Pomiędzy wielkimi znawcami kulturystyki nie ma w zasadzie zgodności, czy jedzenie mięsa jest absolutnie zdrowe i niezbędne dla treningu, czy też nie ( chodzi przede wszystkim o obecność tłuszczów nasyconych, które stanowią zagrożenie dla serca).
W zasadzie sytuacja przedstawia się tak, że kilku panów się ze sobą przekomarza, a kulturyści są w coraz większej rozterce, czy powinni jeść mięso czy też nie. W końcu wychodzi na to że sami muszą podejmować decyzję. Zatem jeść czy nie jeść- oto jest pytanie! Na pewno wiadomo wegetarianie potępiają jedzenie mięsa w ogóle.
Zostawmy teoretyków w spokoju. Przed kulturystami stoi znacznie większy problem- czy można jednocześnie unikać spożywania wszelkich białek zwierzęcych- nawet tych zawartych w jajach- i nadal być w stanie zbudować taką masę mięśni, aby pretendować do miana kulturysty?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przyjrzeć się różnym typom wegetarianizmu.
Najdalej posunięci w swoim wegetarianizmie ludzie nie spożywają żadnego białka pochodzenia zwierzęcego. Starają się za to na wszelkie sposoby uzyskać tyle białek z dostępnych źródeł, aby zapobiec utracie tkanek mięśniowych. Ich celem jest w taki sposób zestawić spożywane produkty,
Aby z wszelkich form białka roślinnego zestawić w posiłku najpełniejszą wersję białka w ogóle.
Ze swojej strony, że coś takiego jest raczej nie możliwe, ponieważ trzeba mieć ogromna wiedzę
i czas, by ją przełożyć na praktykę, czyli przygotowywanie posiłków.
Niektórzy wegetarianie uważają, że taka wiedzę posiadają, jednak najbardziej obsesyjni wegetarianie z reguły nie potrafią zestawić odpowiednich kombinacji białka roślinnego, a w związku z tym nie otrzymują właściwych jego dawek.
Inny typ wegetarianizmu nazywany jest „wegetarianizmem lakto-owo”.
Ludzie żyjący według jego wskazań starają się uzyskiwać białka z roślin, jednak do swojej diety
włączają także jaja(„ovo” to po łacinie jajko- przypisek red.) oraz mleko i przetwory mleczne.
Ci ludzie, podobnie jak najbardziej obsesyjni wegetarianie, wieżą, że spożywanie mięsa jest praktyką bardzo niezdrową. Jednak w związku z tym, że dieta czysto wegetariańska jest zbyt jałowa, do swojego menu włączają inne produkty bogate w białko: jaja, mleko, tofu, sery, które dostarczają im znacznie więcej białek.
Istnieje jeszcze inna grupa ludzi. Co prawda nazywają się oni wegetarianinami, jednak jedzą oni prawie wszystko. Wegetarianizm w ich wydaniu polega jedynie na wstrzymaniu się od spożywania czerwonych mięs. Nie wezmą do ust wołowiny czy wieprzowiny, ale ze smakiem spożyją np. rybkę. Większość „ascetycznych” wegetarian odrzuca tą formę wegetarianizmu jako niewegetariańską, ponieważ dopuszcza ona spożywanie niektórych rodzajów mięsa.
Nadal pozostaje pytanie, czy wegetarianie „lakto-owo” mogą jednocześnie nabierać masy mięśni
i ograniczać znacznie ilość potencjalnych źródeł białka?
W ich przypadku bilans wychodzi na zero, ponieważ białka, które spożywają są od razu wykorzystywane do wytwarzania energii, a przecież hipertrofia mięsni może mieć miejsce tylko wtedy, gdy w bilansie pozostanie pewna liczba białek niewykorzystanych.
Jeżeli wegetarianie musza spożywać dużo ryżu i roślin strączkowych, aby w dostatecznym stopniu uzupełnić swoje zapotrzebowanie na białko, spożywanie takich ilości tych produktów, aby organizm po treningu miał z czego odbudować ubytki w mięśniach i jeszcze wytworzyć przyrosty, jest bardzo trudne. Według niektórych badań, problemem nie jest spożycie odpowiedniej ilości białek- bo tę można jakoś skombinować- ale o ich jakość.
