Planuje spróbować poraz pierwszy deca-durabolinu w cyklu masowym.
Dotychczas stosowałem w zasadzie tylko testosteron oraz pochodne dht (masteron oraz dihydroboldenon)
Śledziłem ostatnio pewnego autora promującego bardzo wysokie dawki deki z mała ilością testosteronu albo bez testosteronu.
Twierdzi że kiedyś stosowane decę-solo i użytkownicy nie mieli problemów z libido (Era Arnolda, gdzie bili głównie deke, prime i jedli mete). Ogólnie twierdzi że deca jest o wiele doskonalszą wersją testosteronu. Powszechnie mówi się o deca dicku, problemach z prolaktyną oraz samopoczuciem - wiadomo, jest to powszechna wiedza w internecie. Ale jak to jest na prawdę?
Mój problem polega na tym że na wyżyszych dawkach teścia i pochodnych dht zaczynają lecieć mi włosy (libido kozak) a na boldzie nie mam w ogóle libido oraz mam słabe erekcje bo zbija mi estrogen do zera.
Dlatego co sądzicie o takim cyklu:
1. Testosteron 100-250mg / tygodniowo
2. Deca 250-1500mg / tygodniowo [zwiększane co tydzień]
Chciałbym zminimalizować sajdy teścia a być na dużo bardziej anabolicznym środku.
Chciałbym mieć ochotę na trening oraz bardzo dobre libido i erekcję.
Czy można zminimalizować potencjalne sajdy deki trzymając prolaktyne oraz estradiol w widełkach?
Zmieniony przez - Zabek22 w dniu 2020-04-29 14:53:54