Odświeżam temat. Jak ktoś to czyta i sugeruje się, że RTG nic nie wykazało, a boli go dalej, to niech nie ignoruje tego bólu. Ponad pół roku temu miałem identyczny wypadek - to samo ćwiczenie, miejsce "strzelenia" itd. w momencie wypadku czułem się jakby mi wszystko opadło na dół podczas tego uginania ramion, nawet zrobiło mi się słabo. Przerwałem trening. Później w następne dni, tygodnie mogłem ćwiczyć. Bolało, ale mam dość dużą odporność na ból, miałem już trochę różnych kontuzji, uprawiam sport od bardzo dawna.
Lekarz pierwszego kontaktu na NFZ, to po prostu człowiek na nieodpowiednim miejscu, bardziej nadawałby się do pilnowania toalety, przez niego straciłem tylko kilka miesięcy. Mówił mi, że mam proste plecy, patrzył "tak na oko", mówił, że mogę ćwiczyć i to będzie nawet wskazane, dawał tylko recepty, po pewnym czasie doprosiłem się RTG, na którym nie bardzo widać co się dzieje, czyli według niego było ok. Ale to nieprawda, są inne, specjalistyczne badania, które potrafią wskazać co stało się z plecami. Tylko gdybym mu wskazywał drogę mojego leczenia, to zapewne skończyłoby się kłótnią.
Zmieniłem przychodnie, tam po opisaniu historii od razu skierowali mnie do ortopedy. Ale całe to załatwianie na NFZ często nie jest warte zachodu. Czasami lepiej poświęcić pieniądze na prywatnego lekarza i tam zainteresują się problemem, chociaż z drugiej strony badania i rehabilitacja potrafią skutecznie wyczyścić kieszeń, dlatego chcąc nie chcąc w większości jesteśmy skazani na to NFZ. Tu po prostu olewają człowieka i nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za błędne decyzje czy zaniechania.
Wciąż mam problem z plecami po tym urazie, tępy ból, takie charakterystyczne strzelanie itd. Już dawno sam podjąłem decyzję o przerwaniu
treningów.