SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

To się uda! Fajna doopa, zgrabne uda :)

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 32112

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
I jeszcze micha na jutro:





Zmieniony przez - figa79 w dniu 2012-03-21 19:27:34
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Witam! Po długiej przerwie w pisaniu, którą przeznaczyłam na układanie sobie w głowie... Postanowiłam przestać ciągle ze sobą walczyć i wsłuchać się trochę w swój organizm, Natchnęło mnie po przeczytaniu wypowiedzi mądrzejszych, że rzucanie się na słodycze świadczy o niedociągnięciach w diecie, albo w czymś jeszcze innym. Faktycznie okazało się, że higiena psychiczna to podstawa :) I że jako grucha jestem stworzona do wysokich węgli. Jak zaczynam je ograniczać, to kończy się na czekoladzie :( Zauważyłam też, że jedząc na czuja wpasowuję się elegancko w bilans, a jak sobie coś z góry narzucam, to presja mnie męczy. Przestałam więc się fanatycznie kontrolować z korzyścią dla mojej głowy. Oczywiście jem, to co jedzą Ladies, po prostu nie mam bilansu równego co do grama.
Gorzej z treningiem, bo jestem ostatnio chodzącą kontuzją. Fizjoterapeutę widuję częściej niż męża. Nic sobie nie zerwałam jeszcze, ale ciągle coś nadwyrężam. Trudno jest walczyć o ciężar co serię, jak następnym razem zamiast na trening, muszę lecieć do fizjo. Wszyscy mówią to samo – wrodzona nadwiotkość stawów powoduje, że wszystko lata jak chce. To tak w uproszczeniu. Mam dodatkowe wyrzuty sumienia, że sobie zaszkodziłam po ciąży, bo od razu poleciałam ćwiczyć. Ale nie miałam wtedy wiedzy po prostu i nie wiedziałam, że tak nie wolno.
Nie chcę się nad sobą użalać, więc tylko informacyjnie powiem, że wpadałam z deprechy w deprechę, a każda kończyła się tabliczką czekolady. W końcu postanowiłam sobie odpuścić i teraz jestem dla siebie dobra ;) Postanowiłam ćwiczyć lżej, aż się poskładam do kupy. Zaczęłam biegać i ćwiczyć z ciężarem własnego ciała nie dołując się, że ciężar gówniany. Jeść bez stresu. Na pewno widzę efekty psychiczne. Odkąd siebie nie zamęczam nie mam ochoty na słodycze.

