Flying/ Biegi długodystansowe - biegam bo lubię

ja to się z tą nogą nie dogadam

chciałam sobie dziś zrobić wolniutki pierwszy zakres i nie dość, że mi się spodenki podwijały i nogi ocierały (technika mi się zmieniła odkąd więcej biegam, czuję to w łydkach i właśnie w tym ocieraniu, jeszcze niedawno nie miałam tego problemu mimo, że w tych samych spodniach biegałam...) to jeszcze ta pieprzona łydka, i staw skokowy, on sobie żyje jak chce, nie dość że ograniczony zakres ruchu mam, to zupełnie inaczej go czuję jak w drugiej nodze. nie jest dobrze... chwilowo nie ma radości biegania...

także...
8km, 0:51:16, 6'22/km, tętno 156
w tym 9 przebieżek ~60-80m.


aha, jeszcze podsumowanie sierpnia:
bieganie 18x: 135,4km w 14h27'
rower 9x: 196,2km w 10h48'

muszę sobie jeszcze pojeździć we wrześniu póki wakacje, bo później się skończy, a straaasznie to lubię


Zmieniony przez - flying w dniu 2011-09-01 11:56:43

chciało by się napisać, że będzie lepiej
.. trzymaj się

dzięki agak
będzie, musi być, przecież nie jestem połamańcem, w końcu dojdę do siebie

poza tym dziś trochę jakby lepiej, chociaż daleko mi do stabilności
była maleńka radość biegania pomieszana z niepewnością ale i tak.... chwilowe szczęście

w liczbach:

12,45km, 1:12:37, 5'50/km, tętno 161/174

początek (1,5km) po pagórkach, później już płasko
energia mnie rozpiera

żeby tylko nic teraz nie zaczęło boleć....

no to trzymam kciuki za brak bolu

na razie nie jest źle, tylko jakoś dziwnie, nie moja to noga

piątek, 2.09
była jeszcze siłownia, 3x15 wyciskania na klatkę i tyle samo na barki. ze sztangą oczywiście. tak rozgrzewkowo, chociaż ostatnia seria na barki ... ufff. no ale zakwasy prawie niewidoczne, znaczy następnym razem ma być ciężej. + ćwiczenia na plecy, kolana + rozciąganie (no ale to rutyna).

sobota, 3.09
rower przed południem - 13,8km w 46'
rower po południu - 21,5km w 1h22' (bardzo przyjemna wycieczka ładne okolice odkryłam)
i jeszcze trochę ćwiczeń na łydki, wspięcia etc. (w tym również ze sztangą) i trochę na koordynację czy tam propriocepcję, jeden skurczybyk jak dla mnie.

dzisiaj wolne z premedytacją, (chociaż miałam w planach bieganie i już prawie wychodziłam z domu). niech sobie łydka odpoczywa i się wzmacnia.

podsumowując tydzień:
bieganie 4x: 32,44 km (3h20')
rower 2x: 35,3 km (2h05')
siłownia 1x (chwilka )
totalne wyluzowanie: 1x! dobrze mi zrobi ten wolny dzień, już wczoraj się słabo czułam


życzę wszystkim udanej niedzieli

dzisiaj:

rano bieg,
9,03km, 56', 6'15/km, tętno 165

bardzo ciężko i gorąco.

przed chwilką jeszcze trochę wzmacniająco - siłowych:

# ze sztangą
-- wyciskanie na klatkę 3x15
-- wiosłowanie 3x15
-- wyciskanie na barki 3x15
# wzmacniające (bez obciążenia)
-- 3 ćwiczenia na plecy
-- rozciąganie z filmu sfd po 10x na nogę
-- rozciąganie pleców - ta śrubka (też z tego filmu) 150x
-- ćwiczenia na kolana (Kledzikowe) - 6ćw. po 1 serii, po ok. 25-30 powtórzeń na nogę.
-- rozciąganie tułowia na koniec.

i na dziś to tyle.

spacerek biegowy:
8.34km, 51'46'', 6'13/km, tętno 160

zaczęłam ślimaczo, później zaczęło mi się nudzić, zrobiłam kilka (~7) przebieżek i wtedy się rozkręciłam, wydłużyłam nieco trasę i jak mi się znowu zaczęło nudzić to ponownie robiłam przebieżki. tak już prawie do samego domu.
jak kończyłam to miałam tę złudną ochotę na drugie to samo... wreszcie jest normalna pogoda!

Bieg:
9.11km, 53:27, 5'52/km, tętno: 161

rozgrzeweczka, trochę drugiego zakresu, później: dłuugi ale lekki podbieg, który zmienił się w krótszy i stromy. była zadyszka jak go pokonałam odsapnęłam, a później do końca było trochę żwawiej. Ale hamowałam się.

udane.

(a, jeszcze wczoraj było trochę wypadów i przebieżek boso po trawie, tak z 20min. może. wzmacnia mięśnie, dość sporo)

Zmieniony przez - flying w dniu 2011-09-07 09:26:55

6,23km, 38:24, 6'10/km, tętno 159.

nogi zmęczone więc regeneracja, krótko i wolniutko. nie zabrakło podbiegów, dość mocnych, oczywiście się zasapałam. ale i tak było łagodnie i fajnie

mam w planach jeszcze przykatować barki na siłowni, ale może to zrobię dziś, a może jutro, obojętne, bo jutro wolne od biegania

Kocham krosy!
Kocham!

Dzisiejszy trening był wszystkim tym co w bieganiu cieszy najbardziej. Trawa, piach, błoto, przedzieranie się przez nie mniej niż 2-metrowe krzaki, przeskakiwanie szerszych potoków, podchodzenie pod strome zbocza.... Długo by wymieniać - po prostu czysta radość biegania!

W liczbach:

10,09km, 1:02:46, 6'13/km, tętno 161/182 (myślałam że wyzionę ducha na jednym podbiegu)

Mówiłam już, że KOCHAM KROSY?

Zmieniony przez - flying w dniu 2011-09-10 10:01:48