I tu zaczyna się inny problem: wartość białek. Wiele białek, które spożywają w formie posiłków kombinowanych wegetarianie, jest częściami innych makronutrientów. Dla przykładu, spożywanie ryżu i strączkowych po to, by dostarczyć sobie odpowiednio dużo białek powoduje, że
Dostarczany sobie duże ilości cukrów prostych i złożonych, ale bardzo mało białek. Białka zawarte w obu tych rodzajach żywności są tak nieliczne, że praktycznie nie odgrywają większej roli. W wyniku tego organizm, zamiast zużywać zawarte w posiłku białka, zaczyna wydzielać ogromne ilości insuliny. Po pewnym czasie dochodzi do swoistego stanu przemęczenia wewnętrznego organizmu, który stara się na wszelkie sposoby rozłożyć spożyty błonnik. Czasem człowiek popada w stan letargu. Do dlatego postrzegamy wegetarian jako ludzi cichych
i spokojnych. Oczywiście jakaś część z nich to ludzie cisi i spokojni, ale w dużym stopniu do takiego stanu przyczynia się jedzenie zbyt wielkich ilości cukrów. Wszyscy wiedzą, jak duże ilości tych związków zawiera dieta wegetariańska. Z badań i doświadczeń nad dietą wegetariańską wynika, że jest ona raczej nie zdrowa i z pewnością nie jest ona dostosowana do tego, aby za jej pomocą budować sobie masę i rzeźbę mięsni
Pod pewnym sposobem taka dieta może wspomagać kulturystykę, jednak nie ma to związku z zawartymi w niej białkami. Rodzaje żywności, z jakich się składa, powodują odłożenie się w mięśniach znacznych ilości glikogenu, który- jak wiadomo- jest podstawowym paliwem w mięśniach. Pamiętać należy jednak, że jeśli te znaczne ilości nie zostaną wykorzystane organizm je dalej przetransportuje i odłoży jako tłuszcz.
Jeżeli dana osoba będzie wykonywać długie i meczące sesje treningowe, to wydatek to wydatek energii oraz ilość przeniesionego obciążenia powoduje, że zasadnym staje się stosowanie takiej diety podczas okresu pozasezonowego.
Nazwijmy jednak kilka spraw po imieniu. Nie zamierzam tutaj obrażać wegetarian, ale budowa
Ciała większości z nich nie odpowiada standardom. Po spożyciu żywności bogatej w węglowodany sam spacerek do sklepu ze zdrowa żywnością nie wystarczy, aby spalić ogromne wartości kalorii, jakie wegetarianin dostarcza sobie, opierając swoją dietę wyłącznie o mąkę i warzywa.
Nie zrozumcie mnie źle . Uważa- i nie tylko ja- że kulturyści spożywają zbyt mało błonnika, czy to zawartego w warzywach, czy innych suplementach, a ponadto zamiast spożywać pełnowartościową żywność polegają wyłącznie na suplementach i witaminach, gdy starają się dostarczyć sobie ich dzienne dawki. Pomimo niezaprzeczalnych plusów takiej diety, jeżeli chodzi o gromadzenie glikogenu w mięśniach, to stosowanie jej przez dłuższy czas nie jest zalecane.
Wegetarianie „lakto-owo” maja jednocześnie możliwość stosowania diety odchudzającej i dającej przyrosty masy mięśniowej, chociaż jednoczesne uzyskanie takich efektów staje się cokolwiek trudne. W końcu w jaju jest zawarta tylko ograniczona ilość białka. Na szczecie firmy produkujące suplementy produkują sterylne suplementy oparte o odpowiednio spreparowane i sproszkowane białka jaja. Stosując taka dietę, kulturysta może rozwiązać wiele problemów na drodze do większej masy. Trzeba wiedzieć, że dostępne w jajkach białka są znacznie bardziej „biodostępne”, niż te dostarczane w postaci mięsa. Wartość biologiczna białka z jaja wynosi na skali 100. Skala ta nie kończy się jednak na 100, ponieważ białko serwatkowe plasuje się znacznie wyżej- o 50 punktów( o ile jest to białko serwatkowe wysokiej jakości. Wegetarianie „lakto-owo” mogą spożywać białka serwatkowe codziennie, razem z jakami, ponieważ są one produktem mlecznym.
Przyjrzyjmy się teraz bliżej jajkom, stanowiącym podstawę diety „lakto-owo” wegetarian.
Kulturyści zjadają jedynie białka jaj, ponieważ nie zawierają one tłuszczu(poniżej 0,2% na jajko).
Jest to oczywiście bardzo przydatne podczas stosowania diety, jednak cała prawda co do jedzenia samych białek jest taka, że gdy je ugotujemy, zawartość w nim białek jest praktycznie żadna ( a biorąc pod uwagę ilość bakterii zawartych w jajku kurzym, każdy myślący człowiek przed jedzeniem je gotuje). Samo białko bez żółtka plasuje się wtedy na skali biodostępności przy wartości 20. To dlatego dobrze jest na każde 6-8 ugotowanych białek dodać jedno żółtko. Pomimo tego, że jest ono zupełnie nasycone tłuszczem zwierzęcym, to zawartość tej substancji w żółtku nie przekracza 6 gram- jest to mniej więcej tyle co w 100g piersi z kurczaka.
