trochę czytałem o dopingu nasuwa mi się jedno zasadnicze pytanie.
Według ogarniętych weteranów aby był sens zaczynać przygodę z dopingiem:
- trzeba mieć ze 2 lata stażu
- dobrze radzić sobie z dietą
- zbliżyć lub osiągnąć swoje limity trenując naturalnie
Jest sporo artykułów ( kilka na potreningu ), wypowiedzi ludzi na forach i sam widzę po chłopakach u mnie na siłowni że niestety ale efekty dopingu nie są czymś co zostaje. Wiele osób myśli że wskoczy na cykl lub dwa zrobi 10 kg mięśni i koniec z ssa ale jaki w takim razie jest sens robić cykl na lato i na jesień mieć spadki.
Dobra pisz o tym pytaniu z początku:
Przypuśćmy ze mamy osiągnięty swój naturalny limit rok treningów dobra dieta i jakieś minimalne zmiany są, walimy cykl wszystko idzie do przodu, cykl kończymy i jest przygotowanie do kolejnego lub z góry przegrana walka o utrzymanie tego co zdobyliśmy ( po kilku miesiącach zostaje niewiele )
drugi przypadek trenujemy rok, jest niski bf, dieta, trening - jednym słowem wszystko okej tylko te naturalne granice jeszcze są odległe. Przypuśćmy ze możemy jeszcze przynajmniej 15 kg naturalnie samych mięśni zrobić, czy w takim przypadku zastosowanie dopingu nie będzie skutkowały tym że to co zdobyliśmy zatrzymamy w dużo większym stopniu niż w 1 przypadku ?