Cześć Dziewczyny,
tak jak obiecałam: przewód otwieram doktorancki.
MISKA:
Miska z wczoraj przedstawia się iście tragicznie. Wypadłam z domu jak z procy i zapomniałam (!!!) zabrać tego, co sobie przygotowałam do jedzenia. Zdałam sobie z tego sprawę w trasie - stąd kolejny posiłek tak późno. Wieczorem, żeby dobić kaloryczność i wartości zjadłam chałwę z SFD - dość sporo. Nie pytajcie ile, bo nawet nie wiem, ale powyżej 100g na pewno.
Trening w formie tańca ze szczotką i ścierką.
Teraz jednak następuje najgorsze:
POMIARY - tak jak mówiłam. Jest źle. Widzę to.
Waga: 53,5 (+1,8kg)
Obwód w biuście 82 (bez zmian)
Obwód pod biustem 69 (bez zmian)
Obwód w talii 63 (+2cm)
Obwód na wysokości pępka 67 (bez zmian)
Obwód bioder 91 (+1cm)
Obwód uda P 53 (+1cm)
Obwód uda L 53 (+0,5cm)
Obwód łydki 35 (bez zmian)
Refleksje: (najpierw te złe)
1. Miska jest do poprawy, unormowania pór posiłków (choćbym miała robić jak Buli i uciekać do kibla z tym żarciem!!!). Być może się nie znam za dobrze, ale osobiście ucięłabym tłuszczy z miski, to je obwiniam za te obwody.
2. Nie jemy na noc. Myślę, że to też mogło się częściowo przyczynić do tej zaistniałej sytuacji. Ale: trening najprawdopodobniej będę robić wieczorem, więc po treningu też trzeba coś zjeść, bo jak nie to katabolizm mięśni. I co teraz? Dodam, że zamówiłam WPC, powinno być w poniedziałek. Szejk białkowy załatwi sprawę po treningu?
3. Zalał mi się brzuch. Moje mięśnie lepiej się rysowały miesiąc temu. O nogach już nic nie powiem... JESTEM ZŁA!
4. Trening: kupiłam ławkę, jeszcze muszę dokupić sztangę i ciężary. Powinna przyjść w przyszłym tygodniu. Więc może trening będę mogła na wyższy level przenieść. Ale serio, do tej pory, mimo że obciążenia małe, nie obijałam się na treningu. Nigdy się zresztą nie obijałam ćwicząc. Ale widzę, że i trening potrzebuje modyfikacji.
5. Chyba jedyną dobrą rzeczą w tym wszystkim jest fakt, że trochę uczę się gotować (czego do tej pory nigdy nie robiłam).
Dziewczyny, dziękuję Wam za wsparcie. Trzymam się i nie daję słodyczom. Ale jestem po prostu WŚCIEKŁA, bo zamiast do przodu, to ja się cofnęłam. Najgorsza jest ta miska. Czy ktoś może mi powiedzieć, jak ją zmienić na lepsze? Czuję się syta na tych 1800 kcal, ale, jak widzicie, idę do góry zamiast w dół. I to w strefach, gdzie właśnie NAJBARDZIEJ chcę spaść. Już nie wiem...
A dziś, na domiar złego, jadę do chrześnicy na urodziny i nie wyjdę bez zjedzenia tortu
I doopa. Ratunku. Czuję się tak: