SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

ciekawostki

temat działu:

Odżywianie i Odchudzanie

słowa kluczowe:

Ilość wyświetleń tematu: 184617

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Maść z krabów do leczenia ran



Maść z krabów, sporządzona przez rosyjskich naukowców, okazała się bardzo skuteczna w leczeniu trudno gojących się ran - informuje strona internetowa Komisji Europejskiej.

Maść opracował zespół Galiny Rudenskiej z uniwersytetu w Moskwie. Zawiera ona enzymy, pochodzące z gruczołu pełniącego rolę zarówno trzustki, jak i wątroby u kraba kamczackiego, zwanego też krabonem królewskim. Krab, osiągający nawet 7 kilogramów, ma 25- centymetrowy pancerz i 4 pary długich odnóży. Ich rozpiętość dochodzi do półtora metra. Żyje w północnym Pacyfiku, a jego coroczne połowy są liczone w dziesiątkach tysięcy ton.

Enzymy kraba są proteazami - to znaczy potrafią rozkładać białka na aminokwasy. Dzięki temu pomagają usuwać martwe tkanki, zalegające w ranie - zwłaszcza trwały kolagen, główny składnik tkanki łącznej. Gojenie się przedłuża, gdy organizm nie może się pozbyć zbędnego kolagenu. Krabowa maść pozwala leczyć rany, przewlekłe owrzodzenia i trudno gojące się odleżyny, powstałe przy długotrwałym i nieruchomym leżeniu w łóżku.

Niestety, na razie otrzymano tylko niewielkie ilości krabowych enzymów. Trwają prace nad pozyskiwaniem ich z większą wydajnością.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Otyłość cechą wyróżniającą średniowiecznych mnichów



Większość średniowiecznych mnichów cierpiała na otyłość, spowodowaną niewłaściwą dietą i siedzącym trybem życia. Wykazały to badania szkieletów angielskich zakonników z tego okresu. O ich wynikach informuje serwis internetowy "Discovery News".

Przeprowadzona ostatnio analiza średniowiecznych szczątków kostnych angielskich zakonników wykazała, że większość mnichów cierpiała na otyłość. Archeolodzy prowadzący badania odkryli również, że wynikiem wyraźnej nadwagi i siedzącego trybu życia były choroby, nękające średniowiecznych braci.

Badania angielskich naukowców objęły kolekcję pozostałości kostnych średniowiecznych zakonników, przechowywaną w Muzeum Londyńskim. W jej skład wchodziły szkielety mnichów z angielskich klasztorów St. Mary Graces Abbey, Tower Hill, St. Saviour's Abbey, Bremondsey i Merton Priory.

"Mnisi nie jedli w fast food'ach i nie siedzieli przed telewizorami, ale pod względem niezrównoważonej diety i braku aktywności było to bardzo podobne" - powiedziała Philippa Patrick, archeolog z Uniwersytetu Londyńskiego, kierująca badaniami szczątków średniowiecznych zakonników.

Dieta średniowiecznych zakonników składała się z dużych ilości mięsa oraz ryb, mleka, masła, jajek i serów. Z owoców i warzyw jadali oni najczęściej fasolę, groch, cebulę, czosnek i por. Była to dieta klasy wyższej, niedostępna dla przeciętnego zjadacza chleba wieków średnich. Otyłość była raczej niezwykłą cechą w tym okresie. Na skutek powszechnej biedy, ubogiej diety oraz powszechności wielu chorób, większość średniowiecznych mieszkańców miast i wsi charakteryzowała się szczupłą sylwetką.

Analiza kości wykazała, że z otyłością łączyło się najczęściej wiele schorzeń, spowodowanych zaburzeniami krążenia i przemiany materii. W średniowiecznym materiale kostnym badacze wykryli ślady zwyrodnień stawów, spowodowane artretyzmem - świadectwo nieracjonalnego odżywiania. Wyniki badań średniowiecznych mnichów nie tylko rzucają światło na ich stan zdrowia i kondycję fizyczną, ale mogą także stanowić wartościowe źródło historyczne. Wyraźna otyłość zakonników, rzucająca się w oczy na tle raczej szczupłych społeczności średniowiecznych, mogła być - zdaniem angielskich archeologów - jedną z przyczyn fali krytyki, nastrojów antykościelnych oraz kryzysu wielu zgromadzeń zakonnych w końcowej fazie średniowiecza. Zdaniem angielskiej badaczki, współcześni którzy prowadzą siedzący tryb życia i preferują dietę wysokotłuszczową, powinni wyciągnąć lekcję z jej badań. W zeszłym roku przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obradujący na konferencji w Atenach, ostrzegli mieszkańców Europy przed nadciągającą falą otyłości. Zgodnie z najnowszymi badaniami ponad 30 procent mieszkańców Starego Kontynentu jest otyła. Zdaniem Ekspertów WHO jedynym wyjściem jest propagowanie zdrowego stylu życia.