Niedawno wpadła mi w ręce książka, o którą zresztą były kłótnie na forum: skazany na trening, zaprawa więzienna. W dużym skrócie jak robić masę i siłę ćwicząc ciężarem własnego ciała. Spodobał mi się zamysł, bo zaczyna się od ćwiczeń rehabilitacyjnych niemalże, bardzo prostych, które mają tylko przygotować stawy i więzadła do dalszej pracy. I to jest to, na czym mi zależy najbardziej. Liczę, że po przejściu tego etapu będę wreszcie normalnie funkcjonować. Druga sprawa, to instrukcja jak od np. pompek w oparciu o ścianę przejść do takich na jednej ręce. Na tym mniej więcej polega stopniowanie ciężaru. I to jest dla mnie akurat coś, co bardzo mi odpowiada. Tzn. dążenie do podciągania się na drążku, zrobienia bardzo poprawnej męskiej pompki itd. Miałabym mega satysfakcję, gdyby mi się to kiedyś udało :) I to jest fajny cel, do którego chce mi się dążyć.
Chciałabym w związku z tym założyć nowy dziennik treningowy, ale nie wiem, czy to Szefowym odpowiada i nie kłóci się z założeniami, bo z jednej strony polecacie ćwiczenia wielostawowe i z ciężarem ciała, ale z drugiej strony, tylko jako dodatek do ciężarów. Z tym, że ja zmieniłam swoje podejście i nie zamierzam się już stresować walką o każdy centymetr. Chcę się raczej nastawić na sprawność i zdrowie do 80-ki :) Wiem, że na tym nie schudnę, ani nie zbuduję szybko mięśni, ale jeśli zajdą jakieś zmiany, to będzie to po prostu miły skutek uboczny. A patrząc na choćby kosheen, która się wspina i na jej bary święcie wierzę, że może bardzo długo i powoli, ale wyhoduję sobie fajne mięśnie :) A teraz już mi się nigdzie nie spieszy :) W doopie mam lato i przymus plażowy, rodzinne imprezy i co tam jeszcze można wymyślić.
Chciałabym prowadzić dziennik żeby widzieć postępy i może być królikiem doświadczalnym trochę, a to jedyne miejsce we wszechświecie gdzie nie ma cukrzenia, pyerdolenia i pytań ile kilo można na tym schudnąć ;) czekam na błogosławieństwo, albo posłanie mnie do diabła, bo nie ma sensu żebym założyła dziennik, narozpisywała się, a potem usłyszała, że czas zbierać klocki i zmienić piaskownicę.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 780 Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 24062
Hej! miło widzieć ponownie, zobaczymy co powiedzą szefowe, i ciekawa jestem co będzie dalej , będę tu zaglądać , zaciekawił mnie Twój dziennik
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
obliques Zasłużona dla SFD
Ekspert
Szacuny 188 Napisanych postów 65575 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 188925
prowadz dziennik pewnie, z ciezarem ciala jako dodatek bo de afacto sa dwa ograniczenia z tego typu cwiczeniami.
po pierwsze malo kto rzeczywiscie bedzie potrafil stopniowac obciazenie i w pewnym momencie zaczyna sie krecic w kolko
a dw, ciezar ciala ma swoje ograniczenia i z ta "masa" to gruba przesada
Jednakowoz podejscie sluszne trzeba zaczac od poczatku i bardzo fajnie ten trening co chcesz ale na pewno praca z maszynami i lzejszymi ciezarami tez
nota beden wiotkosc stawowo ma Martucca i jak to fizjo jej powiedzial "tylko dzieki silnym miesniom trzyma sie w kupie"
na pewno szaleństwa nie sa dobre w początkowym etapie ale nie trzeba zaraz rezygnowac i dobrze ze masz plan postepowania
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
No właśnie absolutnie się nie poddaję i robię co mogę, ale to już kpina jest co się dzieje. Zdarzało mi się kiedyś łapać kontuzje przez te stawy, ale jak nie przeginałam, to nic się nie działo. To nie jest tak, że nie pilnuję techniki i zrzucam winę na ciężary, bo ja się po całości kuvwa rozłażę Zgodnie z zaleceniami, że jak biegać to nie na odp****** uszkadzam się np. w biodrze przy biegu szybkim, a po długim napievdala mnie kostka. Fizjo mówi, że jestem jedyną pacjentką, której tym biodrem musi operować poniżej kozetki, bo jest tak luźne, że do poziomu to samo leci. Kolano mam luźniejsze i jakby mi się przeprostowuje, przez co mam problem z prostowaniem tułowia na ławce rzymskiej. żeby było śmieszniej kontuzji kolana nie było... fizjo mówi, że jest sprawne, tylko za luźne i się kupy nie trzyma. przez uszkodzone plecy nie mogę ściągć drążka do klatki i wyciskać na barki, przy których już wcześniej jak brałam dodatkowy ciężar to stawy łokciowe się przeciążały. itd... Czuję się jak emerytka, a jestem okazem zdrowia do tego według samego fizjoterapeuty Mam zalecone ćwiczenia rehabilitacyjne, ale mimo, że dzięki nim przestaje boleć, to jak tylko znów pójdę na trening wszystko zaczyna się od nowa. Paranoja jakaś. Wszystkich zamęczam tekstami, że trzeba ćwiczyć zamiast jęczeć, że boli, a sama rozsypuję się na atomy. I nie ma ku temu żadnego powodu. W ogóle nie rozumiem co się dzieje Nawet hormony na endometriozę odstawiłam, bo może ta sztuczna menopauza swoje dokłada...
Dlatego postanowiłam zacząć od nowa, powoli i rehabilitacyjnie. Jak poczuję, że mogę więcej to będę dodawać. Za siłkę i tak zapłaciłam za rok z góry, więc wszystko będzie pod ręką
I w sumie, to pomyślałam, że nie ma co zakładać nowego dziennika. Po prostu wrzucę nowe założenia żeby było wszystko jasne i tyle.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
No to po kolei. Ostatnio robiłam wszystko beż żadnego planu, tak od kontuzji do kontuzji można by rzec... Teraz sobie wszystko przemyślałam i wrzucam założenia żeby się w tym samej nie pogubić.
Po pierwsze trening biegowy. Podpatrzyłam w czyimś dzienniku plan ze strony maratończyk.pl. Ponieważ mogę w zdechłym tempie biec przez godzinę, ale na drugi dzień już nie chodzę normalnie, to cofam się do 20-minutowego marszobiegu i od tego zacznę. Oto plan na następne 3 miesiące:



W ramach treningu siłowego to co jestem w stanie robić. żeby przy tak łatwych ćwiczeniach czuć, że coś robię, zakładam ćwiczenia w wolnym tempie, w trzech seriach. W miarę jak poczuję, że mogę więcej, będę zmieniać ćwiczenia na trudniejsze wersje żeby stopniować obciążenie. Plecy obecnie czuję nawet robiąc pompki na ścianie, ale nie wyklucza to ich robienia następnego dnia. Po zwykłych męskich już tak różowo nie jest.



I ostatnie ćwiczenia podpatrzone w dzienniku kaszmirki. mamy bardzo podobną budowę i nie są obciążające, więc dokładam machanie nóżką wg Obli.



