Witam. Dzisiaj cąły dzień czułem się strasznie ospały, chyba po tych dwóch dniach treningowych, a przez to żuciło się też na psychike i ogólne zdemotywowanie. Dzisiaj chłopaki dali mi znać że ida na siłke, to postanowiłem się tylko spotkać. No ale oczywiście ubrałem się stosownie ;) Walczyłem ze zdemotywowaniem i sżło ciężko. Ogólnie dzisiaj to miał być dzień bez treningowy.
Zrobiłem 4 km na rowerku w jedną i drugą stronę.
Zrobiłem klatkę 4x10 72 kg. i chyba nie będę już pracował na mniejszym obciązeniu.
20 minut poboksowałem i pokopałem, ale cały czas demotywacja.
Potem poboksowałem i pokopałem na thai padach, ogólnie starałem się że tak powiem rehabilitować nogę prawą i kopałem dlatego lewą szybkie serie i jest coraz lepiej, chociaz noga cąły czas jeszcze po 4 miesiącach od rekonstrukcji nie taka :D no ale kiedyś nie było mowy, żeby wogóle kopnąć, bo odrazu kolano latało, także jest dobrze i myślę, ze z czasem bedzie lepiej.
Nie chciało mi sie z takim nastawieniem, ale robimy z chłopakami takie ćwiczenia, że jeden tłucze a drugi się zasłania, no i trzeba było się przełamać, ale tak się tłukliśmy chyba z godzinę i powiem, tego było mi trzeba, trochę adrenalinki, testosteronu, endorfiny i samopoczucie psychiczne jak i fizyczne wyśmienite. Potem to ćwiczenie przeobraziło się w
skracanie dystansu do klinczu na kolano.
to jest 3 dzień pod rząd bez przerwy, traktuje to jako aeroby/rehabilitację i powiem, że kryzys był, ale nigdy tak przez 3 dni intensywnie nie ćwiczyłem, a teraz czuję się dobrze, nie jestem zmęczony, możliwe, ze jutro bedzie to samo. Dzisiaj zjadłem sobie 2 posiłki z wołowiną i na kolacje kanapki z pasztetem.
jeżeli mowa o efektach to jak mówię, mimo kryzysu organizm jest wydolny.
D