Ale już się tłumaczę...
Po pierwsze w weekend miałam wesele i trochę mnie pochłonęło. Wprawdzie nie pojadłam wcale, bo okropnie mnie bolał żołądek, jak coś zjadłam (prawdopodobnie jakiś wirus się przypałętał), ale trochę popiłam za to.
W poniedziałek był mój ostatni trening, a teraz mam przerwę na 2 tygodnie aż.
A to dlatego, dostałam wymarzony prezent na urodziny od męża - piękny tatuaż. No i musi się ładnie wygoić. Miał być mały, a wyszło jak zawsze Zrobił się z tego niezły kawał, który musi odpocząć od potu. Boję się, że znowu będzie regres, ale trudno. Coś za coś.
No to teraz poszpanuję na siłce