Na osiedlu jest pewien koleś ..............

Trenuje kung-fu, styl modliszka i jak chcesz to dam ci parę rad:
1.Jeżeli pierwszy trafisz przeciwnika w szczenę to, na 90% walkę masz wygraną (tylko porządnie)
2. Atakuj wrażliwe punkty na ciele: Krtań, oczy, nos.
3. warto, dla zmylenia wykonać jakies niskie kopnięcie, najlepiej w jaja, ale można np. na kolano.
4. musisz uderzać silnie i co najważniejsze trzymać GARDĘ tzn. ręce wysoko, jedna wysunieta w przód.
5. nie patrz mu w oczy, to hipnotyzuje, w modliszcze patrzy się na krtań, co skutecznie dezorientuje przeciwników.
6. nie wahaj sie uderzyć pierwszy (tylko zrób to skutecznie)
7. Jeśli nie czujesz się pewnie to poćwicz trochę na worku, a tak poza tym to warto się na coś zapisać (byle nie karate tradycyjne)


Mooshie

... jak będziecie mieli takie plany to będe miał nowych klijentów

Kochaj śmierć bo tylko ona na ciebie czeka .

No nie, następny z tą krtanią...
Weź kurna pistolet i idź go zastrzel...
Chyba że nie chcesz go zabijać to proponuję np. przestrzelić mu kolano.

a jak ktos nie trenuje stylu modliszki to tez moze uderzyc w szczeke ?
najlepiej patrz mu na wlosy, stwarza to wrazenie zlego uczesania

Co cóż trudno mnie winić za brutalnośc, nie jestem urodzonym mordercą, a modliszka to takie małe zwierzątko
które po stosunku zjada główkę samczykowi. Lubię sztuki walki, a w moim mieście nie ma lepszej szkoły. A w końcu chodzi tu o obronę konieczną, no nie ? Jak już dojdzie do walki to powinno się robić wszysko co w Twojej mocy i bez skrupułów!

Mooshie

Oczywiscie jak mieszkasz taxasie ;)

"Now we can fight like warriors- hand to hand, it is basic of all combats. Only fools trust his life to weapon"

Z tymi wlosami to bylo dobre:):)

Chcesz wygrac? Podejdz i wsadz mu palec w oko ;)))

Nie przejmuj sie nim dopóki nie bedziesz miał wyboru i bedziesz musiał satnąć do walki.Ja bym mu odebrał ochote do walki po przez różne tricki z wiejskich dyskotek(wiesz kopniesz go w torby,złap go za włosy i ... no nie wazne mniej-wiecj wiesz o co chodzi) )))

Jeżeli nie jest dużo większy to dasz sobie rade. Ja mam teraz 17 lat, i od dwóch trenuje na siłce. Fakt że mam dobre predyspozycje 187cm i 98kg. ale zanim tak było też wielu kolesi sie bałem i w życiu bym z nimi nie stanął bo od razu bym dostał w******l. Najważniejsze to wierzyć w siebie i w swoje możliwości. I cały czas trenować, dzięki temu możesz być tylko lepszy i pewniejszy siebie. W końcu albo mu do******lisz albo dasz sobie spokój ale nie dlatego że dalej sie go boisz tylko dlatego że Ci sie odechce po prostu.