Przeczytałem od cholery artykułów na temat aerobów i już sam nie wiem co myśleć. Mam mętlik.
Bo tak, aeroby na czczo były uznawane za najszybszą drogę do spalania tłuszczu, jako że z rana jest uszczuplony zapas glikogenu. Można było krócej kręcić aero i więcej spalić smalcu w porównaniu do aerobów w trakcie dnia (tzn. poprzedzonych wartościowym posiłkiem). Ale potem czytam że to tak nie jest, bo organizm dobierze się najpierw do naszych mięśni. To co po skończeniu aerobów na pusty żołądek bedziemy lżejszy o te gramy mięśni a body fat bez zmian?
A co z aerobami na czczo (no nie do końca na czczo) poprzedzone wypiciem bcaa? Czy to jest najlepsza opcja spośród aerobów po posiłku i aero na pusty żołądek? Szybsze palenie fatu i ochrona mięśni?
Proszę o porady bo jestem zielony w tej materii. Może ktoś praktykował aeroby na czczo i może się podzielić wrażeniami bądz polecić/odradzić.