Wyniki badań angielskiego zespołu archeologów zaprezentowano w ramach zeszłotygodniowego Międzynarodowego Kongresu Średniowiecznego, który został zorganizowany przez Uniwersytet Leeds.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Wyciąg z aloesu może ratować życie po krwotoku



Nowy płyn, zawierający związek pochodzący z liści aloesu, może ratować życie osób, które z powodu krwotoku utraciły duże ilości krwi, na przykład żołnierzom rannym na polu walki lub ofiarom wypadków - informują naukowcy z USA na łamach pisma "Shock".
Obecnie postępowanie medyczne w przypadku szoku krwotocznego polega na kontrolowaniu krwawienia i szybkim przywróceniu objętości krwi poprzez jej przetaczanie.

W przypadku żołnierza rannego na polu walki jednak praktycznie niemożliwe jest uzupełnienie objętości krwi w odpowiednim czasie. Wówczas dochodzi do nieprawidłowego przepływu krwi w różnych organach i ich - groźnego dla życia - niedotlenienia.

Nowy płyn do ratowania życia ofiar szoku krwotocznego (tzw. płyn resuscytacyjny), został opracowany przez naukowców z Uniwersytetu w Pittsburgu (Filadelfia). Jest to zwykły roztwór soli fizjologicznej z dodatkiem śluzowej substancji, wyizolowanej z liści aloesu (Aloe vera).

Substancja ta jest polimerem (z grupy tzw. polisacharydów) o dużej masie cząsteczkowej. Dzięki niej krew napotyka na mniejszy opór w trakcie przepływu w naczyniach. Polimer sprzyja jednocześnie lepszemu dotlenieniu tkanek, ponieważ ułatwia dyfuzję cząsteczek tlenu z krwinek czerwonych do tkanek.

Testowanie płynu w grupie 20 szczurów, które przeszły szok krwotoczny wykazało, że może on znacznie wydłużyć czas przeżycia zwierząt. W grupie, której po szoku krwotocznym wstrzyknięto roztwór soli, zaledwie połowa zwierząt (tj. pięć) przetrwała cztery godziny. W grupie zwierząt, którym podano taką samą ilość soli razem z substancją z aloesu, przetrwało osiem szczurów na dziesięć. Obiecujące wyniki uzyskano również w doświadczeniach na szczurach, które utraciły znacznie więcej krwi.

Twórcy płynu podkreślają, że lekarz może dysponować nawet niewielką jego ilością, aby mógł pomóc osobie po krwotoku. Płyn można łatwo podawać pacjentom, zanim zostaną ewakuowani do placówki medycznej.

"Mamy nadzieję, że opracowany przez nas płyn pomoże rozwiązać istotny problem, który dotyczy nie tylko żołnierzy na polu walki, ale też cywilnych ofiar wypadków" - komentuje biorący udział w badaniach prof. Mitchell P. Fink.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Leki antyhistaminowe mogą pomóc w walce z otyłością



Zablokowanie receptora histaminowego H1 hamuje powstawanie komórek tkanki tłuszczowej - donoszą naukowcy na łamach najnowszego "Chemistry and Biology".

Komórki tłuszczowe (inaczej adipocyty), powstają m.in. pod wpływem działania hormonu, insuliny. Insulina, produkowana przez trzustkę, reguluje stężenie cukrów i innych substancji odżywczych we krwi. Nadmiar cukrów, który nie może być od razu wykorzystany przez organizm, zostaje przekształcony w zapasowy wielocukier, glikogen, właśnie pod wpływem insuliny.

Grupa badaczy z Baylor College of Medicine, pod kierunkiem Motonari Uesugi, przeanalizowała 880 różnych związków chemicznych i odkryła, że substancje blokujące receptor histaminowy H1 hamują jednocześnie tworzenie się komórek tłuszczowych.

Okazało się, że jeśli receptor H1 nie jest aktywny (np. po zablokowaniu go lekami antyhistaminowymi), przekształcanie się prekursorów komórek tkanki tłuszczowej - komórek 3T3-L1 - pod wpływem insuliny w komórki tłuszczowe, zostaje zahamowane.

Receptor histaminowy H1 jest najważniejszym receptorem, odpowiedzialnym za reakcje alergiczne. Leki antyhistaminowe, blokujące receptor H1 są powszechnie stosowane w leczeniu alergii wziewnych i pokarmowych. Teraz okazało się, że mogą się one także stać w przyszłości lekami na otyłość.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Wyczerpanie fizyczne to wina mózgu, a nie mięśni



Uczucie wielkiego zmęczenia fizycznego może być spowodowane nie tyle przepracowaniem mięśni, ile oddziaływaniem na mózg jednego z białek odporności - wskazują najnowsze wyniki badaczy z Republiki Południowej Afryki.

Informację tę podaje nowy numer tygodnika "New Scientist".

Zdaniem autorów, ich praca może pomóc w rozwoju nowych metod leczenia takich jednostek chorobowych, jak zespół przewlekłego zmęczenia (z ang. chronic fatigue syndrome - CFS) lub zespołu obniżonej wydajności u sportowców (z ang. underperformance syndrome - UPS).

