natolinNiegocinW BJJ mówi się, żeby puścić przeciwnika tam gdzie on chce i to wykorzystać. Też w jakimś stopniu jest to wykorzystanie jego siły
Dokładnie.
Wszystko pięknie, ale obecne judo to raczej próba siłowego zdominowania przeciwnika. Tak się szkoli młodych zawodników i było to widać na mistrzostwach świata kadetów. Takiego dominującego zawodnika naprawdę trudno jest zaatakować w kierunku jego ataku. Jeśli złapie nas z góry i zacznie ciągnąć do przodu w dół, to nie możemy próbować go popchnąć, bo on się do tego przygotowuje i nas po prostu sieknie. Wskoczy na tai otoshi, obi tori gaeshi, albo tomoe nage i po zawodach. A jeśli usiłuje wykonać rzut do tyłu i popycha nas próbując nas postawić na nodze i wychylić, to w ogóle szkoda gadać, bo nie zdążymy się obrócić. Oczywiście nie mam na myśli walki z początkującym przeciwnikiem tylko takim, który coś już umie. Co gorsza kontrataki wykonywana w kierunku ataku, nawet, jeśli kończą się upadkiem na plecy przeciwnika, są często traktowane, jako samorzuty i jako takie - nie są punktowane. Sam tak miałem ostatnio na mistrzostwach Warszawy, walczyłem z zawodnikiem nie najlepszym, poczekałem na jego rzut, wszedł na taio, ja się władowałem na niego ciałem, sam położyłem się na brzuch w prawo, biodra do maty, lewy bark odwróciłem do makikomi, pociągnąłem go całym ciałem, poleciał, jak worek, a sędzia mate! Podniósł nas i bijemy się dalej. To następnym razem podciąłem mu nogę postawną przy wejściu do uchi maty i już była dycha bez dyskusji. Ale z lepszym przeciwnikiem, kiedy kontra był jedyną szansę na wygraną, byłoby źle. Po walce rozmawiałem z tym sędzią (znamy się od dawna) i mi wyjaśnił, że teraz musi być wyraźny element przejęcia kontroli i to rękami. Przepchnięcie całym ciałem raczej nie jest punktowane. W finale mistrzostw Polski jeden mój kolega tak przegrał w finale. Zszedł z linii ataku i wykonał oczywistą kontrę w kierunku rzutu przeciwnika, sędziowie oglądali tę akcję dobre kilka minut i orzekli, że nic nie było. Gdybym ja tę walkę sędziował - pokazałbym ippon. Moim zdaniem takie podejście do kontrataków jest zanegowanie zasady "ustąp, aby zwyciężyć" i w ogóle gwałt na duchu judo. Ponieważ mojemu judo wyrwano w ten sposób przynajmniej jeden ząb trzonowy - bardzo mi się to nie podoba.
No, ale zasada "ustąp, aby zwyciężyć" znajduje obecnie coraz częstsze zastosowanie w walce na skraju maty. Jeszcze nie tak dawno za chamskie wypchnięcie przeciwnika z maty można było dostać karę. Dziś, jeśli się nie robi tego na bezczela, wyprostowanymi rękami, karę dostaje ten wypchnięty. Dzięki temu zawodnik pchany może wykorzystać pchnięcie i rzucić przeciwnika do przodu np na
harai goshi. Ale z kolei ten wypychający, jeśli się w porę zorientuje, że przeciwnik staje dęba i nie daje sie przepchnąć może też wykonać rzut, np taio, albo seoi nage.
I to jest rzeczywiste wykorzystanie siły przeciwnika, które można zauważyć w prawie każdej walce.
Zmieniony przez - KrzyśK w dniu 2019-10-03 22:51:19
Zmieniony przez - KrzyśK w dniu 2019-10-03 23:20:38