Siema! Właśnie jestem po pierwszym dniu treningów. Dzisiejszy dzień miałem dość ciężki bo miałem basen, gdzie chlor zazwyczaj mnie zamula, a na lekkiej atletyce miałem coś na zasadzie interwału, co mnie zniszczyło. Na trening poszedłem mimo wszystko.
Zacznijmy od
diety:
Śniadanie:
- owsiane z mlekiem i naturalnym kakao
- jajka
Szkoła:
- jogurt
-
jajka
Po treningu gainer.
Obiad: (in progres)
- pierś
- ryż
- surówka (ogórki, papryka, zielenina)
Dalej nie wiem jak to będzie wyglądać, na noc bez wątpienia twaróg z oliwą, jak mam w zwyczaju. Między ostatni posiłkiem, a obiadem będzie jeszcze jeden, może dwa posiłki.
Trening:
Powiem tak: przeliczyłem się, zaraz omówię dlaczego.
Podciąganie max + 15 pompek
Jak najwięcej serii w ciągu (pierwotnie 10) 5 minut.
Już podczas treningu czułem, że się bardzo przeliczyłem. Wyznacznikiem wszystkiego jest pierwsza seria, szczególnie podciąganie, gdzie nie masz jakiegoś progu ilościowego. W ciągu tych 5 minut zrobiłem z 8-10 obwodów. Naprawdę nie miałem czasu liczyć, pikawa waliła jak głupia, a czas gonił. W późniejszych obwodach przy podciąganiu zacząłem oszukiwać, przyczyną była niemożność płynnego wykonywania. W tym miejscu wyrażam OGROMNY szacunek dla tych ludzi, którzy w kilku seriach, po poprzednich ćwiczeniach są wykonać 10, 15, a nawet 20 podciągnięć. SZACUN! Bardzo męczący trening, najlepsze jest w tym to, że ciężko uzasadnić co upadło najpierw - siła, wytrzymałość, czy determinacja. Wszystko się nawarstwia. Po uregulowaniu oddechu zrobiłem 2 serie ćwiczeń izolowanych na każdą partię, jak napisano w SDW - chciałem się ostatecznie dopompować i wyjść zwycięsko z treningu. Czemu zwycięsko? Dlatego, że to zmniejszenie czasu ćwiczenia jest swoistą porażką, mimo największych chęci nie byłem w stanie jechać dalej, ale zapewniam, że z czasem się to zmieni. Ktoś może pomyśleć, że 5 minut to mało - spróbuj, inaczej tego nie uzasadnię.
Pesymista też jestem tego zdania co Ty, dzięki!
koloredo,
maxwell1 i
janusz121 dzięki i zapraszam częściej.
Sezonowiec ^^ temperatura w niej to jakieś 40-50 stopni, jednorazowa sesja jest dłuższa niż w saunie suchej, czy parowej, ponieważ trwa 30 minut jednorazowo. Laser ma niby dochodzić do tłuszczu głębokiego i rozbijać jego cząsteczki. Czy to działa? Nie wiem, popróbuję i Ci powiem jak na to reaguję.