Jak wiemy testosteron to hormon meski, ktory reguluje wiekszosc procesow zyciowych oraz odpowiada za to potencje, agresywnosc i wzrost masy miesniowej :)
Mężczyźni z nadmiarem testosteronu są zawsze gotowi do walki. Natomiast panowie, którzy w życiu embrionalnym dostawali jego obniżoną dawkę (np. synowie kobiet chorych na cukrzycę, które z przyczyn zdrowotnych przyjmują w ciąży hormony żeńskie), są zwykle nieśmiali, niepewni siebie i zniewieściali. W dzisiejszym świecie, lubiącym polegać na wartościach mierzalnych naukowo, testosteron jest więc kuszącym źródłem zdefiniowania męskości.
Na pytanie, co jest przyczyną słabości mężczyzn, genetycy odpowiadają: prawdopodobnie testosteron. Hormon, którym szczycą się jego właściciele, przynosi im zgubę. - Wieloletnie badania mężczyzn wykastrowanych i niewykastrowanych wykazały, że mężczyźni pozbawieni jąder żyją przeciętnie o 13 lat dłużej, a wykastrowani w bardzo młodym wieku nawet do 30 lat. To prowadzi do wniosku, że testosteron skraca życie - twierdzi biolog Bob Lieberman z Whitehead Institute w Cambridge.
Ten "męski hormon" osłabia odporność organizmu. Dlaczego? Zdaniem Jonesa, wszystkiemu winne są męskie jądra. "Ich wydzieliny negatywnie wpływają na zdrowie właścicieli. Komórki układu odpornościowego obumierają w zetknięciu z testosteronem, a ciało męskie z olbrzymimi ilościami tej substancji jest mniej zdolne do wytwarzania przeciwciał niż jego żeńskie odpowiedniki. W rezultacie mężczyznom trudniej jest zwalczyć raka i opierać się rozmaitym chorobom, od rzeżączki po wściekliznę. U większości zwierząt samce umierają w młodszym wieku niż samice, co wskazuje na znaczenie chemii", przekonuje genetyk. Twierdzi też, że z biegiem czasu będzie coraz gorzej, przekonamy się o tym w niedalekiej przyszłości, już za kilkanaście, a może nawet kilka lat, kiedy dorośnie pokolenie wychowywane w plastikowych pieluszkach. Okazuje się bowiem, że niemowlęta płci męskiej, które noszą takie pieluszki, mają wyższą temperaturę ciała poniżej pasa niż te, które mają pieluszki bawełniane. W dodatku w ceniącym wygody świecie cywilizacji zachodniej dzieci noszą pieluszki dłużej niż kiedyś, do trzeciego czy czwartego roku życia, co potem odbija się na ich zdrowiu, bowiem przegrzanie jąder jest częstą przyczyną bezpłodności.
Natura wie, co robi, zmniejszając z wiekiem poziom testosteronu w męskich organizmach. Brytyjski biolog Ian Owens przez wiele lat porównywał mężczyzn niewykastrowanych z panami pozbawionymi jąder. Okazało się, że ci ostatni żyją średnio o 13 lat dłużej - i to tym dłużej, im wcześniej zostali wykastrowani.
Oczywiście, można powiedzieć, że takie życie nie jest warte przedłużania. Ale pułapka definiowania męskości poprzez testosteron ma także swój drugi aspekt. Bo czy kulturową tożsamość płciową, przez stulecia budowaną wokół ról wojownika, opiekuna i żywiciela, da się odbudować wokół hormonu? Czy coś tak abstrakcyjnego jak substancja chemiczna jest w stanie unieść kulturowy i społeczny ciężar takiej tożsamości?
Testosteron wprawdzie poprawia mężczyznom życie, jednak nie ma nic za darmo.
Koguty o wysokim poziomie testosteronu mają większe, barwniejsze grzebienie i korale, ale krócej żyją - mają prawdopodobnie słabszy układ odpornościowy, łatwiej atakują je pasożyty. Z kolei samce australijskiego myszowora podczas swego okresu godowego (kiedy ich organizm produkuje ogromną dawkę testosteronu) zapadają na śmiertelne choroby i umierają. "Wygląda na to, że samce mają określony zasób energii, której nie mogą wydać jednocześnie i na produkcję testosteronu, i na podtrzymanie układu odpornościowego" - komentuje brytyjski publicysta naukowy Matt Ridley w głośnej książce "Czerwona królowa". Być może więc po spełnieniu przez samca podstawowego obowiązku - reprodukcji - natura próbuje go wyeliminować, stąd choroby i infekcje.
Nie dotyczy to wyłącznie zwierząt. Istnieje podejrzenie, że podwyższony poziom hormonu u starszych mężczyzn (np. w wyniku podjęcia testosteronowej terapii zastępczej) zwiększa ryzyko raka prostaty. Amerykański endokrynolog Todd Nippoldt twierdzi, że testosteron może przyczyniać się do chorób serca, zwiększa bowiem krzepliwość krwi, za to zmniejsza w organizmie poziom tzw. dobrego cholesterolu. Panowie, którzy wszędzie na świecie żyją krócej od kobiet (w krajach cywilizacji zachodniej średnio o ok. sześć lat), trzy razy częściej zapadają na choroby serca, mają słabszy układ krwionośny
Dlaczego? Bo mężczyźni nie mają "tarczy ochronnej" w postaci estrogenu, który chroni serca kobiet poprzez zwiększone uwalnianie tlenku azotu rozszerzającego naczynia krwionośne.
Moj numer gg 3756256
JESZCZE TU WROCE
Zmieniony przez - McRaYvEn w dniu 2003-12-30 14:12:48