Dobra, trening wyglądał tak:
rozgrzewka 5 min (bieżnia, wymachy, przysiady :P)
MC 2 serie rozgrzewkowe
1x32kg (10 powt.), potem zdjęłam do 30 kg i się zdziwiłam, bo zrobiłam 6 i jakoś mi siły opadły, no to zrobiłam jeszcze jedną z 30 kg i się zawzięłam, żeby było 10 powt., ostatnia seria to 10 powt. (więcej nie dałam rady) z 28kg.
Wyciskanie stojąc 2 rozgrzewkowe (ciężar 8 kg)
3x10 powtórzeń z 10 kg, nie robiłam tutaj zmniejszania, bo miałam machać, żeby "technikę" ćwiczyć, przy tym ciężarze w 3 serii nie było już wcale łatwo jakoś.
Przyciąganie górnego wyciągu, szeroko 2 rozgrzewkowe z 20 kg
potem 3 z 25 kg (po 12 powtórzeń dałam radę na luzie na początku, a w ostatniej 10)
Wypady
na początek sztanga 10 kg - 10 powtórzeń (na każdą nogę)
potem 14 kg i z tym 2 serie po 10 powtórzeń (na każdą nogę)
Wypychanie (cholera wie, jak to się nazywa) nogi do tyłu (opisywałam wczoraj maszynę ;P)
tutaj 3x10 (na każdą nogę) z obciążeniem 35 albo 40, nie doliczyłam.
Przy tych 2 ostatnich ćwiczeniach bardzo już cierpiałam i chciałam iść do domu i dlatego nie zrobiłam tej regresji. Nie miałam już na nią siły.
Pompki - zrobiłam jakieś marne 16, dzisiaj nie mój dzień, bo potrafiłam zrobić o wiele więcej.
Poszłam pomaszerować kilka minut na bieżni.