodzin, doprowadza do upadku gospodarki i odebrania ludziom chleba to trzecie. Kto obraca się w odpowiednich warszawskich środowiskach, powinien mieć namiastkę sytuacji, gdzie chory człowiek i to naprawdę w tym momencie już chory człowiek pała rządzą zemsty za katastrofę smoleńską. Tylko na kim i dlaczego na społeczeństwie?
Z oficjalnych statystyk na dzień 18.12.2020r.
W Polsce jest potwierdzonych 1 182 864 przypadków z czego 24 771 zakończyło się zgonem co daje umieralność na poziomie 2.09 procenta. Już pomijając, że osoby umierające w wypadkach samochodych, ze starości, z powodu nowotworów i innych chorób całkowicie nie związanych z Covidem zostały wpisane jako przyczyna zgonu Covid. Czyli mamy oficjalnie dwa procent. Od Marca zarażonych tylko milion z hakiem? Cos mało. Więc gdy założymy że nawet nie szacowane 90 czy 80 procent społeczeństwa przechodzi skąpo objawow bądź też bezobjawowo i się nie poddawało badaniu tylko jakieś 50 procent to i tak jeśli dodamy te 2 miliony, 5 milionów czy 10 milionów co zapewne to miały a nawet nie wiedziały tylko nie robiły testów; to taka śmiertelność spada z 2 procent drastycznie na jakieś dziesiąte czy setne jednego małego procenta. O co więc tyle zachodu?
O to, że każdy z nas zna nawet jedną czy dwie osoby które mając wirusa umarły na zawał czy astmę? Każdy ma na facebooku z 500 znajomych, niektórzy 1000 czy 2000 tysiące. Jak umiera jeden znajomy czy dwóch to dalej wychodzi że jest to 1,2 procent tych ludzi co ich znamy albo znacznie mniej. Znasz takich 10 osób? Okey, ale ktoś inny nie zna nikogo kto umarł na covid.2 procent a tak naprawdę jakiś promil procenta ludzi umierających a tak naprawdę czysto na samego wirusa zapewne umrze jeden na milion. Czy to wymaga niszczenia całego kraju? Niszczenia życia dziesiątkom tysięcy ludzi? Widocznie wymaga.
Jakby była możliwość zbadania wszystkich obywateli naszego kraju na to kto miał wirusa(postawił kupon w lotto) a liczbę zgonów z jego powodu to myślę, że rachunek prawdopodobieństwa trafienia 6 w lotto wyszedłby na podobnym poziomie do trafienia zgonu.
Nieważne w jakim środowisku się.obracam, natomiast i praca i pewne kontakty umożliwiają mi rozmowy z ludźmi ze świata medycyny i na pewno zechcę jeszcze spotkać kilku lekarzy. W jakim celu? Po prostu dla mnie uważam, że jest to lepsze źródło czerpania informacji niż strony internetowe czy telewizja. Umiejętność nawiązania relacji w czasie konwersacji potrafi pomóc uzyskać szczery pogląd danego człowieka na sytuację go otaczającą. Gdy jest to poparte wykształceniem medycznym, staje się dla mnie jakimś odnośnikiem.
Reasumując:
Wiele osób tutaj stosuje doping, być może chodzicie do lekarzy w sprawie kontroli, badań, konsultacji. Jeśli potraficie przez kolejne wizyty nawiązać nić porozumienia, warto się rozeznać nie w kwestii medycznych wytycznych, badań itp., ale uzyskać prywatne spostrzeżenia czy zdanie tychże osób. Uważam, że takie zdanie jest bliższe prawdy niż wypowiedzi wszystkich lekarzy występujących w studio tvp, polsatu czy innych telewizji czy też informacji na stronach internetowych.
Korea Północna dobrze obrazuje jak można omamić społeczeństwo w xxi wieku. Nie twierdzę, że w Polsce jest tak samo, bo nie jest. Możemy swobodnie szukać wiedzy, ale jaką nam wiedzę rzucają to inna kwestia.
Z wyrazami szacunku.