Dzień #16
DT, -trening siłowy,
-suple: olej z wątroby rekina,
-inne: @
1.Trening.
Tradycyjnie,
10 minutowa rozgrzewka na bieżni, a później danie główne, czyli trajning.
Rozpiętki | 25 kg/10 powt. | 32/10 | 32/10 |
Wyciskanie leżąc - ławka skośna | 6X2/10 | 8X2/10 | 8X2/9 |
Przyciąganie drążka górnego nachwytem | 11/10 | 18/10 | 25/10 |
Wyciskanie sztangielek siedząc | 4X2/10 | 4X2/8 | 4X2/8 |
Prostowanie tułowia | 45/10 | 45/10 | 52/10 |
Uginanie ramion naprzemiennie | 4X2/10 | 6X2/8 | 6X2/7 |
Prostowanie ramion na wyciągu | 25/10 | 27/10 | 27/16 |
Prostowanie nóg siedząc | 25/10 | 32/9 | 32/9 |
Uginanie nóg leżąc | 18/10 | 23/10 | 23/10 |
Przywodziciele (wew.) | 39/10 | 39/10 | 39/10 |
Odwodziciele (zew.) | 25/10 | 32/7 | 32/8 |
Wspięcia na palce siedząc | 25/10 | 32/10 | 32/13 |
KOMENTARZ:
1. Ostatnie powtórzenia naprawdę robiłam ledwo, ledwo... na moich "bicach" są niezłe żyły...
2. Stwierdziłam: "okej, 6kg to niezły wyniki, ale spróbuję więcej" - wzięłam 8kg i poczułam wtedy naprawdę, co to jest trening siłowy... OMG. Niektórzy biorą na klatę po kilkadziesiąt, ale spoookooo... za rok, może dwa...
3. Mam problem z tym ćwiczeniem. Wydaje mi się, że albo zaciągam za bardzo do końca ten nachwyt, bo chyba, za bardzo wyginam nadgarstki...
4. Nie potrafię progresować dalej. 4kg to już tutaj dla mnie dużo.
5. Drugie ćwiczenie zagadka. Niby jest okej, ale czasami mam momenty, że łapię się, że jakoś za bardzo wyginają mi się stopy. Chyba muszę je bardzo dociskać, a no i tyłek pewnie też musi twardo siedzieć w miejscu. Strasznie się staram tutaj, ale nie do końca tego czuję.
6. BÓL! BÓL! BÓL! - znaczy taki treningowy.
Moje bice naprawdę dzisiaj doznały szoku...
7. Myślę, że mogłam podnieść troszkę więcej, ale przyznaję, że walczyłam z tymi 27kg i na końcu już chciałam dobić moje tricepsy.
8. Pierwsza seria miała być taka na rozgrzewkę. I co się okazało? Że 25 kg mnie strasznie zmęczyło... no ale postanowiłam dołożyć, żeby nie było miło. 32kg to była MASAKRA dla moich słabych nóg. No ale niech mają!
9. Nogi to mój słaby punkt. Niestety, ale tak jest. Naprawdę cieszę się, że te ćwiczenia są na końcu, bo później mi trudno chodzić.
10. Przeliczyłam się. 39kg założyłam na rozgrzewkę i co się okazało? Że to było duuuużo! No ale jakoś dałam radę! Z trudem!
11. No dobra, znowu, 25kg też miało być na rozgrzewkę, a moje odwodziciele wymiękły... no to myślę: CHOLERA! Dodaję, muszę walczyć, bo one są leniwe strasznie (te moje nogi, rzecz jasna) - MOC ZE MNĄ! 32 kg z olrzbymi trudem, ale walczyłam, naprawdę!
12. Pierwsza seria - cisza przed burzą. Druga seria - łydki piszczą i kwiczą, Trzecia seria - 10 powtórzeń z trudem, ale postanowiłam je jeszcze DOBIĆ ostatecznie 3 powtórzeniami!!!
KONIEC... było naprawdę ciężko, ale tak jak pisałam wcześniej, skinny fat staje się z dnia na dzień silniejsza i nie będzie już ani skinny, ani fat...
A po treningu było jeszcze 10min - bieżnia i rozciąganie - rozkosz i przyjemność!
Ktoś dotrwał przez moje epopeje?
No to jeszcze miska i MOC Z WAMI, drogie lejdis!
2.MISKA.
Zmieniony przez - AL3ktra w dniu 2013-10-14 19:14:30