Brzuch mi dokucza od niedzieli. W sumie to nie jest idealnie odkad zaczelam jesc wiecej wegli, ale wlasnie od niedzieli jest duzo gorzej. Nie jem ich strasznie duzo, bo okolo 170-180g, ale zanim zaczelam jesc wg. zasad Ladies, to mialam tym wegli w diecie moze ze 150g razem z warzywami. I czuje roznice. Na poczatku musialam wpychac w siebie jedzenie, zeby dobic do 1700-1750kcla, po kilku dniach przyzwyczailam sie do porcji, ale wtedy zaczely sie problemy z ukl. trawiennym. No nie jest idealnie, a do tej pory nigdy z zoladkiem czy jelitami problemow nie mialam.
Czuje, ze caly czas mi w zoladku cos zalega, wzdyma mnie, jest ciezko, etc. Wystartowalam z rozkladem +- B110-120g, T60-65g, W170-180g. I teraz nie wiem... czy przy tym zostac i liczyc ze sie poprawi, czy cos zmienic. Bo raczej mniej niz 170g WW to w dziennikach nie widzialam, wiec pewnie nie bedzie z czego obcinac. Choc osobiscie to moze sprobowalabym WW160g a T70g?
Bardzo bym prosila o jakas wskazowke... bo nie chce bladzic jak dziecko we mgle.