Zmęczenie jest powszechnie postrzegane jako wynik przepracowania mięśni, które odmawiają posłuszeństwa. Coraz więcej dowodów naukowych wskazuje jednak na to, że za uczucie silnego znużenia po wysiłku fizycznym odpowiada nasz mózg. Jak podejrzewają naukowcy, celem takiej "interwencji" mózgu może być przeciwdziałanie uszkodzeniom mięśni.

Najnowsze badania zespołu Pauli Robson-Ansley z Uniwersytetu w Cape Town (w Republice Południowej Afryki) dostarczają nowych dowodów na potwierdzenie tej teorii.

Południowoafrykańscy naukowcy wykazali, że kluczową rolę w odczuwaniu zmęczenia odgrywa w mózgu wszechstronne białko odporności, o nazwie IL-6 (interleukina 6). Oprócz regulowania funkcji układu odporności, przemiany materii lub snu, cząsteczka ta ma za zadanie informowanie mózgu, że powinien on przyhamować aktywność organizmu.

Naukowcy wstrzykiwali biegaczom jednego z klubów sportowych - jeszcze przed startem, czyli zanim zdążyli się zmęczyć - preparat zawierający Il-6 lub placebo. Następnie sprawdzali czas, jaki sportowcy osiągnęli w biegu na 10 kilometrów. Tydzień później eksperyment powtórzyli. Tym razem jednak biegacze, którzy w poprzednim doświadczeniu otrzymali IL-6, dostali placebo i odwrotnie.

Okazało się, że po placebo biegacze osiągali lepszy czas (średnio o minutę) niż gdy biegli po wstrzyknięciu IL-6. A ponieważ całkowity czas biegu wynosił około 41 minut, można uznać, że jest to różnica istotna.

Już wiele wcześniejszych badań sugerowało udział IL-6 w odczuwaniu zmęczenia. Udało się m.in. wykazać, że po intensywnych ćwiczeniach poziom tego związku jest 60-100 razy wyższy niż norma. Wstrzykiwanie pewnych ilości IL-6 zdrowym osobom nawet u nich wywoływało uczucie zmęczenia.

Zdaniem prowadzącej badania Pauli Robson-Ansley, teoretycznie istnieje możliwość blokowania receptorów IL-6 w mózgu. Białko IL-6 pełni jednak zbyt wiele ważnych funkcji w organizmie, więc zbyt silne zablokowanie jego aktywności przyniosłoby więcej szkód niż korzyści. Mogłoby nawet być niebezpieczne.

Pojawiają się też natychmiast obawy, że nieuczciwi lekkoatleci wykorzystywaliby metodę blokowania receptorów Il-6 po to, by poprawić swoją wydajność w zawodach.

Robson-Ansley zaangażowała się w badania nad zmęczeniem z osobistych względów. Jej marzenia o karierze lekkoatletki zostały bowiem udaremnione przez pojawienie się tzw. zespołu obniżonej wydajności. Badaczka trenowała w brytyjskiej drużynie wioślarzy przed Igrzyskami Olimpijskimi w 1996 roku. Intensywne treningi doprowadziły jej organizm na skraj wyczerpania. "Nagle po pokonaniu 5 kilometrowej trasy zaczęłam się czuć jakbym przeszła morderczy maraton" - wspomina.

Dokładne wyniki zamieszcza pismo "Canadian Journal of Applied Physiology".

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Poznano genom bakterii, która powoduje trądzik



Udało się rozszyfrować DNA bakterii Popionibacterium acnes, biorącej czynny udział w rozwoju trądziku, dolegliwości, która dotyka 80 procent ludzi na całym świecie - donieśli badacze z Niemiec i Francji, na łamach najnowszego numeru tygodnika "Science".

Zdaniem autorów pracy, dokładna znajomość sekwencji genomu P. acnes znacznie ułatwi opracowywanie nowych leków przeciw trądzikowi oraz innym schorzeniom, związanymi z obecnością tej bakterii - takim, jak wrzody rogówki, zapalenie wsierdzia, sarkoidoza (choroba, która objawia się powstawaniem guzków w węzłach chłonnych, płucach, na skórze i oczach), pojawianie się kamieni żółciowych, zapalenia błony maziowej w stawach lub zapalenia naczyń krwionośnych płuc.

Sekwencjonowanie wykonali niemieccy badacze z Uniwersytetu w Getyndze i Uniwersytetu w Ulm, razem z kolegami z Instytutu Pasteura w Paryżu.

P. acnes jest Gram-dodatnią bakterią, zamieszkująca najliczniej skórę dorosłego człowieka. Zazwyczaj żyje sobie, niezauważalnie, w gruczołach łojowych, wydzielających łój do mieszków włosowych. Może jednak także brać udział w rozwoju trądziku.

Naukowcom nie udało się do tej pory zrozumieć, na czym dokładnie polega rola tej bakterii w rozwoju trądziku. Według jednych badaczy, enzymy bakterii P. acnes niszczą składniki komórek ludzkiej skóry (w tym związki tłuszczowe) i ma tej drodze wywołują procesy zapalne w gruczołach łojowych. Niektórzy uważają jednak, że stany zapalne mogą wywoływać inne składniki jej komórek.

