Melduje, ze moje zalozenie jedzenia zjedzenia slodyczy, podczas urlopu, tylko jednego dnia nie wypalilo. Prawie kazdego dni wpadlo cos slodkiego, a to porcja lodow a to pyszne eklerki z bita smietana.
Kuchnia regionalna bardzo smaczna i zdrowa, sporo potraw z surowa ryba, najczesciej z tunczykiem. Ika mata - niebo w gebie, tunczyk z czosnkiem, ryzem i sosem to cos co jadlam pierwszego dnia i wiedzialam, ze przed odlotem tez zjem. Banany prosto z drzewa, tak samo kokosy, swieza woda kokosowa pyszna.
A sama wyspa, mala (32 km), w okolo jezdzi autobus, rowno co godzine i przez cala dobe. Pelna kultura, z alkoholem nie mozna jechac, w biki tez nie, panie wysiadaja pierwsze.
Plaze czyste i zadbane, zreszta kazdego ranka widzielismy, ze sa sprzatane przez miejscowych. Czasami zbieralismy odlamki szkiel z dna oceanu, ale nie bylo tego za duzo, zawsze znajda sie ludzie, ktorzy wrzucaja butelki do wody.
Miejsc do nurkowania i ogladnia kolorowych rybek sporo. Miejsca bezpieczne dla dzieci.
Na wyspie pelno wolnozyjacych kur i kogutow. Sa dosc glosne, budzily nas po 6 rano
Ach mysle, ze za rok znowu tam polece.
Po powrocie myslalam, ze dostane szoku termicznego, w Raro 28 stopni C, w Christchurch -4, w domu tylko 4... Marzne po prostu ...
Miska na jutro gotowa, we wtorek lece na pierwszy po urlopie trening.
W tym tygodniu chce miec jeszcze 2300 kcal, ale mysle zeby od przyszlego tygodnia przejsc na redukcje, czy jak zejde od razu na 2000 kcal bedzie ok?