stojedenM-kaTo zjedz takie na max rozgrzane i zobaczymy, co organizm na to - zauważy różnicę czy nie :D. Ja obstawiam, że oparzysz się w język...
troszke to przerysowujesz, ale nie musimy ciagnac tego dalej. ja wiem swoje, Ty wiesz swoje
kropka.
Nie przerysowję
.
Zajrzyj sobie tu:
http://agdlab.pl/testy/Tanie.kuchenki.mikrofalowe-test.porownawczy,3174/14
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kuchenka_mikrofalowa
Pierwszy link to testy kilku mikrofalówek (tanich, czyli w domyśle są takie o większej mocy i możliwościach), gdzie mierzono temperaturę potrawy po podgrzaniu. 70 stopni, jak widać, to naprawdę dużo i można się spokojnie poparzyć. Człowiek potrzebuje ok. 40 stopni, by jedzenie odbierać jako gorące.
Pod drugim linkiem znajdziesz info, że gotując wodę w mikrofali, można osiągnąć nawet stan przegrzania, czyli temperaturę PONAD 100 stopni Celsjusza. Gdy nieświadoma tego osoba wrzuci cokolwiek do takiej wody, grozi to wybuchem i oparzeniem, bo gwałtownie zaczyna uwalniać się para w całej objętości płynu.
Inny przykład - w mikrofali da się rozmrażać żywność. Chyba nie sądzisz, że ktoś, kto w barze zje w ten sposób odgrzaną potrawę, zjada de facto twardy lód i tylko wydaje mu się, że to jest ciepłe?
Natomiast co do szkodliwości mikrofali, mam podobne obawy, jak Ty, tzn. może niekoniecznie wierzę w jakieś napromieniowanie, bo np. ten anonimowy tekst, jaki przytoczyłeś jest bardzo mało wiarygodny, ale choćby w tej Wiki z powyższego linku, w rozdziale o wpływie na żywność czytamy, że zachodzą pewne przemiany w strukturze chemicznej żywności, odmienne, niż przy konwencjonalnym podgrzewaniu i nie wiem, na ile to jest wiarygodne (są podane już jakieś źródła), ale budzi niepokój, bo jakieś odwrotnie poskręcane cząsteczki kojarzą mi się np. z tłuszczami trans, które jak wiadomo zawdzięczają swoją szkodliwość innej budowie chemicznej, przez którą organizm ich nie metabolizuje... Wyobraźnia mówi mi, że nawet jeśli udział jakichś odwrotnie pokręconych białek w jedzeniu z mikrofali nie będzie zbyt wielki, to jednak zbyt częste jedzenie takich potraw może wywrzeć szkodliwy wpływ na organizm.
Ja osobiście mikrofali ani jedzenia z mikrofali nie lubię; nie mam zaufania, jak do innych wynalazków typu nowoczesne syntetyczne słodziki i nie używam, chociaż mąż się uparł , żeby była i stoi sobie w kuchni pod stołem, raz na ruski czas służy do podgrzania mu golonki
.
Natomiast kiedy ktoś pyta o podgrzewanie w niej jedzenia, zakładam że sam nie ma takich oporów i i tak jej używa, a nie mam w ręku wystarczająco dobrych argumentów, żeby mu to odradzać, poza własnym widzimisię...
Dla mnie np. nie jest problemem zrobienie i zjedzenie poza domem takiego posiłku, żeby nie wymagał podgrzewania, był "zjadliwy" i smaczny i na pewno mając pracę typu np. biurowego nie korzystałabym z mikrofali.
Nie wiem, co by było przy pracy w niskich temperaturach, gdzie mikrofala byłaby jedynym ratunkiem, by się jakoś ogrzać - tu pewnie wybrałabym mniejsze zło, czyli jednak ciepły posiłek czy napoje z tego urządzenia.
Natomiast jeśli już tego używać, to nie wyobrażam sobie używania jakichś nie przeznaczonych do tego celu plastików itp. - opary z nich pewnie szkodzą 5 razy bardziej, niż samo to jedzenie...
Nie wierzę też w jakieś skrajności typu, że
jedzenie z mikrofali jest w krótkim czasie zabójcze - cały Zachód korzysta z tego urządzenia po kilka razy na dzień i jakoś nie ma doniesień, by ludzie masowo przedwcześnie umierali. Chorować chorują, ale trudno stwierdzić czy to kwestia mikrofali czy bardziej tego co oni do niej wkładają, tzn. przetworzonego i niezdrowego jedzenia. Oni nawet ziemniaki czy makaron mają w marketach w sprzedaży już ugotowane i to kupują, żeby później odgrzać w mikrofalówce, nie licząc wszelkich paczkowanych dań w ogromnym asortymencie...
Pozdrawiam
.
Zmieniony przez - M-ka w dniu 2016-12-18 12:47:04