Genom P. acne występuje w postaci jednego kolistego chromosomu. Analiza DNA tej bakterii ujawniła, że zawiera on 2333 potencjalnych genów. Część z nich koduje enzymy, odpowiedzialne za niszczenie składników ludzkich komórek skóry (jak tłuszcze - np. ceramidy, wielocukry - kwas sialowy i hialuronowy) oraz wykorzystywanie ich np. jako źródła pożywienia. Inne geny kodują związki (np. porfiryny), które mogą uszkadzać komórki nabłonka, wywoływać stany zapalne skóry i w ten sposób sprzyjać trądzikowi.

Jak komentują autorzy, ich praca pozwoli lepiej zrozumieć, dlaczego P. acnes to tak powszechny mieszkaniec ludzkiej skóry. Jak sądzą naukowcy, dzieje się tak dlatego, że bakteria ta posiada geny, umożliwiające jej życie w zmiennych warunkach tlenowych oraz wykorzystywanie różnych związków jako źródła pokarmu.

Trądzik jest przewlekłą chorobą skóry, która rozwija się z powodu złego funkcjonowania gruczołów łojowych. Nadprodukcja i zmiany składu łoju powodują, że czopuje on ujścia gruczołów, stwarzając doskonałe warunki do rozwoju bakterii i pojawiania się stanu zapalnego.

Trądzik powstaje na tych obszarach skóry, gdzie gruczoły łojowe są najliczniejsze, czyli na skórze głowy, twarzy, szyi, plecach, ramionach, klatce piersiowej. Zwykle pojawia się w okresie dojrzewania, ale nierzadko też w 20. lub 30. latach życia.

Dokładne przyczyny rozwoju tego zapalnego schorzenia skóry nie są jeszcze dobrze poznane. Największą odpowiedzialnością za skłonność do trądziku naukowcy obarczają zmiany w gospodarce hormonalnej (w tym zbyt duży poziom męskich hormonów płciowych - androgenów lub nadwrażliwość na nie).

Rola diety i stresu w rozwoju tej dolegliwości jest wciąż kontrowersyjna.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Hipnoza pomaga mężczyznom w rzucaniu palenia



Hipnoza częściej pomaga wyjść z nałogu palenia mężczyznom, niż kobietom - zaobserwował jeden z psychologów amerykańskich. Informację podaje serwis internetowy EurekAlert.

Prof. Joseph Green z Uniwersytetu Stanu Ohio w Lima (stan Ohio) doszedł do takich wniosków po przeanalizowaniu wyników 18 różnych badań nad skutecznością hipnozy w rzuceniu nałogu palenia. Łącznie objęły one 5600 osób różnej płci.

Okazało się, że hipnoza pomogła w rzuceniu nałogu 30 procentom mężczyzn, którzy się na nią zdecydowali, podczas gdy w grupie kobiet odsetek był mniejszy - 23 procent. "Na razie nie ma żadnej teorii, która mogłaby tłumaczyć te obserwacje" - komentuje prof. Green. Nie udało się na przykład zaobserwować, by kobiety były mniej podatne na hipnozę. Zdaniem badacza, przyczyną tych różnic może być po prostu fakt, że kobiety mają większe problemy z rzuceniem palenia, niezależnie od metody leczenia nałogu, jaką stosowano.

Badania wskazują na przykład, że nikotynowa terapia zastępcza (np. plasterki lub gumy) jest rzeczywiście mniej skuteczna u kobiet. Niektórzy lekarze uważają, że istotną rolę odgrywa tu strach kobiet przed przytyciem po rzuceniu palenia. Palaczki bądź boją się rzucić nałóg żeby nie przytyć, bądź też wracają do niego natychmiast, gdy tylko zauważą, że tyją.

Badania prof. Greena, przeprowadzone w 2000 roku wykazały, że hipnoza może być równie skuteczną metodą wspomagającą wyjście z nałogu, jak inne terapie. Wszystko zależy tylko od tego, który sposób wybierze pacjent.

Badacz odradza jedynie poddawanie się terapiom, które zapewniają wyjście z nałogu po jednej lub kilku zaledwie sesjach. Terapia odwykowa jest mozolna i wymaga połączenia wielu technik, a sukces przychodzi najczęściej po kilku próbach. "Niezależnie od tego, którą metodę pacjent wybierze, szanse na osiągnięcie sukcesu zależą w największej mierze od jego motywacji i wsparcia innych osób" - konkluduje badacz.

Naukowcy zaprezentowali swoje wyniki na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, które odbywa się w Honolulu.

Amerykański lek, który ma pomóc alkoholikom



Nowy lek, mający zapobiegać nawrotowi alkoholizmu, zarejestrowano w czwartek w USA. Tabletki o nazwie Campral trafić mają do aptek jeszcze w tym roku.

