Mam dość poważny problem, niektórym może wydać się śmieszny, bo i z takimi reakcjami się spotykam.
Zacznę od tego, że od podstawówki (mam 20 lat) nie uprawiałam żadnego sportu (wtedy jeszcze chodziłam na basen, brałam udział w zawodach), unikałam aktywności fizycznej jak tylko mogłam, ale od jakiegoś czasu chodzi za mną mój dość widoczny cellulit, który wprawia mnie w kompleksy, dlatego też postanowiłam się go pozbyć - ale nie o cellulicie będzie mowa.
Dziś byłam pierwszy raz na zajęciach fitness. Na sali trenerka spytała nas czy są to nasze pierwsze zajęcia - byłyśmy jedynie we dwie z koleżanką. Koleżanka ćwiczyła, spoko, a ja powiedziałam, że nigdy nie kalałam się aktywnością fizyczną i jestem pierwszy raz. Nie potrafiła uwierzyć, skomentowała jedynie, że to niewiarygodne, bo mam figurę taką jakbym regularnie uprawiała sport. I to jest moim problemem.
Przejrzałam już tu kilka wątków, wszędzie tego typu problem jest lekko mówiąc wyśmiewany, no bo kto głupi chce się pozbyć mięśni. Poza tym przecież większość to tłuszcz a nie mięśnie. Zdaję sobie sprawę, że w nogach mam go sporo, ale brzuch mam totalnie płaski i to chyba jedyne miejsce, z którego jestem "dumna". W ramionach natomiast mam mase mięśni.. żeby było śmieszniej, mam ich nawet więcej niż trenerka, z którą dziś miałam zajęcia - u niej ich nawet nie widać.
Wszystko byłoby ok, gdyby te mięśnie robiły mi się wtedy gdy podejmę dłuższy wysiłek fizyczny, ale one nie są tak ugodowe jakbym chciała - może się to Wam wydać niedorzeczne, ale pół roku temu około dwa dni ćwiczyłam z Mel B. na mięśnie brzucha, po kilkadziesiąt minut, ale nie więcej niż godzina, a trzeciego dnia widać mi było (bez napinania) mięśnie brzucha. To samo jest z rękami, staram się unikać wszelkich czynności, które intensywniej angażują ręce, ramiona, ale całkowicie uniknąć się tego nie da, trzeba jakoś żyć w końcu - a mimo to mam wrażenie, że te ramiona są coraz szersze i szersze. Rok temu w liceum koledzy pytali się mnie gdzie chodze na siłke, bo jestem nieźle napakowana - jakie było ich zdziwienie, kiedy uzyskali odpowiedź że nigdzie. Kolega natomiast, który też ćwiczy, gdy zrobi sobie miesiąc-dwa przerwy, to już mu masa mięśniowa maleje, a ja nie ćwicząc NIC mam tak 365 dni w roku...
Mówcie, że jestem niepoważna i powinnam się cieszyć, że bez wysiłku mam to co chcieliby inni ćwicząc dniami i nocami, ale ja osobiście po prostu źle się z tym czuję. Czuję się męsko, potężnie i sama ze sobą najzwyczajniej w świecie źle.. Dlatego też mam cichą nadzieję, że chociaż tutaj znajdzie się ktoś kto w końcu będzie mi potrafił pomóc z moją przypadłością.
Pozdrawiam wszystkich :)