Ja mam test poniżej normy, ch**owe samopoczucie. Od ok. 2-3 lat jem czysto i z liczeniem kalorii (zmotywowała mnie do tego choroba jelit która dodatkowo ubarwia mi życie), całe życie byłem chudy mam cienkie kości, parę lat temu jak d**** sie upasłem żrąc gainery, wyglądałem jak świnia z chudymi łapami i nogami jak bocian.
Potem zrobiłem długą redukcję (ok. roku) i teraz staram się budować masę. Ćwiczę niedużymi ciężarami w zakresie powtórzeń 10-15 ponieważ boję sie kontuzji (wiek robi swoje mam 40lat) ale do treningów przykładam się i nie robie niczego na odp******.
Pomimo tych wszystkich przeciwności moja sylwetka jest coraz lepsza, już teraz wyglądam całkiem przyzwoicie, jak dla mnie za chudo (82 kg przy 183cm i BF +/- 15%) ale np. w/g mojej żony mam fajną fit sylwetkę :) obiektywnie wyglądam lepiej niż 90% moich znajomych spoza siłowni bo większość ma bebzon. Na siłowni poza masą tez jakoś specjalnie nie odstaję, dzięki ćwiczeniom, nawet na redukcji wyrobiły sie fajne proporcje, np. szerokie barki, wąska talia itp... Więc ja tym bardziej nie kumam jak to jest ??? czy ten testosteron jest w ogóle do czegoś poza ruchaniem i samopoczuciem potrzebny ? mam dylemat bo urolog chce mi dać teścia w tabsach a ja się zastanawiam czy w ogóle jest sens to brać ? Bo czytam na potęgę i okazuje się że test endogenny nijak sie ma do masy mięśniowej, różnice robi tylko wywalenie go w kosmos syntetykiem.
U mnie na siłce też jest dużo takich co twierdzą że jedzą
serki wiejskie i owsiankę a widac gołym okiem że dupa aż dziurawa od igły. Najlepiej to widać albo na jesieni jak nagle co drugi ma księżyc w pełni na mordzie, albo jak schodza z cyklu i nagle po jakimś czasie przychodzi na siłownię 1/2 gostka :D albo jak nagle nie moga wycisnąć połowy tego co miesiąc wcześniej ... ale oczywiście wszyscy naturalni :)