Lek ma przede wszystkim pomagać tym, którzy odstawili kieliszek i boją się ponownego popadnięcia w nałóg. Medykament może nie zadziałać w przypadku osób ostro pijących. Campral może mieć też niemiłe skutki uboczne, takie jak biegunka, mdłości, torsje, bóle brzucha.

Producentem lekarstwa w USA będzie Lipha Pharmaceuticals, spółka zależna koncernu-giganta Merck KGaA. Nad podobnym preparatem medycznym (o nazwie Vivitrex) pracuje Alkernes Inc. Próby specyfiku są zaawansowane.

Alkoholizm jest poważnym problemem w Stanach Zjednoczonych. Niedawno ujawniono dane, z których wynika, że w latach 2001-2002 napojów wyskokowych nadużywało 17,6 miliona Amerykanów. Wśród nadmiernie pijących najwięcej jest osób w wieku 18-44 lata.
Nowe sposoby diagnozowania osteoporozy



Ponad 25 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn po 60 roku życia cierpi na świecie na osteoporozę. Wczesne wykrywanie wymaga korzystania z tanich i szybkich technik diagnostycznych.

Nad nową metodą ultradźwiękowej diagnozy tej choroby pracują naukowcy z Zakładu Ultradźwięków warszawskiego Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN.

Na świecie wykorzystuje się najczęściej metodę rentgenowską, w której bada się gęstość kości kręgosłupa i bioder za pomocą promieniowania rentgenowskiego (densytometria rentgenowska) oraz metody ultradźwiękowe, w których fale dźwiękowe przepuszcza się przez kość gąbczastą, zwaną również kością beleczkową (densynometria ultradźwiękowa)

Najczęściej badaną ultradźwiękami kością jest kość piętowa, ze względu na łatwą dostępność i dużą zawartość kości gąbczastej. Powszechnie mierzonymi parametrami są: współczynnik BUA (opisujący zależność współczynnika tłumienia od częstotliwości) oraz prędkość dźwięku.

Jak wyjaśnił PAP kierujący badaniami dr Jerzy Litniewski, w prowadzonych w Instytucie pracach badawczych wykorzystywany jest nie sygnał przechodzący przez kości, ale sygnał wstecznie rozproszony (odbity) z kości beleczkowej.

Kość beleczkowa jest wewnętrzną strukturą kości zawierającą szpik i krew. "Uważa się, że wszelkie zmiany chorobowe związane z osteoporozą najszybciej pojawiają się w kości beleczkowej" - mówi Litniewski.

Badania prowadzone na próbkach kości (in vitro) i na kościach osób żyjących (in vivo) wykazały możliwość pomiaru zależności współczynnika tłumienia od częstotliwości z sygnału rozproszonego.

Dodatkowo, dla zwiększenia zakresu penetracji fali wprowadzono kodowanie sygnałów nadawczych. Umożliwia to, jak tłumaczy dr Litniewski, zastosowanie metod ultradźwiękowych dla badania kości położonych głęboko, np. biodrowej, której złamania są szczególnie niebezpieczne.

"Kodowanie polega na wysyłaniu długiej sekwencji kodu, a następnie - przez zastosowanie przy odbiorze kompresji - otrzymuje się krótki sygnał. Rozdzielczość nie jest tracona, a amplituda takiego sygnału jest większa" - tłumaczy dr Litniewski.

Naukowcy starają się także stworzyć metodę obrazowania parametrycznego kości. W metodzie tej obrazowanie nie jest bezpośrednie, ponieważ rozdzielczość jest zbyt mała. Obraz parametryczny tworzy się przez mierzenie w różnych punktach wartości parametru BUA. Jasność tego obrazu skorelowana jest z wielkością zmierzonego parametru.

Jak tłumaczy dr Litniewski, wszystkie te działania - obrazowanie parametryczne, wydobywanie informacji z sygnału rozproszonego i stosowanie kodowania sygnału - zmierzają do otrzymania jak najlepszego obrazka parametrycznego kości innej niż piętowej.

Badania finansuje Komitet Badań Naukowych. Osteoporoza polega na postępującym ubytku masy kostnej i związanych z tym zmianach w strukturze przestrzennej kości.

Choroba najczęściej dotyka kobiety w okresie menopauzy z powodu zmian hormonalnych. Jednak ubytek ten w pewnym stopniu jest naturalnym procesem fizjologicznym, ponieważ po 30 roku życia, procesy utraty kości zaczynają przeważać nad procesami jej odbudowywania.

Na początku choroba przebiega na ogół bezobjawowo, w późniejszym czasie zwiększa się ryzyko złamań, wśród nich najbardziej niebezpieczne są złamania kręgosłupa, żeber i bioder.

W zapobieganiu osteoporozie szczególnie ważna jest bogata w wapń dieta i ćwiczenia fizyczne. Nie należy także palić papierosów.
Pełnowartościowe i ujednolicone diety dla zwierząt laboratoryjnych



Ujednolicone diety dla zwierząt laboratoryjnych opracowują polscy i szwedzcy naukowcy.

