Szacuny
11182
Napisanych postów
51935
Wiek
32 lat
Na forum
25 lat
Przeczytanych tematów
57816
Lesnar to legenda tego sportu. "Haters gonna hate" - dokładnie. Można go nie lubić, można nienawidzić, ale trzeba docenić za to co zrobił. Freak genetyczny, to określenie od początku jego kariery padało i dokładnie opisuje jego warunki fizyczne. Znacznie przyczynił się do wzrostu popularności MMA nie tylko w USA, ale i na całym świecie. Postać niezwykle barwna i budząca wiele kontrowersji, ale jak podstawowe prawo marketingowe mówi, liczba fanów jak i liczba haterów jest tak samo wartościowa w zdobywaniu popularności.
Szkoda wielka, że dopadło go to choróbsko. Wg mnie to właśnie choroba go wyniszczyła. Nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Gdyby był w pełni zdrowy i kontynuował normalnie karierę po UFC 100 ciężko trenując to kto wie, czy dalej by na tronie HW nie siedział.
Kiedyś też pisałem o tym, że wg mnie to najbardziej zmarnowany talent MMA. Pomyślcie jak mógłby być dobry, gdyby po skończeniu sportowej kariery jako zawodnik zapasów NCAA wziął się za MMA a nie za aktorzenie w WWE... no i gdyby to choróbsko go nie dopadło.
Jednak czasu nie cofniemy, zdrowia Lesnarowi nie przywrócimy. Szacunek za to co osiągnął!
Szacuny
2
Napisanych postów
1484
Wiek
42 lat
Na forum
17 lat
Przeczytanych tematów
15444
Zgadzam się z Rakhu1,ale gdybanie takie nie ma sensu.Co by gdyby... w przypadku Lesnara nie ma co gdybać,bo życie pokazało,że zdrowie mu nie pozwoliło na taki "przerób" organizmu,jakiego wymaga mma.Może przyczyniły sie też do tego sterydy, jakich nie brakuje w WWE.Każdy widział jak choćby Rock wyglądał w "formie" a jak bez wspomagania.A ono jest tam o wiele większe niż w mma. Ale faktem zostanie,że gość z WWE, został mistrzem UFC . Nie będę pisał że od zera itp.bo Steven0 może znów nie zrozumieć No fancy Steven
Breaking My relationship with time&space
Z Crohnem da się żyć
Szacuny
308
Napisanych postów
2583
Na forum
17 lat
Przeczytanych tematów
34961
Lesnar to zawodnik, który pozostawił spory niesmak w MMA.
Po pierwsze wpadł do dywizji i juz w czwartej walce dostał walkę o pas, oczywiście ze względów marketingowych.
Niby pokonał ówczesną czołówkę, ale jednak dywizja była wtedy strasznie słabo obsadzona: pokonanie dużo mniejszego i starszego Randy'ego czy past prime Herringa to IMO nie jest wyczyn godny mistrza. Najwiekszymi ośiągnięciai są bez wątpienia zwycięstwa nad Mirem i Carwinem (choć ten drugi, aż ciśnie się na usta, pokonał się sam).
Później dostaje sromotny wpyerdol od Caina i Overeema i pojawiają się głosy, że po chorobie nie był już taki sam.
Według nie był po prostu przehype'owany. Oczywiście jego atletyzm i zapasy są godne podziwu, mało kto w HW potrafił tak wykorzystywać swoje warunki. Jednak braki w stójce i fakt, jak bardzo nie lubi przyjmować ciosów, nie pozwoliłyby mu przeskoczyć takich zawodników jak Cain, JDS, Ali czy Cormier.
Szkoda ze nie doszlo do tej walki z JDS
Zmieniony przez - annihilus w dniu 2013-03-01 12:47:24
Ulubieńcy: Cain Velasquez, Mark Hunt, Luke Rockhold, Genki Sudo
Szacuny
13
Napisanych postów
8247
Wiek
31 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
78867
No dla mnie Sylvia był najsłabszym mistrzem HW w historii chyba. Mir go połamał, Randy zgwałcił wręcz mimo ogromnej różnicy warunków, Fedor też. Fakt, z Arlovskim powalczył, nie można zaprzeczyć.
No, może nie najsłabszy, bo nie wiem dokładnie, nie znam wszystkich, ale w czołówce z nich nie był.
Zmieniony przez - KondiCapo w dniu 2013-03-01 21:38:03
Eu sou movido pela capoeira
Eu sou movido pelo berimbau