Nie jestem w stanie zastąpić
białka z nabiału czymś innym. wiem że kurczak i ryby mają dużo białka, ale w gruncie rzeczy gdybym chciała jeść tylko to, to wydałabym fortunę na jedzenie. Niestety jestem zależna od rodziców z którymi mieszkam. Otręby zjeść muszę, bo mama mi kupiła, a nikt poza mną tego nie je. Stwierdziła, że to zdrowe i chciała być miła. :) Ja wiem co chcę osiągnąć, tylko nie rozumiem, czemu w ten sposób na mnie naskakujecie, skoro uczymy się na własnych błędach, nie zawsze wszystko przychodzi od tak. Czytałam ten artykuł, co prawda nie od deski do deski, ale wrócę do niego ponownie, nawet dzisiaj. Wiem, że olałam forum na miesiąc i nic nie wstawiłam, a potem wyjechałam z pytaniem i oczekiwałam odpowiedzi. Rozumiem, że możecie być o to złe, bo staracie się każdemu pomóc, doradzić, nic nie biorąc w zamian. Uwierzcie doceniam to. Ale proszę zrozumcie, że nie każdy umie siebie od razu zaakceptować, a ja potrzebowałam właśnie tego miesiąca na to, żeby się oczyścić, pokochać i pozbyć się pewnych zachowań. Teraz opracowałam dokładny plan działania, dzięki któremu mam zamiar dojść do tego, żeby zachować czystą dietę przez cały tydzień, a jedynie w sobotę pozwolić sobie na jakąś niezdrową przyjemność (niestety mam do nich słabość, a przez to i te wszystkie ograniczenia, które wcześniej sobie niemądrze stawiałam doprowadzałam do odruchów kompulsywnych, gdzie się namiętnie nimi objadałam, a później miałam wyrzuty sumienia. Ten miesiąc pozwolił mi się z tego oczyścić. Co prawa zaniedbałam ćwiczenia i dietę, przez co muszę się teraz wzmocnić, bo nie jestem w stanie wykonywać już tych ćwiczeń które mogłam wcześniej.) Podzieliłam go na 6 etapów, każdy trwający od 7 do 11 dni. W każdym etapie zwiększam o jeden dzień ilość "czystych" dni. Może proces jest powolny, ale chciałabym osiągnąć trwały skutek, żeby to mi weszło w krew, a nie, żebym każdego dnia musiała walczyć. Chcę żeby to stało się całkowicie świadome.