Projekt Lab- Diets prowadzony w ramach współpracy międzynarodowej Eureka zakończy się pod koniec tego roku - poinformowała prof. Barbara Pastuszewska, koordynator projektu z Instytutu Fizjologii i Żywienia Zwierząt PAN.

"U podstaw tego projektu leży potrzeba ujednolicenia wartości pokarmowej i składu diet, którymi żywione są zwierzęta laboratoryjne. Żywienie jest czynnikiem środowiskowym, który bardzo silnie oddziałuje na metabolizm zwierząt, na ich wzrost, rozwój, ale także na ich reakcję na czynniki doświadczalne" - powiedziała prof. Pastuszewska.

W Polsce nie ma norm, którym podlegałaby produkcja pasz dla zwierząt laboratoryjnych. Dotyczy to na przykład wartości energetycznej pokarmu. Dla zwierząt hodowlanych, takich jak drób, czy świnie, wartość energetyczna diety jest ściśle określona, natomiast dla zwierząt laboratoryjnych nie ma jak dotąd takich standardów.

Udział Instytutu w badaniach polega na zaproponowaniu optymalnego składu diet przeznaczonych dla zwierząt dorosłych, nad którymi prowadzone są badania, i dla zwierząt hodowlanych, a więc samic ciężarnych i karmiących, oraz odchowu młodzieży.

Diety te powinny pokrywać zróżnicowane potrzeby pokarmowe zwierząt na energię, białko, aminokwasy i inne składniki, a jednocześnie nie zawierać ich nadmiaru. Nie powinny także zawierać naturalnych związków tzw. biologicznie aktywnych, które działają modyfikująco na organizm i mogą wypaczać wyniki doświadczeń.

Kolejnym etapem badań jest ocena wartości pokarmowej tych diet i ich wpływu na organizm zwierząt np. na skład ciała, morfologię krwi, poziom enzymów wątrobowych i inne wskaźniki, świadczące o prawidłowości funkcji fizjologicznych.

"Eksperymentatorzy nie zawsze mają pewność, że pasza, jaką żywią zwierzęta nie ma wpływu na wyniki, jakie uzyskują w badaniach. Często laboratoria muszą importować paszę, płacąc za nią duże pieniądze" - wyjaśnia specjalistka.

Jakość diet dla zwierząt laboratoryjnych, jak podkreśla prof. Pastuszewska, zależy nie tylko od zaprojektowania ich składu i doboru odpowiednich komponentów, lecz w bardzo dużym stopniu od właściwego procesu ich produkcji.

"Partnerem Instytutu w programie Lab-Diets jest Wytwórnia Pasz inż. A. Morawskiego, która spełnia wysokie wymagania, określone w normach międzynarodowych, m.in. ISO" - zwraca uwagę.

Do zadań wytwórni należy wybór dostawców surowców, z których produkowane są pasze, ich odpowiednie przechowywanie, analiza oraz kontrola nad prawidłowością procesu produkcji - mieszaniem, granulowaniem, pakowaniem i dostawą.

Program rozpoczął się w połowie roku 2001. Jego celem jest opracowanie kilku standardowych diet, które mogłyby zostać wdrożone do produkcji i spośród których hodowca mógłby wybierać tę najbardziej odpowiednią.

Naukowcy pracują nad systemem oceny wartości energetycznej pokarmu i nad zawartością różnych składników odżywczych.

Jednym z problemów, które należy rozwiązać jest np. rodzaj białka dodawanego do paszy.

"W związku z wycofaniem mączek zwierzęcych z pasz dla zwierząt gospodarskich, niektóre państwa nie życzą sobie w ogóle mączek zwierzęcych, w tym także mączki rybnej, w paszach dla zwierząt laboratoryjnych. Na ogół w większości pasz stosuje się wtedy śrutę sojową jako źródło białka i aminokwasów" - mówi Pastuszewska.

"Przeprowadziliśmy badania, porównując w doświadczeniach żywieniowych różne źródła białka roślinnego (sojowe, ziemniaczane) z różnymi rodzajami białek pochodzenia zwierzęcego. Zrobiliśmy to po to, żeby wybrać takie źródła białka, które nie tylko mają dużą wartość, ale także nie działają modyfikująco na organizm zwierzęcia" - wyjaśnia.

Kilka zestawów przetestowano na zwierzętach hodowlanych. "Użytkownicy będą mogli wybierać spośród nich, w zależności od tego, czy potrzebują diet złożonych wyłącznie z białek roślinnych, czy też mogą stosować dodatki zwierzęce" - dodaje.

"Na koniec tych badań chcemy zaproponować kilka zestawów diet, które spełniałyby oczekiwania środowiska naukowego i które pozwalałyby uzyskiwać w miarę jednolitą i stałą odpowiedź organizmu zwierzęcia na badane czynniki doświadczalne" - mówi badaczka.

Szwedzkimi partnerami w projekcie są Wydział Biologii Komórek i Organizmu Uniwersytetu w Lund oraz firma Gramineer Int. AB z Ideon.

