Podatek chipsowy - brawo Węgrzy!

Węgrzy wprowadzili dodatkowy podatek od niezdrowej paczkowanej żywności. W sumie nie powinno mnie obchodzić kto co je i jak wygląda. Ale to, że potem z moich pieniędzy jakiś obżartuch jest leczony na choroby układu krążenia i cukrzycę już mnie obchodzi. Więc podatek jest jak najbardziej słuszny.
Powinni taki sam podatek wprowadzić w Polsce. To byłoby pierwsze obciążenie fiskalne, pod którym podpisałbym się obiema rękami.
To samo powinni zrobić ze słodyczami. Mniej gównianego jedzenia to mniej otyłych dzieci. W zamian może zwiększy się spożycie owoców?
Wiem, marzenie

Zmieniony przez - Morales_37 w dniu 2011-10-02 12:12:37

było już kiedyś o tym mówione.

pzdr/

Gdyby to państwo było normalne, a nie socjalistyczne, czytaj: opieka zdrowotna byłaby prywatna, to takich problemów by nie było. Mnie to ryba, co kto dojada do obiadu. Jego życie, jego sprawa i państwo nie powinno wchodzić w to z butami.

Won ze słodzyczami i innego rodzaju gównem, zalegalizować marihuanę

Dania wprowadziła podatek od zawartości tłuszczu w produktach. Nie dobrze, robi się ludziom wodę z mózgu że tłuszcz jest odpowiedzialny za tycie...

Nawet w mojej książce z dietetyki jest napisane, że podczas odchudzania tnie się tłuszcze, podczas gdy większość ludzi zdecydowanie lepiej czuje się/funkcjonuje na większej ilości tłuszczy niż węgli /przynajmniej okresowo, podczas odchudzania. Po skończeniu takiego etapu powrót do zbilansowanego żywienia/. Żenada.

Propo tematu, też bym się pod tym podpisał.

/pozdr

Chipsy tylko dla osób z bf mniejszym niż 15-20% Inaczej się na to nie zgadzam, bo sam lubię trochę paczkowanego syfiastego żarcia zjeść na ładowaniu.

To tak pół żartem pół serio.

Ogólnie problem dzisiejszej otyłości nie tylko w tłuszczu trans leży, a bardziej szybkich ww z batonów i innego syfu, ogólnego dostępu słodkiego. Prawda taka, że ciężej dostać porządne owoce/warzywa, albo kawał wołowiny w porządnej cenie niż gówniane żarcie. Wszędzie mniej omega3 nawet w łososiu pakowanym, a więcej omega6.

Szczerze? Lata mi to koło nosa co kto zje. Takie osoby potem płaczą, że znowu je boli brzuch, albo głowa. Powinni więcej chemii pakować w to żarcie i powodować większe skutki uboczne np. większe pakowanie estrogenu w żarcie tego typu. Mężczyźni i tak już wyglądają jak kobiety tyle, że z otyłością brzuszną i lipomastią. Wydaje się, że gość chudy jak patyk z twarzy, a potem lekki zonk jak się widzi takich na plaży. Jak baby w ciąży

Jak już to powinno się robić produkty low-carb, no-fat (chodzi mi o trans, bo raczej innych nie pakują).

Kieszko
Raz obciąłem tłuszcz w diecie, można zapomnieć o libido, a miałem wtedy 18 lat Na tłuszczach życie byłoby dużo łatwiejsze gdyby nie fakt, że wszędzie wszechogarniające ww. Gdzie się nie pójdzie ww Można schizy dostać na niskich ww.

Zmieniony przez - Ludi_ w dniu 2011-10-02 21:52:01

Ta, wiem cos o tym ja na zero carbie kiedyś wróciwszy z treningu rzuciłem się na kaszę jęczmienną ale bedac na normalnej ilosci fatu /1g/ i ok 2g ww nie mialem sily i ochoty na nic. Pod tym wzgledem tłuszczówki są dla mnie najlepsze.

/pozdr

Racją jest, iż wybór spożywanego jedzenia jest wolny dla konsumenta.
Jednak fakt iż BMI powyżej 30 jest zaliczane do otyłości, więc choroby i finansowane jest przez NFZ to już druga sprawa - za którą my się wykładamy.

Jasne.. najlepiej na wszystko nałożyć podatek .

Chwila, ale chyba każdy opłaca ubezpieczenie zdrowotne prawda? Jeżeli opłaca to może jeść i chorować na co ma ochotę. Równie dobrze mogę powiedzieć że ktoś jeździ na nartach, złamie nogę - czemu mam za to płacić? Ja na nartach nie jeżdżę, powinien być podatek doliczany do karnetów na wyciągu od takich delikwentów.

edit: a to że każdy MUSI opłacać ten podatek(ub. zdrowotne) a nie może sobie robić ze swoimi pieniędzmi na co ma ochotę i wykupić ubezpieczenie prywatnie, to już inna sprawa. Niestety albo żyjemy w "socjalnym" i "solidarnym" społeczeństwie i płacimy za wszystkich, albo emigrujemy :P

Zmieniony przez - 5zymon w dniu 2011-10-06 13:53:31

Zmieniony przez - 5zymon w dniu 2011-10-06 13:53:50

Czipsów nie jadam więc zasadniczo mi wisi.

Ale nie zmienia to faktu, że mi się taka "polityka" nie podoba. U nas to wszystko na zasadzie kary jakby bez tego życie było za łatwe. A nie lepiej byłoby obniżyć podatek na tzw zdrową żywność? Zobaczcie, że większość śmieciowego żarcia jest nie taka droga, za to jak ktoś chce "zdrowo i ekologicznie" to już musi więcej kasy wydać.