Już w porządku, mój żołądku, dam radę jeść :). Pobiegałem dziś jeszcze, wiadomo, trochę truchtu, trochę chodu, ale to tak na rozruszanie, w sumie pierwszy raz w tym sezonie. Sprecyzowałem już rozłożenie treningów, więc wrzucam:
Poniedziałek: Trening 300 (na początku pisałem o co chodzi) w jak najkrótszym czasie z kettlem 10kg, zapisywanie wyniku i ogólny pogląd na postęp. Co jakiś czas spróbuję wrzucić kettla 16kg.
Wtorek: Rano jakaś godzinka biegania (narazie będzie to polegało na tym, żeby przebiec truchtem jak najdłuższy odcinek bez zatrzymania, na crossfity biegowe przyjdzie czas)
Środa: Crossfit Chelsea, czyli 5 podciągnięć, 10 pompek, 15 przysiadów. Minuta na każdy obwód, jak zrobi się wcześniej to chwila przerwy. Wszystko 30 razy (czyli przez pół godziny)
Czwartek: Godzina pływania (takie raczej rekreacyjne, żeby dać organizmowi odpocząć.
Piątek: Komplex kettle -
Martwy ciąg, Snatch, Przysiady i wyciskanie sprzed klatki, wykroki w tył i przód. Wszystko po 10 i ile obwodów dam radę.
Sobota: Klatka+Plecy jak dam radę, jak nie to bieganie
Niedziela: Wolne
Jak to według Was wygląda?