Ponieważ przesyłanie próbek pasz między polskimi, a szwedzkimi wytwórcami było przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej utrudnione, szwedzcy badacze opracowują nieco inny rodzaj diet.

"Oni opracowali i wyprodukowali w Polsce, w wytwórni w Kcyni, diety, które mają działać w sposób regulacyjny na mikroflorę i funkcje przewodu pokarmowego przy ekspozycji na czynniki rakotwórcze. Jest to trochę inna dziedzina badań, związana z profilaktyką przeciwrakową. Badania te mieszczą się w ogólnym programie, ale dotyczą trochę innego zagadnienia, bardziej specjalistycznego. Są to diety specjalne, stosowane w badaniach medycznych" - mówi prof. Pastuszewska.

W końcowej fazie projektu jedna ze szwedzkich firm podjęła się marketingu "Eureka Diets" i wprowadzenia tych diet jako standardowych w laboratoriach uniwersyteckich i przemysłowych, przede wszystkim w Szwecji, potem również na terenie innych krajów.

Projekt - noszący nazwę "Opracowanie standardów i wdrożenie produkcji pełnowartościowych pasz dla zwierząt laboratoryjnych", w skrócie Lab-Diets - jest prowadzony w Polsce przez Instytut Fizjologii i Żywienia Zwierząt im. Jana Kielanowskiego PAN w Warszawie we współpracy z Wytwórnią Pasz z Kcyni.

W projektach Eureka biorą udział instytucje badawcze wspólnie z małymi i średnimi zakładami przemysłowymi. W programie muszą uczestniczyć co najmniej dwa państwa.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Białko z soi pomaga chorym na cukrzycę



Dodanie białka sojowego do codziennej diety znacznie poprawia funkcje nerek i może obniżać ryzyko choroby serca u osób z cukrzycą typu II - wyniki badań naukowców z USA publikuje pismo "Journal of Nutrition".

Cukrzyca typu II (insulinoniezależna) to poważna, przewlekła choroba metaboliczna, objawiająca się podwyższonym poziomem glukozy we krwi. Dotyka ona najczęściej ludzi starszych lub osoby otyłe po 30. roku życia.

Chorzy na cukrzycę muszą stale kontrolować poziom glukozy we krwi. W ich wypadku szczególnie ważne jest przestrzeganie prawidłowej diety i regularna aktywność fizyczna. Zaniedbanie tych zaleceń grozi bowiem poważnymi powikłaniami.

Jednym z podstawowych powikłań u osób z cukrzycą jest zaburzenie funkcji nerek, które może prowadzić do ich skrajnej niewydolności. Głównym objawem niewydolności jest wzrost poziomu białka (albuminy) w moczu chorego. Dlatego też, aby nie obciążać zbytnio nerek, diety dla cukrzyków polegają między innymi na zredukowaniu ilości białka w pożywieniu.

Do innej grupy powikłań u cukrzyków należą: miażdżyca naczyń, wzrost ciśnienia krwi oraz ryzyko choroby wieńcowej serca.

"Niewielka zmiana w diecie, która polegałaby na zwiększeniu spożycia produktów sojowych, mogłaby pomóc w prewencji choroby nerek, a być może też w prewencji choroby wieńcowej serca u cukrzyków" - podkreśla prowadząca najnowsze badania Sandra R. Teixeira, z Uniwersytetu Stanu Illinois w Urbana-Champaign.

Badania przeprowadzono na 14 emerytowanych wojskowych w wieku od 53 do 73 lat, którzy leczyli się z powodu zaawansowanej cukrzycy typu II.

Połowa osób z tej badanej grupy przeszła na dietę, w której 50 procent dostarczanego białka stanowiło białko sojowe. Druga połowa badanych otrzymywała zamiast tego białko zwierzęce: kazeinę. Naukowcy mierzyli poziom albuminy w próbkach moczu chorych; badano też poziom cholesterolu w ich krwi.

Okazało się, że u tych mężczyzn, którym do posiłków dodawano białko sojowe, funkcjonowanie nerek poprawiło się. Poziom albuminy w moczu tych mężczyzn spadł o 9,5 procent, natomiast w grupie, która dostawała kazeinę, odnotowano wzrost - o ponad 11 procent.

W grupie badanych, których dieta uwzględniała soję, zaobserwowano też korzystny, choć niewielki wzrost (o o 4,3 procent) poziomu "dobrego" cholesterolu - HDL, podczas gdy u mężczyzn otrzymujących kazeinę nastąpił jego spadek (na szczęście nieznaczny). Jak przypominają autorzy, podobne wyniki udało się uzyskać rok wcześniej na myszach, przy czym dieta z dodatkiem białka soi zahamowała jedynie wzrost poziomu albuminy w moczu chorych zwierząt.

Zdaniem badaczki, odkrycie jej zespołu jest o tyle istotne, że w ostatnim czasie obserwuje się stały wzrost liczby zachorowań na cukrzycę typu II. Schorzenie to dotyka coraz młodszych osób.