Faktem jest, że każdy wegetarianin czy to ścisły czy „lakto-owo”- musi konsumować tyle rodzajów żywności i w takich ilościach, aby dostarczyć sobie białka i aminokwasy umożliwiające utrzymanie dotychczasowej masy mięśni i budowanie nowej. Większość wegetarian dostarcza sobie w diecie tylko tyle białka, ile trzeba do utrzymania dotychczasowej masy mięśni, a jest to zdecydowanie za mało by myśleć o jakichkolwiek przyrostach. O ile białka w takiej diecie najczęściej zawierają 8 aminokwasów niezbędnych do budowania tkanek mięśniowych, to bardzo rzadko są one obecne w takich ilościach, jakich wymaga typowa dieta kulturystyczna.
Czy białka pochodzące z roślin są pod tym względem kompletne? Oczywiście, że tak.
Najlepszym przykładem na to jest soja. Białka sojowe zawierają owe 8 aminokwasów niezbędnych, jednak soja oprócz nich zawiera także inne substancje. Po pierwsze ma dużo tłuszczów. Jeżeli w trakcie procesu produkcyjnego produkt sojowy został odtłuszczony lub w inny sposób zmodyfikowany, znacznie traci na tym jego wartość odżywcza. Co więcej, większość tłuszczów sojowych to tłuszcze nienasycone oraz omega-3-kwasy tłuszczowe, a wiec substancje pożyteczne i pożądane. Badania dowodzą, że zapobiegają one zawałom serca oraz przyczyniają się do poprawy ogólnego stanu zdrowia. Jednakże, tak jak w przypadku jaj i mięs, mówiąc o soi, należy zastanowić się nad jej biodostepnością.
Nie wszystkie białka są sobie równe. Wiele z nich jest lepiej przyswajalnych, inne gorzej.
Te pochodzące z serwatki, mleka, jaj, ryb i mięs należą do lepiej przyswajalnych. Jakiekolwiek produkty, które zawierają białko o biodostępności poniżej 80, czyli takiej, jaką charakteryzuje się mięso wołowe, zapewne nie są warte by kulturysta uwzględniał je w swojej diecie. Jednakże jeśli kulturysta nie jest tym, o co ci chodzi, w swojej diecie możesz ująć wiele innych źródeł białka, bez żadnych problemów. W takim przypadku trzeba się jednak zastanowić, czy masz być praktykującym wegetarianinem, czy też kulturystą.
Osobiście uważam, że nie nadawałbym się na wegetarianina, z kilku powodów. Bycie wegetarianinem jakiejkolwiek kategorii, wymaga dużej ilości czasu do poświecenia na naukę tego, jak żyć w takim stylu.Umiejętnosci bycia wegetarianinem nie nauczycie się w jedną noc. Stosowanie ścisłego wegetarianizmu wymaga wielu lat studiów. Wegetarianizm „lakto-owo” jest cokolwiek bardziej znośny, jednak jeśli taki człowiek zbyt podda się indoktrynacji i zdecydowanie odrzuci możliwość takiej diety( np. przez dodawanie żółtka ), zawartość białka w spożywanych produktach będzie wyjątkowo niska.
Wegetarianin nie zawsze może jeść dobrze. Jego przekonania nie pozwalają mu na swobodne wejście do baru i zamówienie udka z kurczaka. Taki człowiek musi mocno się naszukać, aby znaleźć lokal , w którym podaje się jedzenie w stylu przez niego akceptowanym.
Poza tym wegetarianizm oznacza, że trzeba spożyć więcej żywności jednego gatunku, aby dostarczyć sobie dawkę składnika odżywczego, który w „zakazanych” produktach znajduje się w większych stężeniach i w bardziej dostępnej formie. Dla kogoś, kto prowadzi aktywne życie, którego czas wypełnia praca i nie jest w stanie zjeść dużo za jednym razem, może to oznaczać życie w stanie ciągłego głodu.
U podstaw naszych rozważań leży przekonanie, iż aby móc świadomie wybrać wegetarianizm jako sposób na życie, trzeba to najpierw dokładnie przemyśleć.
Jeśli ktoś czuje, że jego zdrowie jest mu bliższe, niż wygrywanie, a poświecenie wołowiny dla tofu zapewni mu dłuższe życie i uczyni pewniejszym, zdecydowanie powinien iść za głosem rozumu i zostać wegetarianinem.
Jednak jeśli marzeniem twojego życia jest stać się następcą Flexa Wheelera, to nawet przy niesamowitych predyspozycjach genetycznych, spożywanie wyłącznie warzyw, roślin strączkowych, ryżu i tofu nie jest dobrym pomysłem.
jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak