Co do Coli, to mąż się czuł winny, bo to w zasadzie jego wina, to zatrucie. Poprosiłam go rano o szklanke wody z cytryna, ale glupek wziął jakąś stara z lodówki a ze rozcieńczona w pół litrze wody to wypiłam i po fakcie tak sobie myśle, że dziwnie to smakowało, no i brzuch zaczął boleć a dalej to już poszło... No i on jak widział, jak tylko do tej łazienki lece, to potem mi mówi, że podobno Cola pomaga to mi przyniesie, jak i tak apteka zamknięta (po 18 było), może chociaż troche pomoże.
Było lepiej przez godzine, a potem tylko przeciągałam moment, żeby iść rzygać, ale to było nieuniknione. Wcześniej po herbacie, czy wodzie też leciałam, więc bez różnicy.
Wracając do dziennika
Czuję sie lepiej :) Już podniesienie dziecka nie sprawia trudności, więc szybka regeneracja :)
Dzień 2 (25.06.2013)
miska:
owsianka na wodzie z rodzynkami
szejk
ziemniaki, jaja, mizeria
jabłko i awokado
płynów - ok 1,5 litra
Jutro już jem porządnie :)
Spacer ok 1 godziny.
No pain -no gain
http://www.sfd.pl/mathilda__powrót_młodej_mamy_:_-t939270.html