Jak ogłosili niedawno (w maju 2004) przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia WHO, można już mówić o światowej epidemii tej choroby.

Autorzy nie potrafią na razie wyjaśnić, na czym dokładnie polega korzystny wpływ soi na funkcjonowanie nerek. Przypuszczają jednak, że białka w niej zawarte mogą poprawiać przepływ krwi w tych narządach.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Nadmiar kilogramów i niedobór "dobrego" cholesterolu grozi rakiem piersi



Niski poziom "dobrego" cholesterolu HDL może oznaczać podwyższone ryzyko raka piersi u tych kobiet po menopauzie, które ważą za dużo - zaobserwowali naukowcy z Norwegii.

Wyniki publikuje pismo "Journal of the National Cancer Institute".

Badania zespołu z Uniwersytetu w Tromso objęły grupę 39 tysięcy norweskich kobiet. W ciągu kilkunastu lat systematycznie zbierano dane na temat poziomu związków tłuszczowych we krwi tej grupy pacjentek, ich masy ciała, diety i stylu życia. Złośliwy rak piersi rozwinął się ogółem u 708 uczestniczek badania.

Szczegółowa analiza wszystkich danych ujawniła wyraźny związek między niskim poziomem "dobrego" cholesterolu (czyli lipoprotein o niskiej gęstości - HDL) z podwyższonym ryzykiem raka piersi u "puszystych" kobiet po menopauzie.

Jak podkreślają badacze, kobiety z nadwagą i otyłe, u których stwierdzono najniższy poziom HDL, były trzykrotnie bardziej narażone na raka piersi, niż kobiety z najwyższym stężeniem HDL.

"Nasze wyniki dostarczają dowodów na związek między zaburzeniami w przemianie materii u kobiet po menopauzie, a ryzykiem raka piersi" - napisali autorzy pracy.

Jak wyjaśniają, chodzi tu dokładnie o te kobiety, które oprócz nadwagi lub otyłości, mają też nadciśnienie, zaburzenia w metabolizmie glukozy oraz za niski poziom "dobrego" cholesterolu, a za wysoki - innych związków tłuszczowych.

Zdaniem prowadzącej badania dr Anne-Sofie Furberg, jeśli przyszłe badania potwierdzą wyniki prac jej zespołu, badanie poziomu HDL może stać się metodą bardzo pomocną w ocenie ryzyka raka piersi u kobiet po menopauzie.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 164 Napisanych postów 12853 Wiek 36 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 43234
Endermologia, czyli wałkowanie sadełka

Ten zabieg jest wprost idealny, jeśli prawdziwą udręką są dla ciebie diety, a ty chcesz schudnąć i poprawić figurę.

Wiadomo, że masaż pobudza krążenie krwi i limfy w tkance podskórnej, ułatwia usuwanie toksyn oraz nadmiaru wody. W rezultacie wspomaga więc odchudzanie. Endermologia to także masaż, ale inny niż wszystkie.

Po pierwsze - zabieg przeprowadzany jest za pomocą aparatu wytwarzającego podciśnienie. Zasysa ono fałd skórny pomiędzy dwa wałki, które go "zwijają i rozwijają". Sterujący aparatem komputer jest wyposażony aż w 90 programów, co pozwala wybrać odpowiednią intensywność masażu.

Po drugie - podciśnienie połączone z wałkowaniem oddziałuje na tkankę łączną skóry. W rezultacie pobudzone zostają procesy likwidacji komórek tłuszczowych i usuwania toksyn; znika wtedy cellulit i głębiej położone poduszeczki tłuszczu, a skóra odzyskuje świeży wygląd i gładkość.

Masaż w kombinezonie

Jeśli chcesz, możesz wziąć tylko jeden zabieg, ale zauważysz po nim jedynie poprawę wyglądu skóry. Natomiast widoczny efekt odchudzający i likwidację cellulitu uzyskasz po kilkunastu masażach. Ile dokładnie powinnaś ich wziąć, doradzi ci fizjoterapeuta, ale z reguły zaleca się co najmniej 14 zabiegów. Każdy trwa 35 minut. Częstotliwość masaży ustala się indywidualnie. Można je brać dwa lub trzy razy w tygodniu. Do masażu trzeba założyć specjalny kostium - zarówno ze względów higienicznych, jak również po to, by wałki dobrze "łapały" fałdy skóry. Jeśli nawet zależy ci najbardziej np. na wyszczupleniu ud, masażysta będzie przesuwać wałki po całym twoim ciele, zwiększając tylko intensywność zabiegu na biodrach i nogach. Jeśli jesteś bardzo wrażliwa na ból, "wałkowanie" może być dość nieprzyjemnym zabiegiem, jednak większość kobiet znakomicie relaksuje się podczas niego i nawet potrafi zapaść w drzemkę.

jeżeli pomogłem , Ty pomósz mi wejdz w link i się zarejestruj http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=krzakzak 

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Kotlety sojowe liofilizowane

Następny temat

Ilosc skladnikow na kg masy

WHEY premium