juddo
Witam wszystkich i pozdrawiam!! Chcialbym opisać zdarzenie, które miało miejsce około 10 lat temu w Nowym Targu. Pojechałem na kolonie letnie do Nowego Targu, miałem wtedy jakieś 15 czy 16 lat ostatnia klasa podstawówki. Tam zapozanłem spoko kolesia z Olsztyna ( bodajże ) z którym dużo się piło ....któregoś dnia wyszliśmy do miasteczka na zakupy. Chcieliśmy zrobić prezenty dla naszych rodzin, jak to zwykle bywa mieliśmy przy sobie trochę kasy coś około 15 000 zł ( oczywiście przed dewaluacją ). Zachciało się nam zapalić fajki więc weszliśmy za żywoplot w środku placu tegoż miasteczka. Po jakimś czasie podszedł do nas jakiś cyganiak ( chyba tak bo był taki ciemny ) i zaczął z nami rozmowę. był starszy od nas ale nie za wiele moze jakieś 4 lata.
Rozmowa nasza była raczej jednostronna on zadawał pytania: ile macie lat ? skąd jesteście itd. Pytał nas także o to czy coś ćwiczymy i ile czasu. Ja ćwiczyłem judo od conajmniej 3 lat ale mu nie mówilem. Uznał nas za niegroźnych i końcu zapytał się mnie czy mam kasę i czy mogę mu pożyczyć. Powiedziałem że nie mam bo kupiłem prezenty dla mamy i taty, no to on do mojego kumpla się wtedy przyczepił. Zaczął obszukiwać nas po kolei wtedy mój kolega nie wytrzymał i zaczął mu pyskować. Wtedy on wsadził rekę do kieszeni kumpla i zabral mu cały kwit. Ja stałem z boku i patrzyłem na to i nie mogłem się ruszyć z miejsca tak mnie to zaskoczyło, wtedy on wyjął mi z saszetki na pasku jakieś drobne i spokojnie sobie poszedł. Jeszcze się odwrócił i powiedział żeby nikomu nic nie mówić bo wpier****ol. Otrząsnelismy się z kumplem i poszliśmy do internatu. I tam obmysliliśmy plan jak tego goscia załatwić. Poszliśmy za 2 dni w to samo miejsce i jeden kumpel wszedł za żywopłot na przynetę. Nas w sile trzech czekało za rogiem parkanu. Oczywiscie nasz "znajomy" się niedługo zjawił i przysiadł się do naszego kumpla przynęty. Gdy zaczął go obszukiwać my już staliśmy wokół niego. On był bez szansy ucieczki więc zaczął się tłumaczyć gęsto i często. Mój kolega któremu zabrał pieniądze wcześniej podszedł do niego i dał mu prosto w ryj i zarządał zwrotu kasy. Tamten się tylko roześmiał i zaczął okładać kumpla. Wtedy my ich rozdzieliliśmy. I wtedy odrzył we mnie "duch wojownika" (żart) przypomnialy się treningi i wylany pot na nich, parę sekund później gościu po wykonanym na ippon rzucie ogoshi leżał na ziemii w trzymaniu. Tak żeśmy gościowi dali nauczkę i już chłopaków z naszej koloni nie zaczepiał. Wiem tylko że był trochę poobijany i posiniaczony po upadku na plecy a nie było tam wcale miękko. Jednak kasy nie odzyskałem ani ja ani mój kolega.
Jeżeli zdarzyło się wam coś podobnego to opiszcie to w tym temacie i jak sobie ewentualnie poradziliście. Niestety ale nie zawsze da się wyjść z każdej sytuacji bo codzienne życie to świetny bokser i potrafi zadać KO.
Pozdrawiam wszystkich !!
ustąp a zwyciężysz
Rozmowa nasza była raczej jednostronna on zadawał pytania: ile macie lat ? skąd jesteście itd. Pytał nas także o to czy coś ćwiczymy i ile czasu. Ja ćwiczyłem judo od conajmniej 3 lat ale mu nie mówilem. Uznał nas za niegroźnych i końcu zapytał się mnie czy mam kasę i czy mogę mu pożyczyć. Powiedziałem że nie mam bo kupiłem prezenty dla mamy i taty, no to on do mojego kumpla się wtedy przyczepił. Zaczął obszukiwać nas po kolei wtedy mój kolega nie wytrzymał i zaczął mu pyskować. Wtedy on wsadził rekę do kieszeni kumpla i zabral mu cały kwit. Ja stałem z boku i patrzyłem na to i nie mogłem się ruszyć z miejsca tak mnie to zaskoczyło, wtedy on wyjął mi z saszetki na pasku jakieś drobne i spokojnie sobie poszedł. Jeszcze się odwrócił i powiedział żeby nikomu nic nie mówić bo wpier****ol. Otrząsnelismy się z kumplem i poszliśmy do internatu. I tam obmysliliśmy plan jak tego goscia załatwić. Poszliśmy za 2 dni w to samo miejsce i jeden kumpel wszedł za żywopłot na przynetę. Nas w sile trzech czekało za rogiem parkanu. Oczywiscie nasz "znajomy" się niedługo zjawił i przysiadł się do naszego kumpla przynęty. Gdy zaczął go obszukiwać my już staliśmy wokół niego. On był bez szansy ucieczki więc zaczął się tłumaczyć gęsto i często. Mój kolega któremu zabrał pieniądze wcześniej podszedł do niego i dał mu prosto w ryj i zarządał zwrotu kasy. Tamten się tylko roześmiał i zaczął okładać kumpla. Wtedy my ich rozdzieliliśmy. I wtedy odrzył we mnie "duch wojownika" (żart) przypomnialy się treningi i wylany pot na nich, parę sekund później gościu po wykonanym na ippon rzucie ogoshi leżał na ziemii w trzymaniu. Tak żeśmy gościowi dali nauczkę i już chłopaków z naszej koloni nie zaczepiał. Wiem tylko że był trochę poobijany i posiniaczony po upadku na plecy a nie było tam wcale miękko. Jednak kasy nie odzyskałem ani ja ani mój kolega.
Jeżeli zdarzyło się wam coś podobnego to opiszcie to w tym temacie i jak sobie ewentualnie poradziliście. Niestety ale nie zawsze da się wyjść z każdej sytuacji bo codzienne życie to świetny bokser i potrafi zadać KO.
Pozdrawiam wszystkich !!
ustąp a zwyciężysz
ustąp a zwyciężysz
Krzysztof Piekarz
ender00
SFD FIGHT CLUB 
SFD FIGHT CLUB [img]../../buziaki/29.gif" alt="" />
Kicius
Crude_B
Kask
Wiec jesli komus ulzylo ze po 10 latach ze zwiezyl sie ze jako 15latek zemscil sie na cyganie, ktory okradal bezkarnie dzieciaki z pobliskiej kolonii. To mysle ze w porzadku a i smieszna retoryka 
zmacek
