Chodzę na siłownię od 4 miesięcy. Celem jest poprawa siły, zrzucenie tłuszczu i zwiększenie masy mięśniowej.
Mam 192cm, ważyłem 87kg. Obecnie 83. Od Nowego Roku nie jem słodyczy. Staram się jeść te 1,5-2g/kg i nie przesadzać z resztą.
Na siłownię chodzę 2-3 razy w tygodniu, do tego 2-3 razy biegam (ok. 40min).
Efekty są zauważalne, bo ilość tłuszczu trochę się zmniejszyła, mięśnie są wyraźniejsze i radzę sobie z większym obciążeniem.
Rzecz w tym, że praktycznie od 4 miesięcy robię to samo. Chciałbym przejść na "4 etap" lub nawet na 5 z wątku [ART] Pierwszy rok treningów [/url], tylko bardziej dostosowany do tego co robiłem.
Tak to wygląda teraz:
Wszystko 4 (1 rozgrzewkowa) serie, 15 powtórzeń.
1. Uda na suwnicy
2. Łydki na takiej maszynie - unoszę obciążone kolana do góry
3. Wiosłowanie sztangą na maszynie
4. Prostowanie grzbietu na ławeczce do tego
5. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej do góry
6. Zginanie ramion ze sztangielkami na biceps
7. Ściąganie drążka na triceps
8. Unoszenie ramion na barki na maszynie
9. Brzuszki na ławeczce skośnej
Problem w tym, że całość mi zajmuje 1:30-1.45. Chciałbym, żeby to było ok. 50 min na trening, bo później i tak już nie mam siły na te barki czy brzuszki i z reguły odpuszczam. Jak to sensownie podzielić? Chyba warto też byłoby wrzucić przysiad, może martwy ciąg (tak jak uda mam całkiem nieźle zbudowane, tak tyłek raczej płaski). I może coś innego na placy? Nie lubię tego wiosłowania, czy ściąganie drążka do barku jest dobrym ćwiczeniem (podciąganę się max 4 razy, na początku to było 1-2)?
Z góry dziękuję za jakieś rady!