Po osądzeniu przez
n3c'a a.k.a
Kaprala, nadszedł czas odbycia kary:
100 przysiadów z 50% ciężaru ciała. Jako że, waga dziś rano pokazała 80,2kg, to wyszło, że na kij trzeba nałożyć 40 kg.
ZROBIŁAM. Czas 19 min. A razem z rozgrzewką i mobilizacjami 27 min.
Jest zapas, bo nie robiłam na czas, tylko pilnowałam techniki, no i się bałam, że nie podołam, więc po każdej serii przezornie odpoczywałam coraz dłużej.
Najtrudniejsze było... te parę dni przed, jak się do tego zabierałam. Bo się bałam, że będzię hardcore, że będę musiała zmniejszać ciężar i takie tam. Nic z tych rzeczy. Robiłam w seriach 10x10. Na rozgrzewkę 10x20 kg, 10x30kg i mobilizacje bioder. Z 40 kg schodzę ledwo poniżej kąta prostego, może stąd wynikała "łatwość".
Pierwsze 6 serii ok, w 7. myślałam, że nadejdzie kryzys. Nie nadszedł, jedynie już od teraz od 8-mego powtórzenia szło ciężko i wydech był raczej sapnięciem parowozu, a nie wydechem. Ostatnia seria poszła totalnie lekko. Więc jest zapas na progres z czasem.
Odczucia, wnioski i inne powieściopisarstwo:
1. Goblet nawet z małym kettlem, czy nawet ATG z samym cc, tyra bardziej, niż przysiad tylny, robiony ledwo poniżej kąta prostego.
2. Osoby początkujące robią ultra-szybki progres. Jakiś czas temu (na oko 2-3 miesiące temu) zrobiłam 10x10x30kg (ważąc ok 85kg) i było ciężko. Ostatnie serie były wystękane, były miękkie nogi. Teraz 40kg i dużo łatwiej.
3. Ukończenie 10x10x40kg uświadamia mi, że fakt, że w treningu siłowym, który ostatnio robiłam, skończyłam w przysiadzie na 50 kg, a do 52,5kg podeszłam tylko raz, jest jednym wielkim żartem. Nie znam się na tej siłowniowej matematyce, ale jak się potrafi zrobić 10 serii z danym ciężarem, to przy 3 seriach powinno się brać spoooooro więcej.
4. Asekurował mnie trener. To chyba dużo robi. Mam klatkę, więc nie powinnam się niczego bać, ale jakoś z trenerem za plecami było spokojniej. Wniosek: trzeba znaleźć ogarniętego partnera treningowego.
5. Trzeba w siebie wierzyć i stawiać sobie wyzwania, bo człowiek może więcej niż myśli, że może.
6.
Trening siłowy to trudna sprawa. Pomijając opanowanie techniki, dobór odpowiedniego treningu do stażu i celu, odpowiednie żywienie, zostaje jeszcze element w postaci głowy i przekonanie jej, że ciężar ma być ciężki. Naprawdę ciężki. A 50kg może i brzmi dumnie na tle różowych hantelek, ale to wcale nie jest tak dużo jak myślimy.
Na koniec elaboratu fotka nóg po tych przysiadach, bez napinki. Proszę nie pisać, że tak ma każdy, jak stanie jak kaczka. Mi się podoba i tej wersji się trzymajmy.
#JestęFitnesem #SziSkłats #TreningBezSelfieSięNieLiczy #SiemięChiaIOtrębyPijęKoktajMimoŻeMamZęby
Zmieniony przez - annajak w dniu 2015-09-04 17:40:51