Fajno jest. Od poniedziałku ruszam po nowemu. Mam tylko jeszcze jedną wątpliwość. A nawet dwie. w tym jedna byćmoże niedorzeczna. Od niej zacznę. Słyszałem/czytałem, że po treningu angażującym nogi i plecy niewskazane są biegi. Prawda to, czy fałsz?
I po drugie: w który z tych dni robić swoje długie aeroby? Bo raz w tygodniu robię 80 minut aerobów (20 minut dość intensywnie i 60 truchtem)
Przy trzech treningach siłowych w tygodniu nie widzę miejsca na taką atrakcję. Wrzucić to pomiędzy
treningi, robić po środowym treningu czy jako czwarty trening (zarżnę się?)? Przy układzie poniedziałek, środa, piątek wypadałoby w środę robić lżej siłowy (tylko czy ma sens trenowanie "lżej"? Strasznie tego nie lubię) i potem długie aeroby.
Dlaczego się tak czepiłem tych aerobów? Mam cel. Chcę w przszłości móc przebiec dystans maratoński. Nie pytajcie dlaczego. Taki ambit i już. Po zrzuceniu 90 kilosów sadła zrozumiałem, że czasem trzeba porywać się na rzeczy niemożliwe. Gdybym w dniu 40 urodzin przebiegł 40 km byłby to najlepszy prezent. Będę się starał :)
Drugim celem jest podciągnąć się poprawnie 10 razy na drążku. Dla wielu z Was tyle co nic - dla mnie sprawa honoru i zgody z samym sobą. Ale tu pokładam swoją nadzieję w swoim zapale do cwiczeń :) I Waszych nieocenionych radach.