Kajmel-DT

nigdy nie określiliśmy anorektyczka osoby ktora nie ma (nie miała) problemów z jedzeniem, a niestety z tym jak z AA zostaje na całe zycie

Wnioskuję, że E.CH. miała problemy z jedzeniem? Nie wiedziałam. Ok, chyba zrozumiałam i wydaje mi się to rozsądne Nie jem 1500 kcal codziennie z wagą kuchenną, obliczając co do grama, ale też nie robię tego co do 1800, jak czuję głód to jem, jak go nie czuję to nie mam potrzeby wpychania na siłę, a to mnie jako tak uderzyło, myślałam, że to też jest właśnie to słuchanie swojego organizmu, że jak się nie domaga to nie trzeba. Ale ok, ja lubię jeść, lubię i kaszę i wołowinę i nie mam problemy z dopchaniem się nawet jak będzie trzeba
Obli co do tortu, że jesteś wyjątkiem tzn nie jadasz bo nie lubisz, czy tak umiejętnie nauczyłaś się już odmawiać?
Czy to po prostu to całe anty nastawienie na syf?
Mam jeszcze pytanie, jeśli czuję się głodna,a w pobliżu tylko sklepić i nie za dobre żarełko, to lepiej coś takiego skubnąć czy przeczekać nawet dłuższy czas i zjeść coś wartościowego? I po jakim czasie kiedy przyzwyczaimy swój organizm do większej ilości kcal zmniejszać?

na czuja tez jem, ale jak nie mam celu, tylko ze jak masz to na czuja sie nie da
i nie wierz w słuchanie organizmu, bo masz go spaczony w dzisiejszym świecie. W naturalnych warunkach tak, jakbys zyła na prerii i miała do dyspozycji to co rosnie dookoła to co możesz upolować to fakt, twój organizm by ci powiedział czy powinnaś zjeść tym razem zawartość żołądka upolowanego zwierzaka czy nie. Ale kiedy wyrosłaś na narkotykach (bo tak cukier , przetworzone jedzenie jest narkotykiem) to twój organizm nie wie co jest dla niego dobre.
Ja słodyczy globalnie nie lubię dla mnie za słodkie są, jest mi niedobrze jak zjem , zapewne wynika to z mojej dużej wrażliwości insulinowej uz w podstawówce z dnia na dzień skończyłam z jedzeniem cukierków i mama mogła wymieniać kartki na słodycze na inne produkty , co nie oznacza akurat ze nie zjem świeżutkiej chrupiącej bułeczki jak mnie ścisnie ochota

lepiej nie dopuszczać do głodu, a jak musisz i masz wybór to zjedz kiełbasę zamiast bułki, ale wszystko zależy od celu niestety np dziewczyny rzeźbiące sie zyja na ciągłym głodzie i nie ma mowy o zaspokojeniu go czymkolwiek

I pamietaj w trzymaniu sylwetki tak samo jak kalorie liczy sie wpływ tego co jesz na twój system hormonalny.

W tym słuchaniu chodziło mi bardziej o ilość i porę jedzenia, niż o to, czy wybrać batonika czy makaron razowy, bo mi organizm 'mówi' wybierz to pierwsze!
To te rzeźbiące się i głodujące postępują niezbyt mądrze i niezbyt chyba wg zasad Ladies? Tak samo jak wprowadzanie tej całej ketozy czy odwadnianie się, to takie troch oszustwo przy końcowych pomiarach Jakby jakaś laska na początku odchudzania tak się wysuszyła to by też był spektakularny efekt

Z własnego choć krótkiego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że przy dostarczeniu odpowiedniej ilości kalorii i odpowiedniego rozkładu naprawdę nie ma się ochoty na słodycze. A jeszcze całkiem niedawno byłam ogromnym łasuchem pałaszującym codziennie ogromne ilości ciasteczek, placków, drożdżówek i wszelkich innych smakołyków, a teraz mnie nawet ciut nie kusi. Najlepsze w tym wszystkim jest też to, że jem i jem a moje ciało się zmienia :)

nie oszustwo tylko spełnienie wymogów sportu sylwetkowego. Ocena sylwetki i jakości umięśnienia wymaga jego pokazania, nikt nie powiedział ze postępowanie sportowców jest godne naśladowania. Przecież nie przyjdzie ci na myśl robić treningi jak Justyna Kowalczyk co nie? To samo z dietą.

A co do wysuszania na początku odchudzania.. he he, no niestety to nie takie proste, co chwila któraś usiłuje to naśladować, z miernym skutkiem

cześć, jeżeli zdecydujesz się tu zostać na dłużej będę śledzić ;) mamy ten sam wzrost (praktycznie) i tyle samo lat!
No i natka101 ma całkowitą rację, dobrze rozplanowane posiłki sprawiają, że nie masz ochoty na słodkie. ja jestem tutaj 2 miesiące, a przestałam odczuwać potrzebę jedzenia słodyczy. Teraz banan jest czasami nawet za słodki dla mnie. Teraz wolę wpierniczyć schabik ze śliwką niż jakieś ciacho, tym to dopiero się najem :D no i odkrywasz jedzenie na nowo, mi się to podoba ;)
3mam kciuki za motywację ;)

Ale chodziło mi o wysuszanie się TUTAJ na forum. To chyba nie zawodowi sportowcy, tylko normalni ludzie, którzy dotrwali do pewnego etapu.
Rozumiem, ale ja nie mam tych 'napadów na słodkie', tym ciastkiem to był przykład, może tutaj też chodzić o zjedzenie gdzieś z jakiejś okazji kawałka pizzy, kanapki kupionej na lotnisku czy pierogów z białek mąki na Święta.

tu wysuszają się ( odwadniają) dziewczyny po cyklach na masę... a skoro robią już cykle na masę, której by przyrost pokazać to się odwadniają, to są sportowcami. Doszły do poziomu aktywności, do którego początkującym użytkowniczkom sporo brakuje. Popatrz ile to godzin treningów. Obli nie powiedziała tu o wysuszu zawodowych sportowców ale o sporcie sylwetkowym, czyli o pokazaniu na co się ostatnim czasie pracowało. Mylisz strasznie pojęcia. Strasznie je mylisz

jeśli myle to przepraszam, nie znam się, ale chciałabym się wiele dowiedzieć i rozjaśnić. Ale Martucca nie robiła przecież masy tylko chyba redukcję?