Nie planuję konkretnej liczby dni treningowych, bo raczej regeneracja długo trwać nie będzie, więc jak mi się uda, to będę ćwiczyć, tak żeby znów się nic nie przeciążyło.
Wczoraj ćwiczyłam jeszcze bez liczenia powtórzeń i bez planu, w domu. Dostałam pierwszy okres od nie pamiętam kiedy i nie byłam w stanie pójść na siłkę. Cieszę się, że w ogóle dostałam. Tak długo sztucznie mi go wstrzymywali, że już zapomniałam jak to jest i bałam się, że jak odstawię hormony, to się nie pojawi. Ale JEST A to dobry znak, że jeszcze coś działa jak należy. Bo krwawienia z odstawienia nie było i lekko się zestresowałam...
Jutro się pomierzę i foty jakieś cyknę. Co prawda to nie jest dziennik redukcyjny, więc nie przewiduję cotygodniowych pomiarów. Ale po tych trzech miechach, tak poglądowo porównam, bo może się okazać, że coś pójdzie w złą stronę. W końcu to jednak nie siłownia i aero do porzygu tylko EMERYCKI PLAN NAPRAWCZY i może się okazać, że za dużo żrę po prostu jak na taki marny wysiłek.
To chyba tyle, czas się brać do roboty. Trzymcie kciuki żebym się zeszła do kupy

Zmieniony przez - figa79 w dniu 2012-06-30 13:11:06
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Trening podzielony dziś na dwie części. Bieg + machanie nogami, a wcześniej reszta ćwiczeń.
Bieg: 3x 5 min biegu z prędkością 10 km/h + 2 min marszu z prędkością 6 km/h. Łącznie 19min, 2.86 km bez rozgrzewki i hamowania. oczywiście wywaliło się biodro, ale po wymachach zrobiło się lepiej. Za to wymach prostą nogą w tył dziwnie działają na kolana od tyłu. Miałam wrażenie, że zaraz się wygną w drugą stronę.
Siłowe tylko 1 seria po 20 powtórzeń, w tym unoszenia kolan 4x5, bo robiłam powoli i dłużej się utrzymać nie umiem, dłonie mam słabe. Więcej nie robiłam, bo szybciej wszystko poczułam niż myślałam. Plecy dokuczają przy wszystkim w sumie, ale przerwałam na czas. Jutro może będzie lepiej...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 1544 Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 35837
Figa mnie też na początku bolały całe plecy i kręgosłup. Jeszcze się naczytałam, że dziewczyny MC z 70 kg robią i złapałam ze trzy doliny. Rób sobie przerwy, ale nie poddawaj się. Własnie do mnie dotarło, że po miesiącu jak ręką odjął. Nie pamiętam dokładnie kiedy przestało boleć, ale przestało, czego i Tobie życzę :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Specjalista
Szacuny 55 Napisanych postów 13783 Wiek 33 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111973
hej welcome back
najważniejsze dobre nastawienie, potem tylko z górki
powodzenia
To się uda, będzie fajna dvpa i uda

Zmieniony przez - UNKNOVVN w dniu 2012-06-30 21:40:35

what doesn't kill you makes you stronger.
▪█─────█▪

PODSUMOWANIE PRZEMIANA SYLWETKI 2013
http://www.sfd.pl/PODSUMOWANIE_PRZEMIANY_/_UNKNOVVN-t953320.html

PRZEMIANA SYLWETKI 2013
http://www.sfd.pl/Konkurs/UNKNOVVN-t933010.html

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11148 Napisanych postów 51570 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Dzięki No oby wszystko szło w dobrym kierunku. Długo to już trwa i się nawarstwia, dlatego przestałam liczyć na cud, że samo przejdzie. Kolano nadwyrężyłam w czerwcu zeszłego roku i przy większym wysiłku dokucza od tamtego czasu. we wrześniu doszła kostka, w międzyczasie łokcie i nadgarstki, a chyba pod koniec kwietnia plecy. Nie mogłam podnieść ręki, nawet ramionami wzruszyć. tak sobie wisiała smętnie. lekarz stwierdził, że każdy by tak skończył gdyby wykonał ręką taki ruch jak ja, ale nikt by tego nie dokonał, bo tylko mi tak wszystko lata. Niby plecy zaleczone, ale co się złapię za ciężary, to wszystko zaczyna się na nowo. Żaden z tych urazów nie wyleczył się do końca, więc się nakładają. Ale już ja się za to wezmę Potrzebowałam sobie poukładać w głowie żeby umieć nie ćwiczyć na maxa. Bo teraz tak to wyglądało. Raz na maxa, potem przymusowa przerwa i wcale. i od nowa.
Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

NIE POTRAFIĘ SCHUDNĄĆ, czyli weź mi w końcu pomóż

Następny temat

Polcia na redukcji

WHEY premium